/nie ma sprawy
Ostatecznie przystanął w odległości kilku kroków od samca, przyglądając mu się jeszcze raz, z dużo większą niż uprzednio uwagą. Stary basior sprawiał wrażenie zmęczonego życiem, a jego poznaczonemu bliznami ciału zdecydowanie brakowało już sprawności, jaka cechowała młodsze osobniki. Obserwował jego powolne ruchy, jednocznacznie z lekkim zdziwieniem nagle zdając sobie sprawę, że chyba po raz pierwszy spotyka podczas przemierzania tej krainy kogoś w tak zaawansowanym wieku. Ciekawe, czy to przypadek, czy może było tu aż tak niebezpiecznie, iż wilki rzadko dożywały tak sędziwego wieku. Przez myśl mu nie przeszło, że być może dla niektórych czas po prostu zatrzymał się w miejscu. O ile słyszał bowiem jakieś tam plotki o magii, sam miał z nią do czynienia raczej niewiele i raczej niewiele wiedział.
Ostatecznie jednak uznał, iż nieznajomy nie stanowi zagrożenia. Dlatego też odpowiedział uśmiechem na jego powitanie.
— Lysanthir — przedstawił się krótko w odpowiedzi na nie, kiwając przy tym głową i obserwując, jak samiec kieruje się w stronę brzegu. Słysząc to, co przy tym powiedział, przekrzywił nieco głowę, a uśmiech został zastąpiony przez lekko zaskoczony wyraz.
— Burza zmian? — powtórzył, po czym odruchowo skierował ślepia na linię horyzontu, gdzie morze stykało się z niebem, jakby spodziewał się tam rzeczywiście ujrzeć zbierające się ciemne chmury zwiastujące prawdziwą burzę.
Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Wolvityka (konkurs)
• Zadania kwartalne
• (KN) Grupowy ryt
• (KC) Tropienie bestii
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Wolvityka (konkurs)
• Zadania kwartalne
• (KN) Grupowy ryt
• (KC) Tropienie bestii
![]() |
13°C | POCHMURNIE Dni stają się coraz krótsze i chłodniejsze, co dodatkowo jest potęgowane przez szare chmury gęsto pokrywające niebo, z których niekiedy sączy się drobny deszcz. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Morze Bursztynowe
- Lysanthir
- Samotnik
- Posty: 61
- Rodzice: Naiara x Arkhan
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15 + 10)
- Zręczność: 30 (20 + 10)
- Czujność: 25 (15 + 10)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 15
Morze Bursztynowe
L y s a n t h i r
────◆◆◆────

────◆◆◆────
────◆◆◆────
────◆◆◆────

────◆◆◆────
STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
KARTA POSTACIZAPACH
EKWIPUNEK
● Chudy, lecz nie nadmiernie wychudzony.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
● Sierść średniej długości, znacznie mniej puszysta, niż zimą, w dość zauważalnym nieładzie.
● Zdrowy i w pełni sił, brak zauważalnych obrażeń.
● Zielony szalik w kratkę luźno zawiązany na szyi.
Zapach leśnego runa, żywicy, nutka woni zająca.
● zielony szalik w kratkę (na szyi)
● mapa krainy (zatknięta za szalik)
● mapa krainy (zatknięta za szalik)
────◆◆◆────
- Myrvain
- Pustelnik
- Posty: 54
- Płeć: Samiec
- Siła: 15 (5 + 10)
- Zręczność: 25 (5 + 20)
- Czujność: 35 (15 + 20)
- Wiedza: 25
- Życie: 100
- Energia: 60 / 02.10
- Punkty Doświadczenia: 21
- Profesje: Bajarz [1]
Morze Bursztynowe
— Miło mi cię poznać, Lysanthirze — rzekł spokojnie, pokornie pochylając głowę. Szanował młodość. Czasami wręcz żałował, że własnej nie wykorzystał jakoś lepiej, ale oddał się przegranej przecież sprawie. Był chyba ostatnim Strażnikiem Słowa; jako ostatni opuścił Dolinę, która była jego domem. — Tam, gdzie się narodziłem, nazwano mnie Myrvain — odpowiedział uprzejmie, przystanąwszy przy jakimś głazie, o który bez pardonu się oparł bokiem. Wędrówka była jedynym, co trzymało go przy życiu — a przynajmniej tak czuł sam główny zainteresowany. Bał się, iż jeśli przystanie w jednym miejscu na zbyt długo, Szept upomni sie i o niego. Możliwe, że był zwyczajnym uciekinierem, jednak wcale nie chciał się do tego przyznać. Słowo wciąż go napędzało.
