Strona 5 z 5

Oaza

: 09 cze 2025, 9:52
autor: Fáyra
[ zbieractwo cytryna ]
Słoneczne światło igrało na tafli wody, a delikatny wiatr poruszał liśćmi palm, rzucając kojące cienie. Samica przystanęła przy brzegu źródełka i rozejrzała się uważnie po bujnej roślinności. Wiedziała, że wśród tych zielonych cudów mogą skrywać się owoce podobne do cytryn – drobniejsze, o jaśniejszej skórce, ale o równie wyrazistym aromacie. Jej nos zadrżał od zapachu ziół, ziemi i... tak, coś w powietrzu przypominało cytrusowy kwiat. Z wyraźnym błyskiem nadziei w oczach ruszyła ostrożnie w stronę zarośli, przeczesując teren wzrokiem.

Oaza

: 09 cze 2025, 9:59
autor: Fáyra
W cieniu niewielkiego krzewu, częściowo ukrytego za większą palmą, dojrzewały owoce. Żółtawe, jajowate, o lekko chropowatej skórce – wyglądały niemal jak cytryny, choć nieco mniejsze. Fayra ostrożnie podeszła, dotykając jednej łapą. Owoc był jędrny, pachniał intensywnie – cierpko, orzeźwiająco.
Ha, mam Was! – wyszeptała, po czym przyklękła i zaczęła zbierać cytrusy ostrożnie, jeden po drugim, odkładając je do uplecionego wcześniej z traw małego kosza.

Oaza

: 09 cze 2025, 10:31
autor: Fáyra
Gdy zebrała już kilka owoców – tyle, ile zdoła unieść – uniosła wzrok ku palmom, jakby chciała im podziękować za ten dar. Słońce chyliło się już nieco ku zachodowi, a cienie wydłużały się na piasku. Fayra ostatni raz zanurzyła pysk w źródełku, gasząc pragnienie, po czym powoli, z ostrożnością, by nie uszkodzić zdobytych owoców, ruszyła z powrotem. W głowie już układała przepis: cytryna, miód, szczypta pieprzu... i lodowa fermentacja w cieniu skał. A potem – pierwsza bąbelkowa lemoniada w Wilczej Krainie.
/zt

Oaza

: 18 cze 2025, 11:28
autor: Neffrea
/ zbieractwo: jad kobry

1d6
(brak ataku)


Czym, do Chaosa, był oschły cień mroku? I kto wymyślił taką nazwę?
Skąd miała wiedzieć, że na drodze opracowywania starego zwoju z recepturami popełniła kilka mało znaczących błędów? Nie udało jej się również rozszyfrować dokładniejszego opisu mikstur (albo raczej uznała, że za dużo z tym roboty i postanowiła sama wszystko przetestować, co wymaga mniej zachodu). Wiedziała jednak, że potrzeba jej jadu kobry.
A kobry kojarzyła z pustynnymi regionami. Dodatkowo postanowiła szukać w okolicy wody, na wypadek, jakby albo potrzebowała ugasić pragnienie, albo pragnienie ugasić potrzebowała kobra. Jakby nie spojrzeć — Neff kompletnie nie znała się na zwyczajach wężów czy innych zwierząt, nie będących elementami jej diety.
Powoli kroczyła po piachu, nie spuszczając oazy z oka. Nie zamierzała się tutaj przecież zgubić. Była uzbrojona jedynie w kij rozdwojony na jednym końcu, nieco niczym na procę oraz słoik, do którego zamierzała zebrać jad gadziny. Jak już ją, rzecz jasna, odszuka...

Oaza

: 18 cze 2025, 12:02
autor: Neffrea
Ujrzała ją w końcu. Wylegiwała się na kamieniu, prawdopodobnie całkiem nagrzanym. Może bardzo słabo znała zwyczaje wężów, ale mimo to wiedziała, że to stworzenia, które wyjątkowo cenią wyższe temperatury. Kobra była niewielka, zdawała się być młodym osobnikiem. Dlatego niespiesznie ustawiła się tak, by gadzina dojrzała ją jak najpóźniej. Chciała dać sobie więcej czasu, nim wąż zda sobie sprawę z jej obecności.
Przygotowała kij, trzymając go przed sobą niczym broń. A potem zakradła się do potworzyska najbliżej, jak mogła, nie ryzykując atakiem na swoją osobę. Cholera wie, jak silny jad krążył w kłach tego młodzika. Wybiła się w końcu z tylnych łap, przyciskając łeb stworzenia do kamienia. Kobra zaczęła się wić, syczeć ostrzegawczo, może nawet pluć — ale na szczęście Neffrea znajdowała się poza zasięgiem jej ataku. Jedną łapą dociskała zwierzynę do podłoża, drugą podstawiła jej pod pysk i przycisnęła do kłów, wymusiwszy tym samym wypuszczenie jadu prosto do naczynia.
Teraz pojawiło sie pytanie: co dalej?
Nie miała za wiele opcji. Odskoczyła zatem do tyłu, najszybciej jak umiała. Ku jej zadowoleniu kobra zamiast podjąć próbę odwetu wolała umknąć, sunąc brzuchem po piachu tak szybko, że aż Neff poczuła wobec beznożnego stworzenia coś na kształt podziwu. Zakręciła słoiczek i ruszyła w stronę terenów Klanu Cienia.

