Administracja
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
• Sulfur, Adirael, Aurora
Wydarzenia
• Zadania kwartalne
• Konkurs na fanfick (do 26.06)
• Klan Potępienia — Dzień Gniewu (do 22.06)
![]() |
20°C | CIEPŁO Lato nieśmiało zagląda w progi Wilczej Krainy. Ciepłe, pełne słonecznego blasku dni tylko czasemi urozmaicane są drobnym deszczykiem. |
Forum w trakcie przebudowy! Zapraszamy na nasz {Discord} po więcej informacji.
Tropikalna Dżungla
- Riskikoi
- Wicher
- Posty: 72
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 10
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 78 + 6
- Tytuł: Zasłużony KW
Tropikalna Dżungla
Skrzydlaty samiec przyszedł, bo czuł, że powinien. To było jak odruch, jak stary obowiązek, którego nie potrafił się pozbyć, choć jego świat już dawno się zmienił. Kiedyś był wojownikiem Wiatru – teraz był nikim, ale stare nawyki nie chciały zniknąć. Postawił łapę na granicy zgromadzenia i zatrzymał się, rzucając spojrzenie na wilki Klanu Natury. To nie była jego wataha. Nie była jego klanem. A jednak stał tu, gotów zareagować w razie potrzeby.
— Anemos. — Mruknął oszczędnie, choć jego ton brzmiał jak warczenie. Nie ruszył się dalej, nie włączył się w rozmowę, nie rozluźnił napiętych barków. Nie wyglądało na to, by coś im groziło. Irytacja ścisnęła go w środku – znowu rzucił się do obrony, nie myśląc. Tyle że nie było przed czym bronić. Głupota. Riskikoi westchnął ciężko i zmarszczył brwi, zatrzymując się na skraju. Nie zamierzał się wpychać między leśne wilki, ale jeśli coś się wydarzy… cóż. Stanie piersią, jak zawsze.
— Riskikoi. — Dodał po chwili, wszak był świadom, że nie wiele wilków może go pamiętać.
— Anemos. — Mruknął oszczędnie, choć jego ton brzmiał jak warczenie. Nie ruszył się dalej, nie włączył się w rozmowę, nie rozluźnił napiętych barków. Nie wyglądało na to, by coś im groziło. Irytacja ścisnęła go w środku – znowu rzucił się do obrony, nie myśląc. Tyle że nie było przed czym bronić. Głupota. Riskikoi westchnął ciężko i zmarszczył brwi, zatrzymując się na skraju. Nie zamierzał się wpychać między leśne wilki, ale jeśli coś się wydarzy… cóż. Stanie piersią, jak zawsze.
— Riskikoi. — Dodał po chwili, wszak był świadom, że nie wiele wilków może go pamiętać.


Doświadczony żeglarz nie walczy z prądem ani wiatrem, ale pozwala im unosić się w
obranym przez siebie kierunku. Tak samo jest z miłością, trzeba jej pozwolić być i trwać.

Można zachwycić się kwiatem będąc przechodniem... Aby zachwycić się jego wnętrzem,
trzeba się przy nim zatrzymać i poświęcić mu swój czas. Gdy radość masz w sercu każdy
kwiat odwzajemni twój uśmiech i zamieszka w Twym sercu, nigdy nie zwiędnie. [———]

Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną jak cholera noc.
zwykły Wilk; tropiciel; straż; zwykły wilk; straż; dowódca straży; wilczar Leveche;





Ma się nad wyraz dobrze. Jeśli kiedykolwiek miał jakieś urazy, nie było tego widać.

- Mekonops
- Orkan
- Posty: 264
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 30 (10 + 20)
- Zręczność: 30
- Czujność: 30 (10 + 20)
- Wiedza: 20
- Życie: 55
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 4
- Profesje: Tkacz [1]
Tropikalna Dżungla
Przyczłapał, nucąc coś pod nosem.

Nie powtarzaj, że świat jest ci winien życie.
Świat nic ci nie jest winien. Był tutaj pierwszy.

- Dalacori
- Adept
Klan Natury - Posty: 24
- Rodzice: Kreon & Żyleta
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 8
- Zręczność: 12
- Czujność: 10
- Wiedza: —
- Życie: 59 [16.04]
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 40
Tropikalna Dżungla
Przyszła za innymi, bo wypadało wreszcie nauczyć się polować. 


mogą sobie drwić i wyrzucić nas na sztorm
mogą zamknąć wszystkie drzwi, a ja w tobie znajdę dom
będę czekać jeden dzień i zaczekam dziesięć lat
usłyszymy tysiąc nie, mi wystarczy twoje tak


