Strona 1 z 4
Gorące Źródła
: 15 sty 2025, 23:28
autor: Mistrz Gry

Wśród leśnej gęstwiny, pomiędzy starymi drzewami, w samym sercu lasu — jeżeli właśnie tam uda się komuś zawędrować, napotka istny raj. W cicho szemrzącym strumyczku płynie gorąca woda, następnie wpadając do niewielkiego jeziorka o miękkim, piaszczystym dnie. Ciepło doskonale relaksuje i koi nerwy, pozwalając myślom odpłynąć, a wilkowi pogrążyć się w cudownym odprężeniu. Ptaki wokół wyśpiewują przeróżne melodie, woda cicho bulgocze, a do wilczego nosa dociera przyjemny, słodki zapach bujnej roślinności i wszechobecnych, różnobarwnych kwiatów. Jeziorko jest skromnych rozmiarów, jeśli więc komuś uda się odkryć ścieżkę wiodącą do tego miejsca, przekazywanie tej tajemnicy byle komu mogłoby być niemądre. Niewielu wie o istnieniu Gorących Źródeł, a jeśli ktoś zdoła poznać ten sekret, zwykle zatrzymuje go dla siebie. To sprawia, że to miejsce jest miejscem wyjątkowym, niemal nienaruszonym przez obecność wilczych łap. Może także i Tobie będzie dane je odkryć?
(c) Lukrecja
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 19:03
autor: Lavid
No dobrze, spanie na strychu nie było wcale takim dobrym pomysłem, jak myślał na początku. Co prawda niemal nikt nie napatoczył mu się tam, nie licząc młódki pakującej do skrzyni. Co najważniejsze, Asmodeus zajęty nową zabaweczką nie zapuszczał się w stronę zamczyska. Problemem okazały się sterty gratów osypujące przy najmniejszym szturchnięciu i warstwa kurzu swędząca w nosie i gardle. Miał wrażenie, że oblepił mu całe futro. Tym chętniej wlazł do ciepłej wody, uprzednio pozbywając ciasnej obroży i zostawiając na jakimś kamieniu obok źródła.
Riteris
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 19:11
autor: Riteris
Tak się miało złozyć, iż w tym samym miejscu o bardzo podobnym czasie pojawił się też Riteris. Póki co — kompletnie nie był świadom tego, jak mocno namiesza mu to w życiorysie. Jeszcze nim Lavid go dojrzał, mógł usłyszeć wesołe "RAPA PARA RAPA PARA NAWET MORDA JAK KOPARA, RAPAPARA RAPAPARA ZASŁUGUJE NA BROWARA" śpiewane, wcale nie cicho, przez kowala. Jak widać Ognistemu nastrój dzisiaj dopisywał.
Zatrzymał się przed źródełkiem, dostrzegając w nim obecność basiora. No masz ci los, chyba go ubiegł!
— Salve — przywitał się więc, skinąwszy nisko mordą. — Będzie bardzo niezręcznie jak przycupnę obok? — zagaił.
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 19:43
autor: Lavid
Potrząsnął energicznie łbem zaraz po wynurzeniu, pozbywając się z niego nadmiaru wody. Przechylił na lewo, poruszając uchem gdy poczuł, że coś tam jeszcze zostało i teraz łaskotało w środku. Irytujące uczucie znikło chwilę później, więc podszedł bliżej brzegu i oparł się grzbietem o wygodniejszy fragment brzegu. Nie widziało mu się wyściubianie ponad powierzchnie więcej, niż potrzebował, a więc widać było jeno łeb i stojące na sztorc uszy.
Przymknął oczy, delektując się przyjemnym ciepłem. Co prawda wyjście niosło za sobą zderzenie ze znacznie większym w odczuciu zimnem, ale teraz o tym nie myślał. Trwało to do chwili, gdy głośne RAPA RAPA rozległo się po okolicy. Zgrymasił się, przeczuwając kolejnego, niespodziewanego gości i to nie jednego. Prędzej od ognistego, zauważył różowy ślad na niebie, a gdy spojrzał na lewo, wilka z serduszkiem na barku. Ten uśmiechnął się do niego i bez ostrzeżenia strzelił do niego z łuku! Zerwał się do siadu, spodziewając bólu. Nic takiego się jednak nie stało. Zrobiło mu się jakoś tak miło, pewnie przez ciepło.