— Świat wciąż się zmienia, mój drogi. Raz zmiany zachodzą gwałtownie, innym razem przemykają ledwo zauważalne, nieuchwytne; wymykają się uwadze i świadomości. Czasami tafla morza zachowuje spokój, fale ledwo ja muskają. Innym razem woda poddaje się gwałtownemu sztormowi, rozlewa się po ogromnym terenie, wyrywa okowom logiki i sensu — mówiąc patrzył w kierunku horyzontu. W pewnym momencie zmienił nieco pozycję i przysiadł, czego zapewne pożałuje już wkrótce, kiedy przyjdzie mu wstać, zmuszając krnąbrne kości i mięśnie do posłuszeństwa.
— Jednak wszystko ma swoje miejsce; wszystko ma właściwy czas — kontynuował dość cicho, jakby wypowiedzenie każdego kolejnego zdani sprawiało mu ból (lub przynajmniej pewien dyskomfort). — W Dolinie Szeptów, z której pochodzę, na świat przyszedł ongiś wilk. Rósł na oczach moich i pozostałych Strażników Słowa. Jednak różnił się znacznie od pozostałych mieszkańców Doliny. Veldrin żył samotnie, trzymał się na uboczu, nie potrzebował ni krztyny czyjejkolwiek uwagi. Nie szukał towarzystwa, nie pragnął stada – wystarczały mu jego własne ścieżki i jego własne myśli. Pewnego dnia zaszedł daleko, aż na brzeg morza. Nigdy wcześniej nie widział takiego bezkresu. Siedział długo, wsłuchując się w szum fal, aż na horyzoncie zebrały się ciemne chmury. Nadchodził sztorm.
Najpierw wiatr był tylko szeptem; potem jednak przerodził się w potężny, donośny ryk. Morze podniosło się gniewnie, fale rozbijały się o brzeg, a piasek uciekał spod łap pustelnika. Wtedy poczuł on lęk – przecież nigdzie nie miał schronienia. Ale nie uciekł. Został i patrzył, jak burza tańczy; obserwował w skupieniu, jak morze walczy samo ze sobą. W końcu sztorm ucichł. Niebo przejaśniało, a na brzegu leżały rzeczy, których nigdy przedtem tam nie było: muszle, rozbite kawałki drewna, bursztyny połyskujące w słońcu. Morze cofnęło się, pozostawiając po sobie coś nowego. Wtedy Veldrin zrozumiał: burza nie przyszła, by go zniszczyć; burza przyszła, aby zmienić świat. Od tamtej pory nie lękał się już zmian. Wiedział, że nawet jeśli wszystko nagle przewróci się do góry nogami, po sztormie zawsze zostaje coś nowego – ważne, aby wilk, potrafił to przyjąć i uczynić swoim. — Spojrzenie bladoszarych, pozbawionych blasku oczu spoczęło na facjacie brązowego samca. — Zmiany są jak sztorm – mogą przestraszyć, mogą potrząsnąć światem, ale niosą też nowe brzegi, których nie odkryłbyś, gdyby morze pozostało spokojne — dokończył, nie odrywając wejrzenia od rozmówcy. A może raczej od słuchacza?
_______________________________
[BAJARZ 1 POZIOM]
Opowiada innemu wilkowi lub grupie słuchaczy baśń, legendę lub inne podobne, interesujące historie w dowolnym pasującym do bajarza stylu.
Mechanika – za wysłuchanie historii uczestnik otrzymuje 1 PD. Bajarz za opowiadanie otrzymuje 1 PD.