- Melvine
- Samica Alfa
Klan Natury - Posty: 259
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 78 (8 + 60)
- Zręczność: 75 (15 + 60)
- Czujność: 72 (12 + 60)
- Wiedza: 36
- Życie: 64 (19.04)
- Energia: 10 (19.04)
- Punkty Doświadczenia: 50
- Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]
Tropikalna Dżungla
kiedy potrzeba pd silniejsza niż rozsądek...
Pojawiła się także i Melvine. Niemal natychmiast, jakby na autopilocie, podeszła do Mahzuna i przysiadła blisko ukochanego. Póki co nikogo z potomstwa nie dojrzała, za to dostrzegła kogoś innego. Dyskretnie trąciła nosem ukochanego i równie dyskretnie, delikatnym poruszeniem nosa, wskazała mu na Tárahai.
— Tarahai. Dziewczyna Noyhigi. Szykuj się, może za niedługo zostaniemy dziadkami — szepnęła mu prosto na uszko. Nieładnie obgadywać, jasne. Niemniej to wynikało z czystej ekscytacji, niczego jakkolwiek szkodliwego. Chyba...
___________
Obecność alfy pozytywnie wpływa na morale wilków. Wszystkie wilki z jego klanu przebywające w temacie ze swoim Alfą otrzymują + 10 do wszystkich statystyk do czasu aż Alfa teren opuści
Pojawiła się także i Melvine. Niemal natychmiast, jakby na autopilocie, podeszła do Mahzuna i przysiadła blisko ukochanego. Póki co nikogo z potomstwa nie dojrzała, za to dostrzegła kogoś innego. Dyskretnie trąciła nosem ukochanego i równie dyskretnie, delikatnym poruszeniem nosa, wskazała mu na Tárahai.
— Tarahai. Dziewczyna Noyhigi. Szykuj się, może za niedługo zostaniemy dziadkami — szepnęła mu prosto na uszko. Nieładnie obgadywać, jasne. Niemniej to wynikało z czystej ekscytacji, niczego jakkolwiek szkodliwego. Chyba...
___________
Obecność alfy pozytywnie wpływa na morale wilków. Wszystkie wilki z jego klanu przebywające w temacie ze swoim Alfą otrzymują + 10 do wszystkich statystyk do czasu aż Alfa teren opuści
- Fáyra
- Zenit
- Posty: 341
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 30(10+20)
- Zręczność: 10
- Czujność: 30 (10+20)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 41
Tropikalna Dżungla
Fáyra aż uniosła uszy z ekscytacją, gdy zauważyła, że coraz więcej wilków gromadzi się na polanie. To będzie ciekawe. Nie chodziło nawet o samo polowanie – choć, oczywiście, to też ją ekscytowało. Ale jeszcze bardziej fascynowała ją możliwość obserwowania. Jak inni się zachowują? Jak współpracują? Czy wyłoni się jakaś hierarchia? Kto pierwszy rzuci komendę? Kto woli trzymać się z tyłu? To był dla niej test, ale też zabawa. I szansa na lepsze dopasowanie się do reszty. Nie była tu najsilniejsza. Nie była też tą najbardziej doświadczoną. Ale za to mogła być najbardziej spostrzegawcza. Zamachała lekko ogonem, wciąż trzymając się na uboczu, ale z błyskiem ciekawości w oczach. Cokolwiek się wydarzy, będzie się uczyć. A to już samo w sobie było ekscytujące.
— Fáyra — Powtórzyła swoje imię.
— Fáyra — Powtórzyła swoje imię.
◈◆◈◆◈◆◈◆◈ F Á Y R A wilczyca stąpająca cicho po świecie pełnym hałasu. Walczy nie mieczem, lecz obecnością. Chroni nie ścianą, a sercem. Niech drżą ci, którzy myślą, że łagodność jest bezbronna. Partner: Nie śpiesz się... Wierzę, że serca znajdą drogę przez gąszcz. Miłość nie ma zegara. [ brak wybranka serca; ex — brak ] Potomstwo: Może kiedyś... w leśnej polanie, usłyszę śmiech swoich odbić. Na razie — jestem opiekunką natury. Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie. ■ skórzana torba, zszyty skórzany mieszek, dzikie remedium, rzemień ![]() Nie jestem cieniem — jestem drzewem. Rosnę, nie znikam. |
![]() nawet tych z najczystszych intencji. Jestem liściem tańczącym z wiatrem, ziemią pod pazurami, zapachem deszczu o świcie. Jeśli mnie kochasz – pozwól mi biec.” KARTA POSTACI ![]() |
- Mahzun
- Mistrz
Klan Natury - Posty: 34
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 5
- Zręczność: 10
- Czujność: 20 (15+5)
- Wiedza: 33 (20+13)
- Życie: 80
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 388 (245 wym.)
- Profesje: Tkacz [1], Myśliwy [2]
- Tytuł: Wietrzne Pióro
Tropikalna Dżungla
— Mahzun. — również się przedstawił, delikatnie kiwając pyskiem. Przerażało go trochę jak wielu wilków nie kojarzył, ale sam był sobie temu winien. Wtedy pojawiła się Melvine, a na jego pysku zagościł najcieplejszy uśmiech jaki potrafił z siebie wydusić. Nawet oczy mu się uśmiechały! Wtulił kufę w sierść na jej karku, odwzajemniając jej powitanie, jednocześnie zaciągając się jej zapachem. Następnie się wyprostował i spojrzał w stronę wskazaną przez waderę. — Starzejmy się. — odpowiedział jej i zaśmiał się, choć równie cicho jak ona. Czas leciał o wiele zbyt szybko, życie uciekało mu między palcami niczym piasek zebrany na plaży.
𝓜𝓪𝓱𝔃𝓾𝓷
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
ꜰᴜʀʏ ᴛᴏᴏ ᴅᴀᴍɴ ʟᴀᴛᴇ. ʀᴇᴀꜱᴏɴ ᴅɪꜱʟᴏᴄᴀᴛᴇꜱ.
ᴀɴᴅ ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴠᴇ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
𝕭𝖊𝖙𝖜𝖊𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖊𝖈𝖔𝖓𝖉-𝖍𝖆𝖓𝖉 𝖘𝖒𝖔𝖐𝖊 𝖆𝖓𝖉 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖑𝖆𝖘𝖘 𝖔𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖙𝖗𝖊𝖊𝖙.
𝖄𝖔𝖚 𝖌𝖆𝖛𝖊 𝖒𝖊 𝖓𝖔𝖙𝖍𝖎𝖓𝖌 𝖜𝖍𝖆𝖙𝖘𝖔𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖇𝖚𝖙 𝖆 𝖗𝖊𝖆𝖘𝖔𝖓 𝖙𝖔 𝖑𝖊𝖆𝖛𝖊.
𝖄𝖔𝖚 𝖘𝖆𝖞 𝖞𝖔𝖚 𝖜𝖆𝖓𝖙 𝖒е 𝖇𝖚𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖐𝖓𝖔𝖜 𝕴'𝖒 𝖓𝖔𝖙 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖓𝖊𝖊𝖉.
𝕭𝖚𝖙 𝕴 𝖆𝖒.
◇◈❖❖◈◇
EKWIPUNEK:
konfitura z żurawin
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
KARTA POSTACI
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
ꜰᴜʀʏ ᴛᴏᴏ ᴅᴀᴍɴ ʟᴀᴛᴇ. ʀᴇᴀꜱᴏɴ ᴅɪꜱʟᴏᴄᴀᴛᴇꜱ.
ᴀɴᴅ ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴠᴇ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
𝕭𝖊𝖙𝖜𝖊𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖊𝖈𝖔𝖓𝖉-𝖍𝖆𝖓𝖉 𝖘𝖒𝖔𝖐𝖊 𝖆𝖓𝖉 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖑𝖆𝖘𝖘 𝖔𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖙𝖗𝖊𝖊𝖙.
𝖄𝖔𝖚 𝖌𝖆𝖛𝖊 𝖒𝖊 𝖓𝖔𝖙𝖍𝖎𝖓𝖌 𝖜𝖍𝖆𝖙𝖘𝖔𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖇𝖚𝖙 𝖆 𝖗𝖊𝖆𝖘𝖔𝖓 𝖙𝖔 𝖑𝖊𝖆𝖛𝖊.
𝖄𝖔𝖚 𝖘𝖆𝖞 𝖞𝖔𝖚 𝖜𝖆𝖓𝖙 𝖒е 𝖇𝖚𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖐𝖓𝖔𝖜 𝕴'𝖒 𝖓𝖔𝖙 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖓𝖊𝖊𝖉.
𝕭𝖚𝖙 𝕴 𝖆𝖒.
◇◈❖❖◈◇
EKWIPUNEK:
konfitura z żurawin
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
KARTA POSTACI
- Cressida
- Adept
Klan Natury - Posty: 39
- Rodzice: Vespera x Savaroth
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 5
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 5
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Tropikalna Dżungla
Obserwowała, jak pojawiają się kolejne wilki. Kilkoro z nich postanowiło się przedstawić, tak więc zdecydowała się pójść w ich ślady.
— Cressida — rzuciła krótko, łagodnie, skinąwszy każdemu głową z delikatnym uśmiechem. Starała się zapamiętać jak najwięcej z tych nowych imion i po raz pierwszy widzianych pysków. Aż wstydziła się trochę, jak mało członków własnego klanu do tej pory znała. Cóż, najwyższy czas to zmienić. I na coś się przydać. Już wystarczająco czasu zmarnowała na tonięcie we własnym przygnębieniu.
W pewnym momencie pojawiła się dla odmiany wilczyca, którą znała dużo lepiej. Uśmiechnęła się więc do Melvine, witając ją skinięciem głową, nie podeszła jednak, widząc, że zajęła się rozmową. Jej obecność szybko podniosła ją na duchu. Może niekoniecznie na tyle, by mogła całkowicie zapomnieć o stresie, lecz przynajmniej trochę go złagodziła.
Zamilkła znów, czekając.
— Cressida — rzuciła krótko, łagodnie, skinąwszy każdemu głową z delikatnym uśmiechem. Starała się zapamiętać jak najwięcej z tych nowych imion i po raz pierwszy widzianych pysków. Aż wstydziła się trochę, jak mało członków własnego klanu do tej pory znała. Cóż, najwyższy czas to zmienić. I na coś się przydać. Już wystarczająco czasu zmarnowała na tonięcie we własnym przygnębieniu.
W pewnym momencie pojawiła się dla odmiany wilczyca, którą znała dużo lepiej. Uśmiechnęła się więc do Melvine, witając ją skinięciem głową, nie podeszła jednak, widząc, że zajęła się rozmową. Jej obecność szybko podniosła ją na duchu. Może niekoniecznie na tyle, by mogła całkowicie zapomnieć o stresie, lecz przynajmniej trochę go złagodziła.
Zamilkła znów, czekając.
₊ Cressida ₊
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•
₊ Karta postaci ₊
◇◈❖❖◈◇
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•

STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•ZAPACH
EKWIPUNEK
● Smukła, delikatna, niemalże charcia sylwetka. Wygląda na nieco chudszą niż zazwyczaj.
● Stosunkowo długa, miękka sierść, zwłaszcza w okolicach głowy i karku, a także na ogonie, włosie bardzo delikatne. Futro nosi ślady lekkiego zaniedbania.
● Zdrowa, brak widocznych obrażeń.
● Nosi wianek na głowie, uwity z dzikich kwiatów.
● Stosunkowo długa, miękka sierść, zwłaszcza w okolicach głowy i karku, a także na ogonie, włosie bardzo delikatne. Futro nosi ślady lekkiego zaniedbania.
● Zdrowa, brak widocznych obrażeń.
● Nosi wianek na głowie, uwity z dzikich kwiatów.
Woń wiosennych, dzikich kwiatów i leśnego runa.
———
₊ Karta postaci ₊
◇◈❖❖◈◇
- Varjo
- Manifest
Potomek Puszczy - Posty: 60
- Rodzice: Sirion x Silema
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 48 (8+40)
- Zręczność: 52 (12+ 40)
- Czujność: 50 (10+40)
- Wiedza: 30
- Życie: 60
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 60
- Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [2]
Tropikalna Dżungla
Przyszedł na polowanie za córkami. Nie przepadał za dżunglami. Było tu o wiele za gorąco.
Nic więc dziwnego, że uśmiechnął się nieznacznie do córki, na jej komentarz.
— Prawda?
Obrócił pysk i przywitał kilka wilków, które znał. Resztę obdarował spojrzeniem.
Nic więc dziwnego, że uśmiechnął się nieznacznie do córki, na jej komentarz.
— Prawda?
Obrócił pysk i przywitał kilka wilków, które znał. Resztę obdarował spojrzeniem.
![]() Moce | ![]() Ekwipunek |
_
Ť̸̨̨̩͖̜͍̫̦͈̆̾͋͘here is only m̷̩̰̱̏̏́̇͑̓͝e. There is only M̶͚̰͖̋Y̵̨̧̼̰̖͙̩̦̎̃̋ way.
There is only the F̸͍̘̙͓͖̘̉ͅorest and there is only surrender.
_
_
_
_
Ť̸̨̨̩͖̜͍̫̦͈̆̾͋͘here is only m̷̩̰̱̏̏́̇͑̓͝e. There is only M̶͚̰͖̋Y̵̨̧̼̰̖͙̩̦̎̃̋ way.
There is only the F̸͍̘̙͓͖̘̉ͅorest and there is only surrender.
_
_
_
_

[Wilcza forma] | [Lisia forma] | [Niedźwiedzia forma]
Avatar: https://i.ibb.co/yQ8J5cS/varjoavgrzyb.png
- Blizna
- Brzask
- Posty: 47
- Rodzice: n/a
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 30 (20+10)
- Zręczność: 8
- Czujność: 2
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 47
- Profesje: Rzemieślnik [1]
- Tytuł: Zasłużony KW / Biały Kruk
Tropikalna Dżungla
Dziarskim krokiem ruszył przed siebie wgłąb dżungli, wesoło dodając jeszcze: "uważajcie na pająki!". Przemierzał gęstwinę, nie mogąc uwierzyć, jak parno tutaj było. Gorąc wilk znał z czasów w Klanie Ognia. Wodę z czasów bycia Nurkiem w Klanie Wiatru. To połączenie było jednak dość przytłaczające. Wilk jednak się nie poddawał. Specjalnie tu przyszedł, by nikomu nie starczyło sił na porywanie. Węszył, rozglądał się i stawiał łapy najciszej, jak tylko potrafił.
Melvine Mahzun Lakańa Tárahai Cressida Fáyra Dalacori Mekonops Riskikoi
. . The sky will still be up there and the sun will always shine . .... The stars will keep on fallin' ................................................. for the ones who wish at night . ..The mountains .................................................................. and the rivers won't start moving .......................................................................... won't run dry ... . . . . . . . . . . . . . The world will always be there. AND SO .WILL I |
![]()
Posiada Wygląd Moce ¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯¯
◦ Lizak — przepyszny i duży (+2 PD) ◦ Dzikie Remedium — surowiec klanowy ◦ Dar Natury — surowiec klanowy ◦ zużyty amulet transformacji ![]() Podstarzały wilk o białej, puszystej sierści. Jego sylwetka jest szczupła, zakończona długim ogonem. Atletycznie zbudowany, o długich łapach. Nie ma imponującego wzrostu, jednak mięśnie zarysowujące się pod skórą wyraźnie zdradzają doskonałe przeszkolenie w boju. Jego ciało pełne jest szram, blizn i innych naturalnych odznak po niezliczonych porwaniach i polowaniach, które odbył — po obu stronach barykady. Największe blizny znajdują się po obu bokach wilka w miejscach, gdzie kiedyś wyrastały upiorze skrzydła. Znajdują się one jednak pod najnowszym nabytkiem basiora — skrzydłami wilczarów. Białymi i opierzonymi.
Pysk Blizny charakteryzuje się długimi wąsami, dwoma niebieskimi liniami na pysku i dwiema bliznami ciągnącymi się nad i pod prawym ślepiem, od których wzięło się jego imię. Z pyska wystają mu przydługie kły. Jest to pamiątka po byciu najpierw strzygą, a następnie wampirem przez bardzo długi czas. Z tego też powodu Blizna czasem mylony jest z wilkiem Klanu Potępienia. Czasem zapewnia mu to ochronę przed porwaniami. Pod łbem nierzadko widać niebiesko-żółty szalik, który dla Blizny znaczy bardzo wiele. Niebieski przypomina mu o partnerce — Atanvarde, którą stracił przez złą decyzję przejścia do Klanu Potępienia. Żółty zaś, by pamiętać o Klanie Słońca, któremu niegdyś przewodził. Jedną dość nietypowych cech wyglądu wilka jest fakt, iż posiada on ślepia o tęczówkach w kolorze złota. Wśród najstarszych wilków tej krainy krąży plotka, że oczy basiora, niegdyś koloru rdzy, po przejściu do Klanu Słońca, z czasem rozjaśniły się, przechodząc przez pomarańcz aż do złota. Sam właściciel potrafi opowiedzieć niejedną historię o tej barwie, a tylko od słuchaczy zależy, czy w to uwierzą. PO UŻYCIU AMULETU TRANSMUTACJI WILK ZMIENIŁ WYGLĄD NA SZCZENIAKA.
Brzask to wilk, który dzięki błogosławieństwu Słońca emanuje jego promienistym ciepłem. Potrafi ogrzać zmarzniętych samą swoją obecnością.
Moce rangi ● Udar — parzy przeciwnika promieniami słońca. Przeciwnik traci 40 PE. Użyć: 2/miesiąc Umiejętność – Lustr — zdolność promieniowanie ciepłem i blaskiem Słońca. Informacja: Blizna jest obecnie w postaci szczeniaka po użyciu na sobie stosownego amuletu. Najczęściej przedstawia się jako Mielizna, syn Blizny. |
- Riskikoi
- Wicher
- Posty: 72
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 10
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 78 + 6
- Tytuł: Zasłużony KW
Tropikalna Dżungla
Riskikoi ruszył za resztą klanu bez żadnego słowa. Nie potrzebował zachęt ani okrzyków. Czasem wystarczyło, że zapach powietrza wskazywał drogę, a to wystarczało, by zniknąć w gęstwinie. Podążał cicho, jak cień, bez niepotrzebnego hałasu. Gęsta dżungla wokół niego wydawała się pełna życia, ale on skupiał się tylko na jednym: tropie. Nos wciągnął wilgotne powietrze, a jego oczy przesunęły się po ziemi, szukając oznak zwierzęcia. Świeży zapach… nieco stęchły, ale zdecydowanie bizon. Wiatr przywiał go do Riskikoia, niosąc ze sobą zapach mięsa, wilgoci i błota. Zatrzymał się na chwilę, unosząc nos do góry. W tej ciszy czuł się jak w swoim żywiole – dżungla nie była jego domem, ale tropienie zawsze pozostawało jego domeną. Bizon nie był odległy, ślady kopyt były wyraźne, świeże. Wolał działać, nie rozpraszać się niczym innym. Zauważył ruch w krzakach przed sobą. Cicho, niemal bez ruchu, ruszył dalej. Każdy krok musiał być dokładny, nie marnując ani jednej okazji. Zatrzymał się na chwilę, wyciągnął pazury, by zebrać zapachy. Oddychał spokojnie, czując, jak serce bije w rytmie polowania. Wszystko było tak, jak miało być. Czuł się gotowy. Trop prowadził dalej. I on podążał za nim.