Zauważając w końcu Riterisa, kompletnie przestał rozumieć samego siebie i zmiany humorów. Uśmiechnął się do niego lekko.
— Em... Starczy miejsca.— Podrapał się po policzku i przesunął na bok. Dochodząc do źródła, ten nie miał jak zobaczyć kupidyna.
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 19:51
autor: Riteris
Riteris, biedactwo, nie spodziewał się dzisiaj trójkąta. Nie dostrzegł póki co różowej chmurki. Inna sprawa, że wystający ponad wodę łeb wydał mu się całkiem przyjemny dla oka i bez żadnych szachrajstw. Kupidyn nie wiedział, iż nawet bez jego pomocy Riteris prawdopodobnie nawiązałby relację z Lavidem — aczkolwiek ryzyko, iż nieco innego rodzaju niż czysty romans, było całkiem spore. Lepiej zatem dmuchać na zimne, nieprawdaż?
Słysząc zaproszenie uśmiechnął się promiennie, leniwie wsuwając brązowe dupsko do źródła. Był całkiem otwarty, zatem prawdopodobnie nie czułby się niekomfortowo, ale ze względu na samopoczucie drugiego samca zapytać wypadało. Kiedy ciepło rozlało się po ciele Ognistego, pozwolił sobie na zdradzające dobre samopoczucie sapnięcie. Rozchylił powieki, instynktownie szukając niewolnika. Zamiast niego jednak ujrzał kupidyna, który sobie śmignął niczym strzała gdzieś zaraz obok Cienistego, w locie mierząc do Ritera z łuku.
— Uważaj! — krzyknął odruchowo do przyszłego kochanka, próbując uniknąć ataku odchylając mordę. Na tyle gwałtownie, że grzmotnął nosem w brzeg, zalewając się krwią. A potem zalało go jeszcze bardziej gorące gorąco, kiedy strzała sięgnęła jego szyi, wbijając się w nią tylko po to, aby za moment zniknąć. Zaczął masować nos. — No krew mnie zalała! — zauważył półżartem, próbując się nie rozpłakać. Dlaczego nawet delikatne uderzenie w nos musi się kończyć atakiem płaczu? — Twoja uroda chyba trochę za mocno dźwignęła mi ciśnienie — powiedział ciszej, próbując się flirciarsko uśmiechnąć. O ile to w ogóle możliwe z zakrwawioną mordą.
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 20:36
autor: Lavid
Przez chwile zadziało się tyle, by nie był zbyt pewien czy aby za wszystkim nadążył. Pojawił się kupidyn, skupił się na strzale i samej odpowiedzi, gdy dotarło do niego, że wcale nie został trafiony, a przysiąc mógł, że widział strzałę. A może był, tylko na tyle się zamotał, że nawet nie poczuł? Od spojrzenia w dół i upewnienia, odwiódł go szmer wody. Przesunął spojrzeniem po basiorze, od czubka nosa po sam koniuszek ogona. Mokre futro wcale nie zmieniało ognistego w chude chuchro, jak to było z nim. Było na czym zawiesić oko, a nawet pokusił się o żart we łbie, co by inkwizytor wyglądał przy nim jak podrostek.
Otrząsnął się gdy ten dostrzegł wilka z łukiem, obrócił w tamta stronę, dalej na Riterisa, który niefortunnie padł ofiara własnego uniku.
— Aj....— Nawet jeśli to nie on przyrżnął nosem, przez chwile na własnym odczuł nieprzyjemne odczucie. Zdębiał lekko na dalsze słowa i jakoś tak cieplej na pysku mu się zrobiło.
— Pochyl do przodu... — Wymamrotał zawstydzony, na moment wychodząc z wody. Zgarnął w łapy śnieg, jednocześnie czując przeraźliwe zimno na karku. Nie potrzebował namowy, by wrócić do wody. Uważał jednak, by nie zamoczyć łapy z zimnym puchem, jak i nie wywalić się jak długi przed nowym towarzyszem.
Przysiadł naprzeciwko niego.
