W pierwszym odruchu pomyślała, że ma do czynienia z Naturzystą. Zaraz jednak Vaelcarth uraczył ją powitaniem Ognia, co nieco namieszało jej w głowie. Szybko jednak uznała, że powinna raczej kierować się drugą myślą. W końcu gdyby należał do Natury znałaby go chociażby z widzenia, a jeśli dopiero dołączył — prawdopodobnie musiałby się z nią, jako alfą, rozmówić. Uśmiechnęła się ponownie, widocznie wyraźnie zadowoloną z tego, że jej nie odmówił.
Po pierwszym starciu z niepewnością przyjrzała się jajkom, swojemu poświęcając jednak nieco więcej czasu. O dziwo.. Oba były całe. Zachichotała cichuteńko pod nosem, bo jakoś ją to rozbawiło. Dopóki znów nie dopadła ją myśl odnośnie tego, co znajdowało się wewnątrz. Skoro jajka były tak wytrzymałe... czy pochodziły z innego wymiaru? Wzdrygnęła się, tracąc na moment animusz. Wspomnienia tego, czego nie widziała (nie odważyła się ruszyć za bramę) uderzyły w nią nieprzyjemnym uczuciem.
Po drugim zderzeniu cichy odgłos zasygnalizował, że coś pękło. Jajko, które nie wyszło z tego starcia zwycięsko, nie należało do niej. Spojrzała jednak na swoje, dokładnie mu się przyglądając. Kto wie, może poszły oba, tylko jedno się nie zdążyło nawet poskarżyć. Ale nie; jajko, które znalazła w okolicy wodospadu, wciąż było całe i zdrowe.
— Och — wyrwało się jej. — Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe? — spytała jeszcze.
Cholera, co za demon siedział w tym jajku? Czemu nie pękło? Może lepiej rozbić je o podłoże, żeby upewnić się, że na pewno nic z niego nie wylezie?
Za wszelką cenę próbowała się nie rozpraszać, niemniej... nie szło jej, po prostu. Spojrzała tęsknie w stronę Ammata. Och, może ten biały rozwali to demoniczne jajo i będzie spokój?
— Chce pan spróbować? — spytała, uśmiechając się do białego zachęcająco.