Doświadczony żeglarz nie walczy z prądem ani wiatrem, ale pozwala im unosić się w
obranym przez siebie kierunku. Tak samo jest z miłością, trzeba jej pozwolić być i trwać.

Można zachwycić się kwiatem będąc przechodniem... Aby zachwycić się jego wnętrzem,
trzeba się przy nim zatrzymać i poświęcić mu swój czas. Gdy radość masz w sercu każdy
kwiat odwzajemni twój uśmiech i zamieszka w Twym sercu, nigdy nie zwiędnie. [———]

Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną jak cholera noc.
zwykły Wilk; tropiciel; straż; zwykły wilk; straż; dowódca straży; wilczar Leveche;





Ma się nad wyraz dobrze. Jeśli kiedykolwiek miał jakieś urazy, nie było tego widać.

- Fáyra
- Zenit
- Posty: 341
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 30(10+20)
- Zręczność: 10
- Czujność: 30 (10+20)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Punkty Doświadczenia: 41
Tropikalna Dżungla
Fáyra podążała za resztą, z każdym krokiem coraz bardziej wciągając się w rytm dżungli. Z początku to ona starała się skupiać na tropie, ale po chwili zauważyła, jak Riskikoi porusza się wśród gęstwin i jak jego nos wpada w rytm węszenia. Jego ruchy były tak płynne, jakby znał ten teren od zawsze. Zatrzymywał się, analizował, śledził ślady. Fáyra poczuła, jak jego pewność siebie roztacza wokół niego tajemniczą aurę. Przez moment spojrzała na niego z lekkim zainteresowaniem, a potem, w niewielkim, cichym ruchu, po prostu zaczęła go naśladować. Obniżyła łeb, jakby chciała poczuć ziemię pod nosem. Zaczęła węszyć, nieco sztywno, próbując uchwycić cokolwiek, co mogło przypominać zapach bizona. Było to nieco sztuczne, jej ruchy nie miały tej samej pewności, co Riskikoia, ale była zdeterminowana, by spróbować. Zatrzymała się obok niego, tak samo jak on, jakby liczyła, że zapach wciągnie ją w ten sam wir, w który on wpadł. Uniosła nos, czując wilgotność w powietrzu i delikatnie rozchyliła wargi, by poczuć każdy zapach, choć wcale nie była pewna, czy coś wyczuje. A może to po prostu ten gest. Bycie jak on. Bycie częścią tej chwili. Spojrzała na Riskikoia z błyskiem w oku.
◈◆◈◆◈◆◈◆◈ F Á Y R A wilczyca stąpająca cicho po świecie pełnym hałasu. Walczy nie mieczem, lecz obecnością. Chroni nie ścianą, a sercem. Niech drżą ci, którzy myślą, że łagodność jest bezbronna. Partner: Nie śpiesz się... Wierzę, że serca znajdą drogę przez gąszcz. Miłość nie ma zegara. [ brak wybranka serca; ex — brak ] Potomstwo: Może kiedyś... w leśnej polanie, usłyszę śmiech swoich odbić. Na razie — jestem opiekunką natury. Posiada: Można posiadać wszystko, gorzej jak się zatraci siebie. ■ skórzana torba, zszyty skórzany mieszek, dzikie remedium, rzemień ![]() Nie jestem cieniem — jestem drzewem. Rosnę, nie znikam. |
![]() nawet tych z najczystszych intencji. Jestem liściem tańczącym z wiatrem, ziemią pod pazurami, zapachem deszczu o świcie. Jeśli mnie kochasz – pozwól mi biec.” KARTA POSTACI ![]() |
- Dalacori
- Adept
Klan Natury - Posty: 24
- Rodzice: Kreon & Żyleta
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 8
- Zręczność: 12
- Czujność: 10
- Wiedza: —
- Życie: 59 [16.04]
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 40
Tropikalna Dżungla
Rozpoznając znajomy pysk, posłała niepewny uśmiech w stronę białego szczeniaka w szaliku. Dżungla wydała się jej duszna, w powietrzu czuć było pachnącą zielenią wilgoć, ale nie miała w sobie nic z orzeźwiających, otwartych przestrzeni na których zazwyczaj lubiła przebywać. Przestąpiła z łapki na łapkę odrobinę przytłoczona odmiennością i różnorodnością tego krajobrazu, ale pojawiające się wciąż nowe wilki nie pozwoliły się jej zbyt długo nad tym rozwodzić.
— Anemos, Dalacori. — Idąc za przykładem starszych klanowiczów i ona postanowiła się przedstawić. Odszukała wzrokiem Varjo, ale widząc, że prowadzi rozmowę z jakąś wilczycą, postanowiła im nie przeszkadzać. Jej wzrok padł za to dwie białe wadery, najpierw na Fáyrę, a potem na Cressidę. Wahała się przez chwilę nie będąc pewną która z nich wydaje się jej bardziej przystępna, jednak zanim doszła do jakichkolwiek wniosków, wilczek w szaliku znowu przemówił. Nosy do przodu, łby w dół? Nie bardzo rozumiała co oznacza to polecenie, ale instynktownie postąpiła właśnie tak, jak ich poinstruował. Rodzice nigdy nie zdążyli nauczyć jej polować. Tak jak wielu innych rzeczy, przez co teraz wydawała się być odrobinę zagubiona i nie miała w sobie wiele z tej ekscytacji która udzielała się innym. Gdy stado ruszyło, ona ruszyła wraz z nim nie chcąc pozostać w tyle, z głową opuszczoną w dół zajęła pozycję gdzieś nieopodal Cressidy, bo akurat tak prowadziła ją ścieżka. Nie była pewna czego powinna szukać, ale na wszelki wypadek wytężyła zmysły przeszukując wilgotną ściółkę bardzo dokładnie i uważnie pochylając się nad każdym zapachem docierającym do jej nosa.
— Anemos, Dalacori. — Idąc za przykładem starszych klanowiczów i ona postanowiła się przedstawić. Odszukała wzrokiem Varjo, ale widząc, że prowadzi rozmowę z jakąś wilczycą, postanowiła im nie przeszkadzać. Jej wzrok padł za to dwie białe wadery, najpierw na Fáyrę, a potem na Cressidę. Wahała się przez chwilę nie będąc pewną która z nich wydaje się jej bardziej przystępna, jednak zanim doszła do jakichkolwiek wniosków, wilczek w szaliku znowu przemówił. Nosy do przodu, łby w dół? Nie bardzo rozumiała co oznacza to polecenie, ale instynktownie postąpiła właśnie tak, jak ich poinstruował. Rodzice nigdy nie zdążyli nauczyć jej polować. Tak jak wielu innych rzeczy, przez co teraz wydawała się być odrobinę zagubiona i nie miała w sobie wiele z tej ekscytacji która udzielała się innym. Gdy stado ruszyło, ona ruszyła wraz z nim nie chcąc pozostać w tyle, z głową opuszczoną w dół zajęła pozycję gdzieś nieopodal Cressidy, bo akurat tak prowadziła ją ścieżka. Nie była pewna czego powinna szukać, ale na wszelki wypadek wytężyła zmysły przeszukując wilgotną ściółkę bardzo dokładnie i uważnie pochylając się nad każdym zapachem docierającym do jej nosa.