— Zimno chyba na to pomagało. — Zanim w ogóle pomyślał, czy ten miałby coś przeciwko odsunął łapą którą masował nos i przyłożył do jego grzbietu śnieg trzymany w prawej łapie. Druga podstawił mu pod brodę. Miał przyjemne w dotyku futro.
— Nie przejmuj się, opuchnięty też ładnie wyglądasz...— Wymamrotał, pilnując by zimny opatrunek nie uciekł mu między palcami.
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 21:02
autor: Riteris
Zawsze mogło być gorzej — mógł uszkodzić sobie inną część ciała; taką, z której, dzięki kupidynowi, za jakiś czas powinien zrobić użytek. To tylko nos. Nieważne, że poza metalicznym zapachem nie docierała do niego żadna inna woń. Ot, nie był nawet w stanie ustalić, z jakiego klanu jest jego nowy znajomy, ale... jakoś wcale nie wydawało mu się to istotne. Przesunął palcami raz jeszcze po nosie, a następnie odruchowo wyczyścił umazane palce w wodzie. W której, cholera, siedzieli obaj.
— Ach, przepraszam, głupi odruch! — wyjaśnił żarliwie, tonąc w spojrzeniu jasnych oczu.
O cholera, jakie one piękne i głębokie. ♥
Posłusznie pochylił łeb ku przodowi, jednocześnie próbując ustawić się tak, aby krew nie ściekała już więcej do zbiornika. Zimno nie robiło obecnie na nim wrażenia (chociaż zazwyczaj właśnie tak było; jako ognisty zdążył się przyzwyczaić do raczej cieplejszego klimatu). Widocznie widok przystojnego Cienistego dostatecznie go rozgrzewał. W głowie zrodził mu się komentarz, którym absolutnie się z Lavidem nie podzieli — żałował, że wilk nie jest młotem, bo by, hehe, walił jak szalony. Zadrżał delikatnie na ciele, kiedy ciepła łapa niewolnika musnęła jego własnej. A potem wsunął ją pod brodę. Och. I chociaż z Riterisa, cóż, był kawał chłopa — teraz pragnął czuć się jak mały chłopiec.
— Oj, jest aż tak źle? — jęknął, słysząc o opuchliźnie. Bo jak tutaj na podryw, kiedy morda spuchnięta jak po solidnej walce w klatce? — Na co dzień jestem nieco lepiej skoordynowany. Po prostu... Chyba coś mi się przywidziało, może ze zmęczenia? — próbował się wytłumaczyć. Dziwne. Nie znał typa wcale, a jednak jakoś zależało mu na jego opinii. Cholernie zależało.
Ale w zasadzie... Dlaczego?
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 21:58
autor: Lavid
Ciepło ani trochę nie sprzyjało utrzymaniu śniegu w stanie stałym, więc po kilku chwilach czuł już na nadgarstku cieniutką stróżkę chłodnej wody, która nie zdążyła ogrzać się od dotyku. Zmieniało się to stopniowo i gdzieś w połowie długości przedramienia, kontrast ten zanikał. Wielkiej różnicy to nie robiło, w końcu i bez tego był cały mokry od kąpieli tutaj. Bardziej powinien obawiać się, czy aby nie odmrozi basiorowi przypadkiem nosa tą nagłą chęcią pomocy.
Nie. Nadal nie rozumiał skąd się ona wzięła, a nawet jakaś część jego umysłu, biła na alarm. Najpewniej właśnie stąd, brało się całe zawahania. Jeszcze nie wiedziała, że za sprawą magii była na przegranej pozycji, stopniowo będąc spychana w tył, do momentu zaniknięcia.
Złapał się na drobnym odruchu, w którym pazurem przeczesał kawałek tego futra. Nie powinien tego odczuć na skórze, bo i nie dosięgnął jej chyba koniuszkiem.
— I tak coś z tego do niej wpadnie. — Nie pozostało im nic innego, jak zbyć te trochę krwi. Nie minęło wiele czasu, a i tak miał ją gdzieś na futrze, skoro operował w okolicach jego nosa.
Gdy spytał o stan nosa, zabrał resztki śniegu. Te w zasadzie spłynęły sobie w dół i bez jego pomocy. Podniósł nieco jego pysk drugą łapą.
