Strona 11 z 12
Prastara Dzicz
: 24 kwie 2025, 13:48
autor: Vaelcarth
Zbliżył się do brzegu, łapy stawiając ostrożnie między miękkimi kępami mchu. Nos nisko przy ziemi, uszy postawione na baczność. Wydry nie zostawiały oczywistych tropów — trzeba było wiedzieć, czego szukać. Znalazł zgiętą łodygę trzciny. Ślady pazurów na błotnistej ziemi. Drobne odciski łap, trochę jak kocie, ale z pazurami rozszerzonymi w bok. Wydra była tu niedawno. Świeży zapach ryb, zmieszany z jej futrem, unosił się w powietrzu. Szła wzdłuż brzegu, zbliżając się do przewróconego pnia. Vael uśmiechnął się pod nosem. Cicho. Precyzyjnie. Ominął krzew, ukrył się za omszałą kłodą.
Prastara Dzicz
: 24 kwie 2025, 14:23
autor: Vaelcarth
Wydra była tam. Wysunęła się z krzaków, czujna, ale nieświadoma. W jej pysku dyndała mała ryba, złapana zapewne przed chwilą. Vael obserwował ją ze swojego ukrycia. Nie drgnął nawet na moment. Oczy zawęziły się, łapy napięte niczym cięciwa łuku. Wydra usiadła na kamieniu, zaczynając jeść. Świat zwolnił — każdy jej ruch wydawał się dźwięczeć w powietrzu.nJeszcze nie. Jeszcze nie...
Kiedy skończy, będzie chciała wrócić do wody. Tam będzie trudniejsza do złapania. Trzeba było uderzyć, zanim dotknie tafli. Czekał. Oddech równy. Serce bijące mocno, ale spokojnie. Instynkt przejął kontrolę.
Prastara Dzicz
: 24 kwie 2025, 14:25
autor: Vaelcarth
'Jestem szybki, zwinny jak jaszczurka i ostry jak przecinak." Więc nikogo raczej to nie zdziwi, że Vael był jak błyskawica — wystrzelił z miejsca, łapy sunęły bezszelestnie po ziemi. Wydra uniosła łeb, ale było za późno. Skok. Cień i ostre pazury. Wydra zasyczała, próbując się cofnąć, ale wilk był już na niej. Pazury wbiły się w ziemię, zębami trafił tuż obok karku — wydra walczyła, skręcając ciało, próbując wyrwać się w bok. Była szybka. Zwinna. Próbowała uciec, zepchnąć go w stronę wody. Ale Vael był zdeterminowany. Zatrzasnął szczęki mocniej, łapą przygważdżając ją do podłoża. Cichy warkot wyrwał się z jego gardła. Nie z gniewu — z koncentracji. Nie mogła mu uciec.
Prastara Dzicz
: 24 kwie 2025, 14:29
autor: Vaelcarth
Uścisk sięgnął celu. Jeden szybki ruch. I po krzyku. Vael zamarł przez ułamek sekundy, jakby oddając milczący hołd dla zwinnego przeciwnika. Potem odsunął się lekko, sprawdzając, czy ofiara się nie porusza. Złapał ją zębami za kark i uniósł, by nie pobrudzić sobie zbyt łap. Woda szumiała spokojnie, zupełnie jakby nie zauważyła tego, co się wydarzyło. Rzucił spojrzenie w stronę drzew, skąd przyszedł. Słońce zaczynało już zachodzić.
— Wystarczy na dziś — mruknął do siebie, ruszając powoli z wydrą w pysku. Dzikie polowanie dobiegło końca. Ale noc dopiero się zaczynała.
/zt
Prastara Dzicz
: 27 kwie 2025, 14:35
autor: Vaelcarth
Maelyss pisze:
Stała tak, witając się z poszczególnymi wilkami. Oczywiście, że szczególną uwagę poświęciła
Królowej, którą przy pierwszej okazji przywitała uprzejmym "agito, Pani", skinąwszy przy tym głową. Potem wypatrzyła gdzieś w tłumie
Xue, którego to jak zawsze powitała dość sztywno i odprowadziła wzrokiem, unosząc nieznacznie brew, gdy powędrował w kierunku rudych samic. Pomyślała złośliwie, że właściwie to nie dziwne, iż idealnie odnajduje się w ich towarzystwie. W jej mniemaniu rude niezbyt tu pasowały — tak samo zresztą i różowooki.
Następnie jej hpE2c6fpDv uwagę przykuł
Kaimler, który pojawił się niebawem nieopodal, witając się z jej matką. Nie uszła jej uwadze zmiana w tym powitaniu, przez co czarne uszy młódki drgnęły z zaciekawieniem. Niemniej najpierw należało skupić się na osobie mentora, który posłał jej lekki uśmiech. Pozwoliła sobie na nieznaczne wykrzywienie kącików warg, przy czym skinęła Upiorowi głową.
—
Agito, Khamul Aran Kaimlerze — powitała czarnofutrego. Dopiero wówczas zainteresowała się osobą
matki, łypiąc z wyraźnym zaciekawieniem na jej uzębienie, chcąc się przekonać, czy rzeczywiście jej kły wydawały się większe, niż ostatnio. Poczuła przy tym nagły przypływ dumy, który kazał jej wyprostować się bardziej, wypinając jasną pierś.