mogą sobie drwić i wyrzucić nas na sztorm
mogą zamknąć wszystkie drzwi, a ja w tobie znajdę dom
będę czekać jeden dzień i zaczekam dziesięć lat
usłyszymy tysiąc nie, mi wystarczy twoje tak


- Cressida
- Adept
Klan Natury - Posty: 39
- Rodzice: Vespera x Savaroth
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 5
- Zręczność: 10
- Czujność: 10
- Wiedza: 5
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 27
Tropikalna Dżungla
Stała tak jeszcze przez krótką chwilę, póki nieduży biały wilczek zabrał głos. W pierwszej chwili odczuła lekkie zdziwienie, zdając sobie nagle sprawę z tego, że przewodził im młodzik wyglądający chyba nawet na młodszego od niej, jednakże szybko odgoniła te myśli, nie pozwalając sobie na rozproszenie. Inne wilki bowiem ruszyły, tak więc i ona nie mogła się ociągać. Kierowało nią głównie pragnienie, by wreszcie się na coś przydać, a przy okazji także i nauczyć czegoś istotnego.
Może i nigdy wcześniej nie polowała, niemniej skłamałaby, twierdząc, że nigdy wcześniej nie przyszło jej zdać się na własny węch. W jej rodzinnych stronach czasami przyszło jej szukać ziół po ich zapachu, kiedy nauczające ją kapłanki ją o to poprosiły. A zanim udało jej się trafić do Wilczej Krainy także jej nos prowadził jej do w miarę jeszcze świeżej padliny, kryjącego się w różnych kryjówkach robactwa a także i ostrzegał przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Tropienie żywej zdobyczy nie mogło jakoś za bardzo się od tego różnić, prawda?
Zniżyła więc łeb i ruszyła powoli przed siebie, z nosem tuż przy ziemi, wdychając parne powietrze i badając wonie, które się w nim unosiły. Co jakiś czas gdzieś przystanęła, obdarzając jakiś pień drzewa, czy wgłębienie w glebie większym zainteresowaniem, lecz jak na razie nie wyczuła niczego konkretnego. Znalazła tylko trochę kolorowych piórek zgubionych przez jakieś ptaki, potem ślady jakiegoś niedużego gryzonia, które zignorowała. Z pewnością tak duża grupa takowymi się nie zadowoli.
Ruszyła więc dalej, tropiąc. Kątem oka dostrzegła fioletową sylwetkę Dalacori gdzieś nieopodal. Rzuciła samicy krótkie spojrzenie i delikatnie się uśmiechnęła, po czym wróciła do poszukiwań.
Może i nigdy wcześniej nie polowała, niemniej skłamałaby, twierdząc, że nigdy wcześniej nie przyszło jej zdać się na własny węch. W jej rodzinnych stronach czasami przyszło jej szukać ziół po ich zapachu, kiedy nauczające ją kapłanki ją o to poprosiły. A zanim udało jej się trafić do Wilczej Krainy także jej nos prowadził jej do w miarę jeszcze świeżej padliny, kryjącego się w różnych kryjówkach robactwa a także i ostrzegał przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Tropienie żywej zdobyczy nie mogło jakoś za bardzo się od tego różnić, prawda?
Zniżyła więc łeb i ruszyła powoli przed siebie, z nosem tuż przy ziemi, wdychając parne powietrze i badając wonie, które się w nim unosiły. Co jakiś czas gdzieś przystanęła, obdarzając jakiś pień drzewa, czy wgłębienie w glebie większym zainteresowaniem, lecz jak na razie nie wyczuła niczego konkretnego. Znalazła tylko trochę kolorowych piórek zgubionych przez jakieś ptaki, potem ślady jakiegoś niedużego gryzonia, które zignorowała. Z pewnością tak duża grupa takowymi się nie zadowoli.
Ruszyła więc dalej, tropiąc. Kątem oka dostrzegła fioletową sylwetkę Dalacori gdzieś nieopodal. Rzuciła samicy krótkie spojrzenie i delikatnie się uśmiechnęła, po czym wróciła do poszukiwań.
₊ Cressida ₊
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•
₊ Karta postaci ₊
◇◈❖❖◈◇
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•

STAN
ZAPACH
EKWIPUNEK
•❀~~~~~✧⊹❀⊹✧~~~~~❀•ZAPACH
EKWIPUNEK
● Smukła, delikatna, niemalże charcia sylwetka. Wygląda na nieco chudszą niż zazwyczaj.
● Stosunkowo długa, miękka sierść, zwłaszcza w okolicach głowy i karku, a także na ogonie, włosie bardzo delikatne. Futro nosi ślady lekkiego zaniedbania.
● Zdrowa, brak widocznych obrażeń.
● Nosi wianek na głowie, uwity z dzikich kwiatów.
● Stosunkowo długa, miękka sierść, zwłaszcza w okolicach głowy i karku, a także na ogonie, włosie bardzo delikatne. Futro nosi ślady lekkiego zaniedbania.
● Zdrowa, brak widocznych obrażeń.
● Nosi wianek na głowie, uwity z dzikich kwiatów.
Woń wiosennych, dzikich kwiatów i leśnego runa.
———
₊ Karta postaci ₊
◇◈❖❖◈◇
- Riskikoi
- Wicher
- Posty: 72
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 25 (15+10)
- Zręczność: 10
- Czujność: 15 (5+10)
- Wiedza: 20
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 78 + 6
- Tytuł: Zasłużony KW
Tropikalna Dżungla
Riskikoi zatrzymał się w pół kroku, jakby coś go zaintrygowało. Jego nos był wciąż lekko uniesiony, a wzrok przeniósł się na Cressida i Dalacori , które podążały za nim. Choć obie miały w sobie zapał, coś w ich ruchach wskazywało na to, że wciąż nie wyczuwają całkowicie subtelności tropienia. Zatrzymał się na chwilę, nie odwracając się do nich, ale poczuł, że teraz jest moment na wskazówki, które mogłyby im to poczuć. Zanim ruszył dalej, szepnął cicho, ale w sposób, który miał dotrzeć do obu wilczyc:
— Nie tylko ślady na ziemi są ważne. Ważniejsza jest cisza, którą wypełnia zapach. Jeśli coś czujesz... nie myśl o tym, co widzisz. Zatrzymaj się, wstrzymaj oddech i poczuj to w powietrzu. Czasami ślady prowadzą w innym kierunku, niż myślisz. Często to, czego nie dostrzegasz, jest tym, co w końcu cię zaprowadzi.
Zatrzymał się na chwilę, unosząc łeb i oddychając głęboko, jakby dając im chwilę na przemyślenie tych słów, a jemu na przetrawienie uzyskanego zapachu.
— Czasami, kiedy na chwilę przestajesz tropić, trop zaczyna tropić ciebie.
A potem ruszył znów przed siebie, pozostawiając je z tymi słowami, jakby dając im przestrzeń na zrozumienie, że polowanie to nie tylko kwestia szybkości, ale subtelności i cierpliwości.
— Nie tylko ślady na ziemi są ważne. Ważniejsza jest cisza, którą wypełnia zapach. Jeśli coś czujesz... nie myśl o tym, co widzisz. Zatrzymaj się, wstrzymaj oddech i poczuj to w powietrzu. Czasami ślady prowadzą w innym kierunku, niż myślisz. Często to, czego nie dostrzegasz, jest tym, co w końcu cię zaprowadzi.
Zatrzymał się na chwilę, unosząc łeb i oddychając głęboko, jakby dając im chwilę na przemyślenie tych słów, a jemu na przetrawienie uzyskanego zapachu.
— Czasami, kiedy na chwilę przestajesz tropić, trop zaczyna tropić ciebie.
A potem ruszył znów przed siebie, pozostawiając je z tymi słowami, jakby dając im przestrzeń na zrozumienie, że polowanie to nie tylko kwestia szybkości, ale subtelności i cierpliwości.