— Hm.... Nie ma tragedii. — Przyznał w końcu, po krótkiej pauzie i z ociąganiem zabrał i tą łapę. Pewnie wyglądałoby to gorzej bez schłodzenia, ale uzdrowicielem nie był. Wiedział tylko tyle, ile sam na sobie sprawdzał gdy przyszło mu zgarnąć po pysku za młodu.
Na moment zapomniał, że nie powinno go tu w ogóle być, zwłaszcza bez czerwonego znaczka który obecne leżał gdzieś z boku niezauważony.
— W takim razie chyba lepiej nie mogłeś trafić. W sensie.. że miejsce nadaje się do odpoczynku...— Po pierwszej części zdał sobie sprawę, że mógł to zrozumieć nieco inaczej. Zaczął się więc tłumaczyć, uciekając gdzieś w bok spojrzeniem.
Riteris
Gorące Źródła
: 01 lut 2025, 22:51
autor: Riteris
Odmrozi, czy nie — z całą pewnością przestało boleć. Chociaż gdyby spytać o to Riterisa — nie byłby zapewne w stanie powiedzieć, dlaczego: czy to zasługa zimnego okładu, czy może raczej kojącego dotyku basiora. Na co mu cherub czy seraf, kiedy to właśnie Lavid miał łapy, które leczą? Tak, zgadza się, chociaż Riteris sprawiał wrażenie dość dużego, może nawet męskiego dzięki temu faceta, był bardzo wrażliwą istotką. Uśmiechnął się łagodnie, kładąc łapę na kończynie niewolnika.
— Nie jest ci zimno? — spytał z troską, czując, jak zimna ciecz spływa po jego palcach, które na ten niezbyt długi moment przyłożył do łapy Cienistego. Wyraz jego mordy również na moment uległ zmianie, gdy niedawne rozanielenie zostało wyparte przez bardziej przyziemną opiekuńczość. Za nic nie chciałby, żeby jego nowy znajomy doznał nieprzyjemności oraz dyskomfortu. Powoli cofnął dłoń, opierając ją na "ścianie" basenu.
— Dobrze mi to słyszeć — powiedział spokojnie, gdy kompan ocenił stan jego mordeczki. Nawet pozwolił sobie na delikatny uśmiech, na tyle subtelny, aby nie wypaść makabrycznie. — Masz rację. Nie mogłem lepiej trafić — dodał, chociaż biorąc pod uwagę ten odrobinę łobuzerski błysk w oku trudno powiedzieć, że miał na myśli odpoczynek. Chyba, że odpoczynek u boku Lavida. Piękna kumulacja. Jackpot.
— Jestem Riteris — przedstawił się w końcu, odrobinę zawstydzony, że dopiero teraz o tym pomyślał. Na szczęście był nadal nieco czerwony od juchy, zatem prawdopodobnie niemożliwym było dojrzenie rumieńca, który wlazł na jego lica.
Czy w tych źródłach zawsze było AŻ TAK gorąco?
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 9:43
autor: Lavid
Nagle zaczął się zastanawiać jak bardzo ognistemu przeszkadzałoby, gdyby te obroże jednak zobaczył i wiedział co oznacza. Na co on liczył? Przecież każdy wie co znaczy to czerwone gówno u Cienistych. Jak nigdy żałował pójścia na te plaże skąd go zgarnęli i chyba pierwszy raz zaczął się przejmować tym, co ktoś o nim pomyśli. Wcześniej było mu wszystko jedno co wymyśli jego "opiekun".
Postawił nieco wyżej uszy, gdy złapał go za łapę. Tu również wiać było różnice, jego była drobniejsza, po jego zaś widać było, że nie leży i nie pachnie, a ma coś ciekawszego do roboty.
— Już nie. — Dobrze, że miał futro, bo policzki piekły go zdecydowanie nie od samego ciepła wody. Nie wiedział co zrobić ze spojrzeniem i ogólnie sobą, więc co rusz przenosił je na inny punkt, finalnie ponownie zatrzymując na złotych ślepiach.
— Zresztą.... Ty tu jesteś najbardziej poszkodowany. — I bez czaru, czułby się dziwnie wiedząc, ktoś się o niego martwi. Do tej pory robiła to tylko Panienka, a i w ograniczony mocno sposób.