/zt
+ 1 x jad kobry

Oaza

: 25 cze 2025, 11:27
autor: Averill
[ zbieractwo jad kobry i zdarzenie : smys]

Wilk oprowadzał towarzysza po wilczej krainie, nie chciał wieść go do lasu bo bory i gęstwiny miał u siebie. Postanowił więc pokazać mu oazę i tropiki. Cieszył się że widzi przyjaciela choć gra w karty niezbyt mu poszło.
— pokażę ci jak tu polujemy na kobry ! — pochwalił się

Oaza

: 25 cze 2025, 11:41
autor: Averill
Smys rozejrzał się po otoczeniu, prawda jest taka że nie mieli u siebie tak ciepło i żadnych oaz. To bylo dla niego nowością. Był zadowolony że mógł zwiedzić coś innego niż ma na co dzień
— no dobra- machnął hełmem wachlując się a tymczasem averill postanowił zdobyć jad kobry. Wywąchał kobrę i capnął ją w sieć. Szybciutko i zwinnie. Może czujny nie był ale w polowaniu całkiem nieźle się sprawdzał. Wycisnął jad do słoiczka bezceremonialnie, ale nie zabijał kobry, jak już uzyskał to co chciał to ją po prostu wypuścił na co zdziwił się towarzysz.
— a już myślałem ze ją udusisz — mruknął

Oaza

: 25 cze 2025, 11:58
autor: Averill
Schował słoiczek jadu do torby i skinął na towarzysza.
-widzę że podoba ci się w tej krainie- odparł smys
— coż w niej się urodziłem, klan ognia jest głęboko w moim sercu zakorzeniona — wyjaśnił mu Averill
Ten skinął głową i razem ruszyli dalej /zt

Oaza

: 25 lip 2025, 16:05
autor: Iphys
Chyba miała szczęście. Albo jakieś bóstwo raczyło się do niej uśmiechnąć. Albo też sobie z nią pogrywało, tego też nie mogła wykluczyć.
Tak, czy owak, po długiej i męczącej włóczędze po pustyni wreszcie natrafiła na oazę. Taką prawdziwą. Nie jakieś majaczące w rozgrzanym powietrzu złudzenie, które rozwiewało się w nicość gdy tylko się zbliżyła. Tutaj powietrze pachniało wilgocią, a palmy rzeczywiście rzucały cień, w którym mogła się schronić.
Odetchnęła więc z niemałą ulgą, przyśpieszając kroku na tyle, na ile była w stanie, kierując się prosto do wypełnionej orzeźwiającą wodą sadzawki. Nawet się nie rozejrzała, by upewnić się najpierw, czy nie grozi jej spotkanie z jakimś wężem, czy skorpionem. Przypadła do brzegu, prawie się przy tym nie przewracając i szybko zbliżyła pysk do wody, biorąc łapczywie kolejne łyki. Piła przez dłuższy czas, póki nie zaspokoiła pragnienia i nie nawilżyła odpowiednio zaschniętego gardła. Wówczas cofnęła się, a na pysku odmalował jej się wyraz najprawdziwszego szczęścia. Kto by pomyślał, że coś tak prostego i zwyczajnego, jak chłodna woda może tak cieszyć.
Będąc już pewną, że nie skończy jako obiad dla sępów, cofnęła się nieco od brzegu i przysiadła, spoglądając w wodę. Na krótką chwilę zawiesiła wzrok na swoim odbiciu. Grzywkę miała w nieładzie, sierść przykurzoną a na pysku dało dostrzec się zmęczenie. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna skorzystać z okazji i po prostu się wykąpać, ostatecznie odłożyła to jednak na później, gdy nieco się ochłodzi. Jak na razie postanowiła wycofać się w cień palem, położyć się tam i może trochę zdrzemnąć do czasu, aż słońce zacznie się chylić ku zachodowi. Dalej ruszy nocą, gdy nie będzie musiała obawiać się palącego słońca. Co prawda nadal nie wiedziała w którą stronę powinna ruszyć, lecz podejrzewała, że kiedyś będzie musiała wreszcie znaleźć się w jakiś bardziej cywilizowanych okolicach.
Albo przynajmniej gdzieś, gdzie nie zdechnie z upału i pragnienia.
Cofnęła się więc pod jedno z drzew, zakręciła się tam krótko i ostatecznie położyła się tam, zwijając się w kłębek i okrywając przydługą kitą. Zamknęła oczy. Zasypiając odruchowo zacisnęła łapę na naszyjniku z kryształowym sercem, który miała na szyi. Nie wiedziała, czemu to robi, jednakże z jakiegoś powodu pozwoliło jej to uspokoić myśli.