Doświadczony żeglarz nie walczy z prądem ani wiatrem, ale pozwala im unosić się w
obranym przez siebie kierunku. Tak samo jest z miłością, trzeba jej pozwolić być i trwać.

Można zachwycić się kwiatem będąc przechodniem... Aby zachwycić się jego wnętrzem,
trzeba się przy nim zatrzymać i poświęcić mu swój czas. Gdy radość masz w sercu każdy
kwiat odwzajemni twój uśmiech i zamieszka w Twym sercu, nigdy nie zwiędnie. [———]

Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną jak cholera noc.
zwykły Wilk; tropiciel; straż; zwykły wilk; straż; dowódca straży; wilczar Leveche;





Ma się nad wyraz dobrze. Jeśli kiedykolwiek miał jakieś urazy, nie było tego widać.

- Melvine
- Samica Alfa
Klan Natury - Posty: 259
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 78 (8 + 60)
- Zręczność: 75 (15 + 60)
- Czujność: 72 (12 + 60)
- Wiedza: 36
- Życie: 64 (19.04)
- Energia: 10 (19.04)
- Punkty Doświadczenia: 50
- Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [1]
Tropikalna Dżungla
Uśmiechnęła się do Mahzuna, raz jeszcze, nim w końcu ruszyli w las.
Melvine stawała się być czujną. Próbowała też hamować energię, coby nie rozkwitać każdego możliwego kwiatka na swojej drodze (jako druidka naprawdę przyzwyczaiła się, że po jej łapami strzela bujna roślinność i chociaż zazwyczaj nie miała nic przeciwko, dzisiaj wolała nie wychylać się z niczym). Sunęła miękko, lekko, oddalając się nieco od grupy Riskiego — dzięki czemu, jak wierzyła, uda im się w tym samym czasie zbadać większy teren.
Nastawione czujnie uszy poruszały się leniwie raz po raz, wyłapując dźwięki. Las do niej mówił, chociaż jego mieszkańcy oraz tworząca go roślinność tak bardzo różniły się od tych, do których nawykła na co dzień. Rzadko zapuszczała się tak daleko, przez co niekoniecznie wiedziała, kogo może się tutaj tak naprawdę spodziewać. Chociaż pojęcie o tropikach miała — było ono cąłkiem ogólnikowe, być może za mało konkretne. Niekoniecznie czuła się tu, jak w domu. Spojrzenie błękitnych oczu raz po raz sunęło po drzewach i dziwacznych roślinach, ślizgało się po podłożu, gdzie próbowała wypatrzeć odcisków łap. Dużych najlepiej, zważywszy na liczebność ich grupy. Krok za krokiem, zapuszczała się głębiej i głębiej. Nozdrza drgały nieco niespokojnie, kiedy natłok rozmaitych woni zdawał się atakować je z każdej niemal strony.
Melvine stawała się być czujną. Próbowała też hamować energię, coby nie rozkwitać każdego możliwego kwiatka na swojej drodze (jako druidka naprawdę przyzwyczaiła się, że po jej łapami strzela bujna roślinność i chociaż zazwyczaj nie miała nic przeciwko, dzisiaj wolała nie wychylać się z niczym). Sunęła miękko, lekko, oddalając się nieco od grupy Riskiego — dzięki czemu, jak wierzyła, uda im się w tym samym czasie zbadać większy teren.
Nastawione czujnie uszy poruszały się leniwie raz po raz, wyłapując dźwięki. Las do niej mówił, chociaż jego mieszkańcy oraz tworząca go roślinność tak bardzo różniły się od tych, do których nawykła na co dzień. Rzadko zapuszczała się tak daleko, przez co niekoniecznie wiedziała, kogo może się tutaj tak naprawdę spodziewać. Chociaż pojęcie o tropikach miała — było ono cąłkiem ogólnikowe, być może za mało konkretne. Niekoniecznie czuła się tu, jak w domu. Spojrzenie błękitnych oczu raz po raz sunęło po drzewach i dziwacznych roślinach, ślizgało się po podłożu, gdzie próbowała wypatrzeć odcisków łap. Dużych najlepiej, zważywszy na liczebność ich grupy. Krok za krokiem, zapuszczała się głębiej i głębiej. Nozdrza drgały nieco niespokojnie, kiedy natłok rozmaitych woni zdawał się atakować je z każdej niemal strony.
- Mekonops
- Orkan
- Posty: 264
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 30 (10 + 20)
- Zręczność: 30
- Czujność: 30 (10 + 20)
- Wiedza: 20
- Życie: 55
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 4
- Profesje: Tkacz [1]
Tropikalna Dżungla
Pająki. Aż się wzdrygnął. Chętnie zamieniłby jeszcze kilka słów z Cressidą, ale ta ruszyła za tym dziwnie wybarwionym podrostkiem (w czym fiolet był gorszy od błękitu?), a on nie lubił tłoków. No i niekoniecznie dobrze polował, więc im mniej świadków jego porażki tym lepiej dla jego ego.
Przeskoczył mało zgrabnie jakąś większą omszoną skałę, by zaraz w kilku susach zniknąć w gęstwinie. Był przy tym jednym z mniej zgrabnych wilków, jeśli nie najmniej zgrabnym. Co jakiś czas łamał jakąś gałązkę i prędzej płoszył zwierzynę, niż miał ją tropić, ale próbował! Rozglądał się, wąchał, słuchał. Ba, nawet jakiś pień drzewa polizał, jakby mógł na ten bazie cokolwiek wywnioskować. Istotnie. Wywnioskował, że jak za mocno przyciśniesz język, to możesz skończyć z nieprzyjemną drzazgą. Zaklął szeptem, łapą pozbył się zadry i postanowił — na wszelki wypadek — z lizania losowych drzew zrezygnować.
Rad Riskiego nie słyszał. Pewnie znajdował się nieco za daleko wilka, by jego słowa go niego docierały. A może po prostu nie chciał słyszeć. Działał więc po swojemu, odrobinę wręcz po omacku, patrzac w dół i górę, w prawo i w lewo. W końcu nie był nawet pewien, czego miał wypatrywać. Podobnie jak nie wiedział, jak to coś pachniało. Za to trzask, jaki usłyszał za sobą, skutecznie skoncentrował jego uwagę. Odwrócił łeb i zobaczył małpę. Chyba się zdenerwowała jego obecnością, bo rzuciła mu w łeb kokosem, na co aż mu łzy w oczach stanęły! Zaczął masować głowę łapą.
— Aua! Nie rób tak bo cię zjem! — zagroził.
A potem widząc, że małpa z krzykiem złapała kolejny orzech rzucił się pędem przed siebie. Miał znaleźć bizona, a pewnie właśnie zgubił siebie.
Przeskoczył mało zgrabnie jakąś większą omszoną skałę, by zaraz w kilku susach zniknąć w gęstwinie. Był przy tym jednym z mniej zgrabnych wilków, jeśli nie najmniej zgrabnym. Co jakiś czas łamał jakąś gałązkę i prędzej płoszył zwierzynę, niż miał ją tropić, ale próbował! Rozglądał się, wąchał, słuchał. Ba, nawet jakiś pień drzewa polizał, jakby mógł na ten bazie cokolwiek wywnioskować. Istotnie. Wywnioskował, że jak za mocno przyciśniesz język, to możesz skończyć z nieprzyjemną drzazgą. Zaklął szeptem, łapą pozbył się zadry i postanowił — na wszelki wypadek — z lizania losowych drzew zrezygnować.
Rad Riskiego nie słyszał. Pewnie znajdował się nieco za daleko wilka, by jego słowa go niego docierały. A może po prostu nie chciał słyszeć. Działał więc po swojemu, odrobinę wręcz po omacku, patrzac w dół i górę, w prawo i w lewo. W końcu nie był nawet pewien, czego miał wypatrywać. Podobnie jak nie wiedział, jak to coś pachniało. Za to trzask, jaki usłyszał za sobą, skutecznie skoncentrował jego uwagę. Odwrócił łeb i zobaczył małpę. Chyba się zdenerwowała jego obecnością, bo rzuciła mu w łeb kokosem, na co aż mu łzy w oczach stanęły! Zaczął masować głowę łapą.
— Aua! Nie rób tak bo cię zjem! — zagroził.
A potem widząc, że małpa z krzykiem złapała kolejny orzech rzucił się pędem przed siebie. Miał znaleźć bizona, a pewnie właśnie zgubił siebie.