Odwzajemnił lekko uśmiech, resztki jakiegoś starego "ją" chyba się poddały.
— Lavid. — Przestąpił przednimi łapami pod wodą, może umknie to uwadze Riterisa, ale i barki lekko się wtedy poruszyły.
— Gdybyś chciał oczyścić się z krwi, to mam chyba jakaś szmatkę. — Nie żeby jakoś mu to przeszkadzało.
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 11:34
autor: Riteris
Riteris zaś, dla odmiany, starał się nie zaprzątać sobie głowy rzeczami, na które w obecnej chwili nie miał wpływu. Koncentrował się na tym, na co mógł wpływać chociażby w niedużej mierze. Lavid skradł jego serce i duszę od pierwszego wejrzenia (albo pierwszego zakrwawienia), więc Ognik zachodził w głowę, co może zrobić, by się samcowi przypodobać. Czy gdyby wiedział, że wilk jest niewolnikiem, patrzyłby nań jakkolwiek inaczej? Widział w nim osobnika gorszego sortu? A może przeciwnie, poczułby współczucie i potrzebę zaopiekowania się nim, pomocy w wyrwaniu się z odmętów zniewolenia? To są właśnie te pytania, na które być może nigdy nie poznamy odpowiedzi.
— Nie jestem — zaprotestował cicho, chociaż sam nie wiedział, czemu przeszedł do półszeptu. — Rozwalony nos to naprawdę marna cena za poznanie ciebie.
Lavid. Imię zadźwięczało kowalowi we łbie, rozbijając się o czaszkę przyjemnym "pac", ściana po ścianie, zakątek po zakątku. Wypełniło cały umysł basiora, przez co ostatnia propozycja dotarła do niego z pewnym opóźnieniem oraz z pewnym zniekształceniem. Ot, słowa nie miały miejsca, by się przedrzeć przez wszechobecne miano Cienistego.
— Och, nie, nie, w żadnym razie nie uznałbym cię za szmatę! — powiedział, podsuwając się pyskiem bliżej basiora po to, aby złożyć na jego pysku ostrożny, delikatny pocałunek. O ile, rzecz jasna, basior mu na to zezwolił.
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 13:08
autor: Lavid
Z jakiegoś powodu nie potrafił uspokoić myśli, w których co rusz przeskakiwał na różnorakie kwestie, czasem wracając do tych już przerobionych, dodając jakiś mały wątek. Powinien cieszyć się chwilą i nie myśleć nad tym ile rzeczy mogło pójść nie tak. A rozważył ich wiele, od kwesti samej jego pozycji w klanie, po niespodziewane spotkanie kogoś i wiadome konsekwencje wyjścia zbyt daleko.
Wystaczy...
— A boli jeszcze? — Co prawda po więcej śniegu raczej by nie poszedł, bo pewnie nic nie da, ale poczułby się tak trochę lepiej, gdyby i Riteris nie musiał borykać się z bólem. Niby nie miał już tak załzawionych oczu, zaś resztki wilgoci dodawały im nieco więcej uroku.
Cały ten myślotok przerwały źle zrozumiane słowa. Do tego okazały się doskonałym rozładowaniem napięcia, gdy zaśmiał się lekko.
— Chodziło mi o... — Przerwał gdy znaleźli się bliżej siebie, znacznie bliżej. Nie uciekał od tego, nie tyle przez to, że czuł za sobą kamienną ściankę źródła, a po prostu chciał tej bliskości. Wymknął mu się drobny pomruk zadowolenia, gdy wsadził nos w futro zaraz przy jego szczęce.
— Ale nie uciekniesz stąd zbyt szybko... — Dodał cicho. Nie chciał by za szybko się to skończyło, nie dopuszczając do siebie myśli, że kiedyś i tak przyjedzie mu przyjąć na łeb kubeł zimnej wody.