Koszt – 20 energii
— Świat wciąż się zmienia, mój drogi. Raz zmiany zachodzą gwałtownie, innym razem przemykają ledwo zauważalne, nieuchwytne; wymykają się uwadze i świadomości. Czasami tafla morza zachowuje spokój, fale ledwo ja muskają. Innym razem woda poddaje się gwałtownemu sztormowi, rozlewa się po ogromnym terenie, wyrywa okowom logiki i sensu — mówiąc patrzył w kierunku horyzontu. W pewnym momencie zmienił nieco pozycję i przysiadł, czego zapewne pożałuje już wkrótce, kiedy przyjdzie mu wstać, zmuszając krnąbrne kości i mięśnie do posłuszeństwa.
— Jednak wszystko ma swoje miejsce; wszystko ma właściwy czas — kontynuował dość cicho, jakby wypowiedzenie każdego kolejnego zdani sprawiało mu ból (lub przynajmniej pewien dyskomfort). — W Dolinie Szeptów, z której pochodzę, na świat przyszedł ongiś wilk. Rósł na oczach moich i pozostałych Strażników Słowa. Jednak różnił się znacznie od pozostałych mieszkańców Doliny. Veldrin żył samotnie, trzymał się na uboczu, nie potrzebował ni krztyny czyjejkolwiek uwagi. Nie szukał towarzystwa, nie pragnął stada – wystarczały mu jego własne ścieżki i jego własne myśli. Pewnego dnia zaszedł daleko, aż na brzeg morza. Nigdy wcześniej nie widział takiego bezkresu. Siedział długo, wsłuchując się w szum fal, aż na horyzoncie zebrały się ciemne chmury. Nadchodził sztorm.
Najpierw wiatr był tylko szeptem; potem jednak przerodził się w potężny, donośny ryk. Morze podniosło się gniewnie, fale rozbijały się o brzeg, a piasek uciekał spod łap pustelnika. Wtedy poczuł on lęk – przecież nigdzie nie miał schronienia. Ale nie uciekł. Został i patrzył, jak burza tańczy; obserwował w skupieniu, jak morze walczy samo ze sobą. W końcu sztorm ucichł. Niebo przejaśniało, a na brzegu leżały rzeczy, których nigdy przedtem tam nie było: muszle, rozbite kawałki drewna, bursztyny połyskujące w słońcu. Morze cofnęło się, pozostawiając po sobie coś nowego. Wtedy Veldrin zrozumiał: burza nie przyszła, by go zniszczyć; burza przyszła, aby zmienić świat. Od tamtej pory nie lękał się już zmian. Wiedział, że nawet jeśli wszystko nagle przewróci się do góry nogami, po sztormie zawsze zostaje coś nowego – ważne, aby wilk, potrafił to przyjąć i uczynić swoim. — Spojrzenie bladoszarych, pozbawionych blasku oczu spoczęło na facjacie brązowego samca. — Zmiany są jak sztorm – mogą przestraszyć, mogą potrząsnąć światem, ale niosą też nowe brzegi, których nie odkryłbyś, gdyby morze pozostało spokojne — dokończył, nie odrywając wejrzenia od rozmówcy. A może raczej od słuchacza?
_______________________________
[BAJARZ 1 POZIOM]
Opowiada innemu wilkowi lub grupie słuchaczy baśń, legendę lub inne podobne, interesujące historie w dowolnym pasującym do bajarza stylu.
Mechanika – za wysłuchanie historii uczestnik otrzymuje 1 PD. Bajarz za opowiadanie otrzymuje 1 PD.
Koszt – 20 energii
UMIEJĘTNOŚCI
Opatrunek — może wyleczyć własne rany za 20 PŻ, ale tylko poza walką, gdyż założenie opatrunków wymaga czasu.
Użyć: 2/miesiąc
EKWIPUNEK
• miód
Opatrunek — może wyleczyć własne rany za 20 PŻ, ale tylko poza walką, gdyż założenie opatrunków wymaga czasu.
Użyć: 2/miesiąc
EKWIPUNEK
• miód