Nie powtarzaj, że świat jest ci winien życie.
Świat nic ci nie jest winien. Był tutaj pierwszy.

- Varjo
- Manifest
Potomek Puszczy - Posty: 60
- Rodzice: Sirion x Silema
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 48 (8+40)
- Zręczność: 52 (12+ 40)
- Czujność: 50 (10+40)
- Wiedza: 30
- Życie: 60
- Energia: 70
- Punkty Doświadczenia: 60
- Profesje: Uzdrowiciel [2], Znachor [2]
Tropikalna Dżungla
Nie interesowało go kto prowadzi polowanie, tak długo, jak cały klan współpracował. Tak, jak wilki powinny robić. Varjo nie zmieniał postaci. Wykorzystując brąz futra wtapiał się w burość dżungli. Prześlizgiwał się po błocie, tropiąc. Nie widział zbyt wielu wartych uwagi śladów. Jakiś mały tapir, kilka węży. Nic, czym mogliby wszyscy napełnić żołądki. Węszył więc i nasłuchiwał, idąc najciszej jak tylko potrafił. Miał nadzieję, że znajdą coś smacznego.
![]() Moce | ![]() Ekwipunek |
_
Ť̸̨̨̩͖̜͍̫̦͈̆̾͋͘here is only m̷̩̰̱̏̏́̇͑̓͝e. There is only M̶͚̰͖̋Y̵̨̧̼̰̖͙̩̦̎̃̋ way.
There is only the F̸͍̘̙͓͖̘̉ͅorest and there is only surrender.
_
_
_
_
Ť̸̨̨̩͖̜͍̫̦͈̆̾͋͘here is only m̷̩̰̱̏̏́̇͑̓͝e. There is only M̶͚̰͖̋Y̵̨̧̼̰̖͙̩̦̎̃̋ way.
There is only the F̸͍̘̙͓͖̘̉ͅorest and there is only surrender.
_
_
_
_