Riteris
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 13:21
autor: Riteris
Na pierwsze pytanie Lavida pokręcił delikatnie pyskiem. Nie bolało. A może po prostu nie czuł bólu, kompletnie odurzony spojrzeniem pszenicznych oczu. Z jakiegoś powodu nie chciał mówić więcej, niż to konieczne, całkiem tak, jakby bał się, iż urok chwili pryśnie, kiedy Riter zacznie mielić ozorem. Zresztą czy słowa były tu potrzebne? Samo spojrzenie nie było dość jasnym przekazem? Nic mnie nie boli, nie martw się, cieszmy się swoją obecnością, zdawało się krzyczeć. Niemniej jakby to był nazbyt subtelny przekaz, pozwolił sobie na odrobinę czułostek — na szczęście odwzajemnionych. Odetchnął nieco mocniej, z ulgą, kiedy Cienisty nie cofnął się przed pocałunkiem, lecz sam pozwolił sobie na drobne przełamanie pewnych granic. Przymrużył oczy, ciesząc się bliskością ciała basiora. Czuł się wyśmienicie. Dotąd nawet nie przypuszczał, jak mocno dzisiaj zmieni się jego życie (tak, w obecnej chwili naprawdę uważał, że znalazł ukochanego aż do końca swoich dni).
— Dlaczego miałbym uciekać? — spytał, pozwalając sobie jedną z przednich łap przesunąć delikatnie po boku głowy samca, koniuszkami palców subtelnie muskając skórę za jego uchem. Miał taką mięciutką, przyjemną w dotyku sierść... Mógłby w niej zatonąć już na zawsze. — Chyba, że będziesz tego chciał. Dla ciebie wszystko — szepnął, poruszając delikatnie nosem, coby potrzeć z czułością bok pyska lubego.
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 19:34
autor: Lavid
Właściwie to nie chciał, obecnie tym bardziej nic go nie trzymało na terenach cienistych i niespecjalnie miał ochotę tam wracać. Co prawda, ktoś pewnie w końcu zauważy jego kilkugodzinną nieobecność, zwłaszcza, że nie wrócił do inkwizytora od czasu zostawienia mu tamtej obroży.
— Nie wiem, w klanie nie będą Cię potrzebować? — Nie znał jego pozycji, nie wiedział czym się zajmował. Ciężko było więc ocenić, jak szybko ktoś będzie go szukał. Był w sumie tego ciekaw, ale wraz z pytaniami z jego strony, przyjdzie mu odpowiadać na podobne.
Przechylił nieznacznie łeb w stronę jego łapy, podobało mu się to, jak delikatnie się z nim obchodził. Sam zresztą skradł mu drobnego buziaka, gdy nadarzyła się ku temu okazja, powoli przesuwając prawą łapą po jego klatce piersiowej. Jakoś nie miał co z nimi zrobić.
Riteris
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 20:02
autor: Riteris
Na pytanie wilka uśmiechnął się delikatnie. Odsunął się odrobinę od niego, pozostawiając na jego policzku poczucie chłodu, spoglądając mu prosto w oczy. Spojrzenie trwało może ułamek chwili — dostatecznie jednak długo, by Riteris kompletnie się w tych oczach zagubił. Zamrugał po chwili, przypominając sobie nagle, że przecież powinien odpowiedzieć na zadane mu przed chwilką pytanie.
— Nie jestem nikim, kogo nie można by było zastąpić — powiedział spokojnie. Cóż, nie do końca była to prawda; jak na razie był bowiem jedynym kowalem, ale w obecnej chwili nie było to dla niego ważne czy jakkolwiek istotne. Liczył się tylko Lavid, ta chwila, to miejsce. Łapą znów delikatnie przesunął po jego ciele, tym razem musnąwszy czule łapy — przesunął się od jej dołu w stronę ramienia, w pewnym momencie z cichym pluskiem wyjmując ją z ciepłej wody. Pewnie posunął się do czułostki krótko przed (a może już nawet w trakcie) czułego buziaka, którym został obdarzony. I chociaż czułość ta była subtelna i delikatna, sprawiła, że w klatce basiora coś zadrżało.
— Chcę cię jak najlepiej poznać. Jesteś mi naprawdę bliski — zapewnił szeptem, gdy jego wargi znów pozostały osamotnionymi, z dala od warg ukochanego.
Gorące Źródła
: 02 lut 2025, 20:48
autor: Lavid
Właściwie, to nie zależało mu jakoś bardzo na odpowiedzi. Nie pogniewałby się, gdyby umknęła ona gdzieś w eter, z czasem i tak pewnie by ją poznał. Co innego zaczynało chodzić mu po głowie, gdy rozochocony drobnymi czułościami zaczynał chcieć więcej.