[Wilcza forma] | [Lisia forma] | [Niedźwiedzia forma]
Avatar: https://i.ibb.co/yQ8J5cS/varjoavgrzyb.png
- Mahzun
- Mistrz
Klan Natury - Posty: 34
- Płeć: Samiec
- Ciąża: Nie dotyczy
- Siła: 5
- Zręczność: 10
- Czujność: 20 (15+5)
- Wiedza: 33 (20+13)
- Życie: 80
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 388 (245 wym.)
- Profesje: Tkacz [1], Myśliwy [2]
- Tytuł: Wietrzne Pióro
Tropikalna Dżungla
Zawsze lubił polowania, szczególnie w licznej grupie. Nie trzeba było więc długo czekać aż zabrał się za tropienie. Zgiął delikatnie łapy i zniżył łeb pozwalając by nos poznał dżungle. Cała paleta różnych zapachu przeszyła jego nozdrza, a przez krótki moment nie wiedział na czym się skupić. Nie zapuszczał się w takie tereny zbyt często, musiał więc dać sobie chwilę na rozróżnienie całej gamy roślinności, ale i zwierzyny, która tędy przechodziła. Wilgotność również robiła swoje, trzymając woń silnie w jednym miejscu.
Rozglądał się, głównie po ziemi, niższych partiach drzew i krzewów. Szukał przekopanej ziemi, może wyrwanego mchu lub po prostu śladów na mokrej glebie. Jednocześnie raz na jakiś czas zerkał w stronę pozostałych wilków by sprawdzić czy może nie wyczuli czegoś ciekawego.
Choć nie widział jednego osobnika, który z pewnością tu był (Mekonops z pewnością się wyróżniał) to zdecydowanie go słyszał. Zaczynając na łamanych gałązkach, a kończąc na jego dość donośnym głosie, który rozniósł się między drzewami. Nie znał go, więc to nie troska sprawiła, że ruszył w jego stronę. Natomiast ciekawość. Tak, to było lepsze słowo.
Rozglądał się, głównie po ziemi, niższych partiach drzew i krzewów. Szukał przekopanej ziemi, może wyrwanego mchu lub po prostu śladów na mokrej glebie. Jednocześnie raz na jakiś czas zerkał w stronę pozostałych wilków by sprawdzić czy może nie wyczuli czegoś ciekawego.
Choć nie widział jednego osobnika, który z pewnością tu był (Mekonops z pewnością się wyróżniał) to zdecydowanie go słyszał. Zaczynając na łamanych gałązkach, a kończąc na jego dość donośnym głosie, który rozniósł się między drzewami. Nie znał go, więc to nie troska sprawiła, że ruszył w jego stronę. Natomiast ciekawość. Tak, to było lepsze słowo.
𝓜𝓪𝓱𝔃𝓾𝓷
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
ꜰᴜʀʏ ᴛᴏᴏ ᴅᴀᴍɴ ʟᴀᴛᴇ. ʀᴇᴀꜱᴏɴ ᴅɪꜱʟᴏᴄᴀᴛᴇꜱ.
ᴀɴᴅ ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴠᴇ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
𝕭𝖊𝖙𝖜𝖊𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖊𝖈𝖔𝖓𝖉-𝖍𝖆𝖓𝖉 𝖘𝖒𝖔𝖐𝖊 𝖆𝖓𝖉 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖑𝖆𝖘𝖘 𝖔𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖙𝖗𝖊𝖊𝖙.
𝖄𝖔𝖚 𝖌𝖆𝖛𝖊 𝖒𝖊 𝖓𝖔𝖙𝖍𝖎𝖓𝖌 𝖜𝖍𝖆𝖙𝖘𝖔𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖇𝖚𝖙 𝖆 𝖗𝖊𝖆𝖘𝖔𝖓 𝖙𝖔 𝖑𝖊𝖆𝖛𝖊.
𝖄𝖔𝖚 𝖘𝖆𝖞 𝖞𝖔𝖚 𝖜𝖆𝖓𝖙 𝖒е 𝖇𝖚𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖐𝖓𝖔𝖜 𝕴'𝖒 𝖓𝖔𝖙 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖓𝖊𝖊𝖉.
𝕭𝖚𝖙 𝕴 𝖆𝖒.
◇◈❖❖◈◇
EKWIPUNEK:
konfitura z żurawin
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
KARTA POSTACI
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
ꜰᴜʀʏ ᴛᴏᴏ ᴅᴀᴍɴ ʟᴀᴛᴇ. ʀᴇᴀꜱᴏɴ ᴅɪꜱʟᴏᴄᴀᴛᴇꜱ.
ᴀɴᴅ ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ʜᴀᴠᴇ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
ʏᴏᴜ'ʟʟ ɴᴇᴠᴇʀ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴛᴀʟᴋ ᴀʙᴏᴜᴛ ɪᴛ.
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
𝕭𝖊𝖙𝖜𝖊𝖊𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖊𝖈𝖔𝖓𝖉-𝖍𝖆𝖓𝖉 𝖘𝖒𝖔𝖐𝖊 𝖆𝖓𝖉 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖑𝖆𝖘𝖘 𝖔𝖓 𝖙𝖍𝖊 𝖘𝖙𝖗𝖊𝖊𝖙.
𝖄𝖔𝖚 𝖌𝖆𝖛𝖊 𝖒𝖊 𝖓𝖔𝖙𝖍𝖎𝖓𝖌 𝖜𝖍𝖆𝖙𝖘𝖔𝖊𝖛𝖊𝖗 𝖇𝖚𝖙 𝖆 𝖗𝖊𝖆𝖘𝖔𝖓 𝖙𝖔 𝖑𝖊𝖆𝖛𝖊.
𝖄𝖔𝖚 𝖘𝖆𝖞 𝖞𝖔𝖚 𝖜𝖆𝖓𝖙 𝖒е 𝖇𝖚𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖐𝖓𝖔𝖜 𝕴'𝖒 𝖓𝖔𝖙 𝖜𝖍𝖆𝖙 𝖞𝖔𝖚 𝖓𝖊𝖊𝖉.
𝕭𝖚𝖙 𝕴 𝖆𝖒.
◇◈❖❖◈◇
EKWIPUNEK:
konfitura z żurawin
•❅────✧⚜⚜⚜⚜✧─────❅•
KARTA POSTACI
- Tárahai
- Zwierzar
Dzikość - Posty: 190
- Rodzice: Laahai & Varjo
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 40 (10+30)
- Zręczność: 55 (25+30)
- Czujność: 45 (15+30)
- Wiedza: 0
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 46
Tropikalna Dżungla
Uśmiechnęła się smutno pod nosem. Zabawne było, że dowodził nimi... szczeniak. Smutno, bo nadal nie rozumiała, co stało się z alfami. Odprowadziła spojrzeniem wilki, które już ruszyły w las, po czym zamieniła się w wilgę, by poderwać się do lotu. Z góry wszystko widziała lepiej, miała szersze pole widzenia i trudniej było się przed nią ukryć. Do tego nieduży rozmiar ułatwiał jej manewrowanie między roślinnością. Co prawda jako ptak nie miała aż tak doskonale rozwiniętego węchu oraz słuchu, ale i tak nieźle sobie radziła łapiąc kolejne porcje wiatru prosto pod skrzydła. Rozglądała się najuważniej, jak umiała, czasami lecąc bardzo wysoko, a czasami zniżając lot by dokładniej przyjrzeć się niższym partiom dżungli. Nie czuła się tutaj za dobrze. Niby las, a jednak całkiem inny. Gdzieś tam nawet przeleciała koło Melvine, chociaż nie mogła wiedzieć czy teściowa w ogóle ją dostrzegła.
Ujrzała jakiś wielki kształt, który poruszył się ospale. Wylądowała na gałęzi niedaleko, by lepiej się przyjrzeć. Bizon? Chyba tak, ale różnił się nieco od tych, które miała okazje spotkać. Otworzyła skrzydła i wylądowała sobie niedaleko, kryjąc się za krzakami i ustawiając się tak, żeby wiatr wiał jej w pysk. Dopiero wtedy zmieniła się z powrotem w wilka. Wykorzystała, że kilka wilg przysiadło niedaleko jeszcze nim wróciła do swojej formy. Przykazała im, aby sprowadziły tutaj resztę. Podejrzewała, że jako całkiem szybki ptak mogła wyprzedzić innych.
Żółciutkie ptaszki poderwały się do lotu, odszukując pozostałych. Zaczęły lekko szarpać za kosmyki sierści wilków, wyraźnie próbując zwrócić na siebie uwagę. A kiedy tylko ktoś wyłapał, żeby za nimi podążać, powiodły wilki prosto do kryjówki Tarahai. Być może niektórym były nawet w stanie wydać odpowiedni komunikat w zrozumiały dla nich sposób, choć pewnie większość wilków mogła polegać tylko na swojej intuicji. Jak często losowy ptak próbuje cię gdzieś zaprowadzić, coś ci pokazać?
Ujrzała jakiś wielki kształt, który poruszył się ospale. Wylądowała na gałęzi niedaleko, by lepiej się przyjrzeć. Bizon? Chyba tak, ale różnił się nieco od tych, które miała okazje spotkać. Otworzyła skrzydła i wylądowała sobie niedaleko, kryjąc się za krzakami i ustawiając się tak, żeby wiatr wiał jej w pysk. Dopiero wtedy zmieniła się z powrotem w wilka. Wykorzystała, że kilka wilg przysiadło niedaleko jeszcze nim wróciła do swojej formy. Przykazała im, aby sprowadziły tutaj resztę. Podejrzewała, że jako całkiem szybki ptak mogła wyprzedzić innych.
Żółciutkie ptaszki poderwały się do lotu, odszukując pozostałych. Zaczęły lekko szarpać za kosmyki sierści wilków, wyraźnie próbując zwrócić na siebie uwagę. A kiedy tylko ktoś wyłapał, żeby za nimi podążać, powiodły wilki prosto do kryjówki Tarahai. Być może niektórym były nawet w stanie wydać odpowiedni komunikat w zrozumiały dla nich sposób, choć pewnie większość wilków mogła polegać tylko na swojej intuicji. Jak często losowy ptak próbuje cię gdzieś zaprowadzić, coś ci pokazać?
![]() | ![]() The sweetest way to start the day |
WYGLĄD | najpiękniejszy na świecie |
SZCZEGÓŁY | zapierające dech w piersiach oczęta na nieprzeciętnie uroczej twarzyczce |
ZAPACH | dużo ziółek na uspokojenie i ciepłe mleko |
RODZINA | jest tata i mama co o mnie dba (Varjo x Laahaí) i słodkie kuleczki — takie jak ja! (Lakańa, Zenfel) |
KARIERA | Szczeniak —> Adept |
moce ![]() | ekwipunek ![]() |
![]() Adventure comes in strangest forms • zastrzeżone • | ![]() |
- Lakańa
- Adept
Klan Natury - Posty: 16
- Rodzice: Laahaj, Varjo
- Płeć: Samica
- Ciąża: Nie
- Siła: 8
- Zręczność: 8
- Czujność: 9
- Wiedza: 5
- Życie: 100
- Energia: 100
- Punkty Doświadczenia: 121
Tropikalna Dżungla
Chyba tym razem trafiła prosto w... Polowanie? Nigdy jeszcze tego nie robiła.
Rozejrzała się po wilkach i dostrzegła swoją siostrę Tarahai i tatę i pomachała i radośnie łapką. Cieszyła się, że ich widzi. Zaraz jednak grupa zebrała się naprzód, więc i ona w podskokach poszła za nimi z leciutkim opóźnieniem. Domyślała się, że ma szukać śladów, więc wąchała i szukała. Było przedwiośnie, zapachow było bardzo wiele. Usłyszała jak Riskikoi opowiada o sztuce topienia, więc Zbliżyła się do niego, by potwierdzić czy dobrze robi.
Potem zniżyła nos do ziemi i wąchała mocniej, wzrokiem szukając innego rodzaju śladów.
Rozejrzała się po wilkach i dostrzegła swoją siostrę Tarahai i tatę i pomachała i radośnie łapką. Cieszyła się, że ich widzi. Zaraz jednak grupa zebrała się naprzód, więc i ona w podskokach poszła za nimi z leciutkim opóźnieniem. Domyślała się, że ma szukać śladów, więc wąchała i szukała. Było przedwiośnie, zapachow było bardzo wiele. Usłyszała jak Riskikoi opowiada o sztuce topienia, więc Zbliżyła się do niego, by potwierdzić czy dobrze robi.
Potem zniżyła nos do ziemi i wąchała mocniej, wzrokiem szukając innego rodzaju śladów.