Błądził przez moment spojrzeniem po jego licu, gdy na nowo zaistniał między nimi większy dystans.
— Czyli nikt się nie pogniewa, jeśli na trochę Cię ukradnę. — Jego obecny humor, był o niebo lepszy od tego z jakim tutaj przyszedł, właściwie to dzięki Riterisowi. Żałował, że nie spotkał go wcześniej, może wtedy pewne wydarzenia potoczyłyby się inaczej? Czując na sobie jego wędrująca łapę, nie siedział bezczynnie.
— Śmiało...— Spróbował go delikatnie sprowokować, nie tylko słowami bo łapa do tej pory znajdująca się na piersi basiora, teraz zsunęła się odrobine niżej, zatrzymując gdzieś na krańcu żeber. Delikatnie przypomniał o jej obecności tam, za sprawą koniuszków pazurów. W tym samym czasie pyskiem zsunął się nieco dalej, skubiąc skraj jego prawego ucha.
Riteris
Gorące Źródła
: 03 lut 2025, 19:29
autor: Riteris
Teraz to już zszedł nie tylko do PÓŁ-, ile to pełnego szeptu.
— Nikt — potwierdził cicho, szukając spojrzenia jego oczu. Było w nich coś, co pokochał niemalże od pierwszego wejrzenia. W końcu nie zobaczył oczu basiora nazbyt długo przed strzałką, prawda? Poruszył lekko uchem na słowa zachęty, a gdy poczuł, jak jego łapa zmienia położenie — zadrżał już nie tylko na sercu, lecz i na ciele. W delikatności Lavida było coś, co rozgrzewało kowala niemalże do czerwoności. Zagryzł lekko wargę i wypuścił przez pysk powietrze, gdy czułości niewolnika dotknęły także i ucha brązowego. Szlag, typ doskonale wiedział, gdzie i jak dotknąć, by zmysły Ognista zaczęły szaleć.
— Cholera — mruknął cicho, jakby z nutką niedowierzania. Nigdy nie był pruderyjny, lubił zabawę oraz bliskość, niemniej dzisiaj... było zupełnie inaczej. Przygarnął do siebie pewnym ruchem ciało kompana, a następnie naparł na nie, opierając lubego grzbietem o brzeg tak, by znaleźć się ponad nim, łapy opierając (przynajmniej początkowo) z obu stron głowy Lavida. Łapczywie składał kolejne pocałunku na jego ciele, z czasem żarliwiej i bardziej pożądliwie, trafiając czasami w okolicę policzków, czasami prosto w pysk, czasami we wrażliwe regiony na jego szyi oraz w okolicy uszu. Czuł, jak narastające podniecenie wzbiera w jego jestestwie, kumulując się w raczej wiadomym miejscu.
Gorące Źródła
: 03 lut 2025, 20:38
autor: Lavid
Nie było to coś trudnego do wykonania, o ile nie był zajęty jego uchem. To zaś nie trwało przesadnie długo, bo i prędko by mu się znudziło, a tego nie chciał. Sam upodobał sobie dłuższe kępki futra, które teraz, nawet jeśli wilgotne, łaskotały go po palcach.
— Hmm... — Zarówno na klatce piersiowej, jak i delikatniejszej skórze pod nią doskonale czuć było takie drgnięcia. Nie brał ich za niechęć, bo i gdyby nie chciał zwyczajnie by się cofnął. Celowo wręcz badał co wywoła kolejne. Co prawda zasięg łapy miał ograniczony, ale z drugiej nie zapuszczał się zbyt daleko.
— Mogę przestać. — Kąciki pyska podniosły się w uśmiechu gdy ciche słowa rozbrzmiały obok ucha Riterisa. Napomknął o czymś, czego najpewniej żaden z nich obecnie nie chciał. Nawet jeśli nie powinien obierać za pewnik czegoś, co jego nie dotyczy, tutaj był spokojny o znikome ryzyko pomyłki. Chcąc utwierdzić go w tym przekonaniu, w miejsce wcześniejszego skubnięcia przesunął językiem.
Zaskakujące, jak szybko można było zapomnieć o całym syfie naokoło i skupić na jednym wilku, tym bardziej zdumiewające w tym było to, że widział go pierwszy raz. Ot, jak można wpaść po uszy...
— Lubię twój zapach... — Wymamrotał w jego futro, gdy wraz z przyciągnięciem mógł bez problemu przesunąć nosem po boku jego szyi. Nawet jeśli niektórego jego nuty była znacznie cięższe — jeszcze nie wiedział, że wiąże się to z pracą w kuźni. Woda zafalowała mocniej i już nie byli na równi, ale czy przeszkadzało mu to? Wyjątkowo nie, było w nim coś co zachęcania do oddania części kontroli. Poprawił się nieznacznie, teraz już swobodnie opierając łapy na nim oraz przymykając ślepia. Pod wpływem całej salwy czułości, wzdłuż kręgosłupa przeszedł mu przyjemny dreszcze. Starał się je odwzajemniać, jednocześnie nie przeszkadzając. Czasem odchylał lekko łeb, oddając pełen dostęp.
Ale nie byłby sobą, gdyby tylną łapą nie przesunął gdzieś w okolicy jego pachwiny.
Gorące Źródła
: 03 lut 2025, 21:57
autor: Riteris
"Mogę przestać". Aż cisnęło mu się na usta "ani się kurwa waż", ale że Riteris już z samego imienia był rycerzem — nie wypadało. Przełknął jedynie ślinę, wraz z nią zaiste przełknąwszy niewybredną, niekulturalną odpowiedź. Wcale nie chciał, aby Lavid przestawał. I był niemalże pewien, że bursztynowooki doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Drażnił się z nim, nie wiedząc, że macha tygrysowi soczystym stekiem tuż przed nosem. Na szczęście niewolnik zamiast zaprzestać, pieścił go dalej, na co Rit zareagował krótkim zamruczeniem.
Komplement dotyczący zapachu odrobinę go zaskoczył. Nie spodziewał się go usłyszeć. Cienisty połechtał ego kowala, co ten bardzo lubił. Rozchylił leniwie powieki, po serii pocałunków oddalając się na krótki moment od Lavida, by znów podjąć próbę odszukania spojrzenia tegóż. Naprawdę uwielbiał tonąć w jego spojrzeniu. Prawdopodobnie widział w oczach ukochanego to, czego potrzebował — miłość, oddanie, serdeczność. Zadrżał wyraziściej, gdy zadnia łapa brązowego musnęła wrażliwych (a teraz, w rozochoceniu zwłaszcza) okolic. Jego oddech dawno już przestał mieć cokolwiek wspólnego z regularnością, stał się znacznie płytszy oraz urywany.
— Odwróć się — powiedział cicho, nieco drżącym głosem. Odsunął się od niego na tyle, aby umożliwić mu podobne poruszenie. Pragnął go; nie chciał dłużej się wstrzymywać. Miał nadzieję, że Lavid również pragnął jego.
Gorące Źródła
: 03 lut 2025, 22:47
autor: Lavid
Nie odwracał spojrzenia, nawet jeśli ten uciekł mu nieco w pewnym momencie i miał ochotę gonić za przysłowiowym króliczkiem. Pewnie by tak zrobił, gdyby nie to, że w połowie leżąc na grzbiecie bardzo ciężko byłoby mu się tak wyciągnąć i nie dorobić sobie kilku siniaków wedle kręgów na grzbiecie. Oczywiście, z pełną premedytacją wykorzystał to, że nadal miał go w zasięgu tylnej łapy, posuwając się nieco dalej.
Przekręcił się na bok, po drodze sięgając jeszcze do jego kufy. Nie przeciągał tego jednak, nie był w końcu z kamienia, a może nawet czuł już jakąś dozę niecierpliwości. Sam zagrał sobie na nosie tym droczeniem, podsycając odczucia.
— Dla Ciebie wszystko. — Oboje więc szeptali, właściwie nie wiadomo dlaczego, byli w końcu sami. Odwrócił się jak ten chciał, uważając przy okazji by łapa nie ześlizgnęła mu się z kamienia. Byliby wtedy na równi z opitymi nosami.
Riteris