[ wydobycie jaja wielkanocnego ]
Przybył w celu zdobycia jajka.
Prastara Dzicz
: 27 kwie 2025, 15:02
autor: Vaelcarth
Szuku szuku.
Prastara Dzicz
: 27 kwie 2025, 15:18
autor: Vaelcarth
Znalazł i wyszedł.
/zt
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 19:16
autor: Vaelcarth
Polowanie na sarna(dorosły — 3, IV).
Sarna: s: 54/ zr: 70/ cz: 65
Vaelcarth: s: 50 / zr: 45 / cz: 40
Sikhanir: s: 40/ zr: 20/ cz: 40
Arithra: s: 30/ zr: 15/ cz: 30
Averill: s: 60/ zr: 10/ cz: 35
SUMA: s: 180/ zr: 90/ cz: 145
Vael zjawił się w Prastarej Dziczy jako pierwszy. Wszak to on wyznaczył miejsce zbiórki — obowiązek wymagał, by się nie spóźnić. Zatrzymał się wśród rozłożystych paproci, gdzie zapach kwiatów mieszał się z wonią wilgotnej ziemi. Rozsiadł się w cieniu jednego z drzew, uważnie lustrując teren. Liście szeptały nad nim coś, czego nie próbował już zrozumieć. Teraz pozostało mu tylko czekać.
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 19:44
autor: Sikhanir
Musiał jakoś odreagować. Słysząc o polowaniu postanowił się dołączyć. Odnalazł miejsce zbiórki, na którym zastał jakiegoś obcego mu chyba całkowicie wilka. Uśmiechnął się, trochę z przymusu, trochę w nadziei, że tego nie widać.
— Salve — przywitał się, skinąwszy łepetyną. Miał nadzieję, że pojawi się tutaj ktoś jeszcze, ktoś bardziej znajomy. Na szczęście obecności Milim nie musiał się obawiać. Nie wiedział, jak by zareagował na jej widok...
[ może mi ktoś wylosować obrażenia?

]
Vaelcarth
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 19:44
autor: Arithra
Przybyła również ona, krocząc niespiesznie, oglądając się za siebie — nieco jakby w obawie, że dojrzy gdzies Sytriego. Na szczęście, przynajmniej póki co, nic nie zapowiadało, że Dowódca planował polowanie.
— Salve — przywitała się, skinąwszy nisko łbem Vaelcarthowi.
A potem zobaczyła kogoś jeszcze.
— Sikhanir! — pisnęła radośnie.
/ obrażenia Ari: 42
obrażenia Sikhanira: 20
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 19:51
autor: Averill
Usłyszał że Vael robi polowanie więc wleciał na pełnej !
— Salve!!!— biegł co sił, z zapartym tchem. A kiedy był już blisko nie mógł już wyhamować więc wpadł na niego zadowolony ze zdążył.
Teraz wyglądał trochę bardziej bojowo — nagolenniki, napierśnik i kolce. Widać że to była robota Ognistego Kowala!
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 20:02
autor: Vaelcarth
— Salve, Vaelcarth. — Vael skinął każdemu z osobna głową, odwzajemniając powitanie krótkim.
Sikhanira nie znał, ale zapamiętał imię. Arithirę chyba kojarzył, ale nie był pewien — jednak to wystarczyło, by obdarzyć ją łagodniejszym spojrzeniem. Averilla… tu jego wzrok zatrzymał się na chwilę dłużej.
— Nowa zbroja? — rzucił cicho z nutą uznania, przesuwając spojrzeniem po pancerzu druha. — Dobrze wygląda.
Poprawił nieco łapy, po czym westchnął i spojrzał w stronę ścieżki prowadzącej w głąb lasu.
— Ruszamy od razu czy czekamy jeszcze chwilę? — zapytał, raczej luźno, jakby pozwalając innym zdecydować. — Wydaje się, że las dziś cicho oddycha. Może to dobry znak.
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 20:04
autor: Averill
Napierśnik był ze znakiem feniksa. Averill uderzył w pierś.— Stal i mosiądz, najlepsza robota! Może ktoś jeszcze się zjawi ?
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 20:14
autor: Sikhanir
Uśmiechnął się smutno do Ari. Dawno jej nie widział, a jeszcze dawniej nie byli na żadnym wspólnym polowaniu. Był jednak troszkę za bardzo przytłoczony, aby móc się tym w pełni radować, chociaż oczywiście próbował. Sikhanir miał do siebie to, że emocje odczuwał naprawdę mocno i nosił je niczym odzież wierzchnią. Próbował być wesoły jak zawsze, ale... nie umiał. Po prostu.
Na pytanie Vaelcartha wzruszył barkami. Nie miał pojęcia, co należy zrobić. Nie miał głowy do myślenia. Nie znał stanu klanu i tego, czy jeszcze byli jacyś inni potencjalnie zainteresowani.
— Jestem Sikhanir — przedstawił się. Nawet jeśli jego imię padło z pyska Ari, to jednak jakaś kultura by się przydała.
Vaelcarth
Arithra
Averill
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 20:29
autor: Vaelcarth
To była ich czwórka. Więcej nie przyjdzie. I dobrze. Nie potrzebował tłumu. Potrzebował skutecznych. Wbił wzrok w gęstwinę. W powietrzu unosił się ślad… czegoś. Ale jeszcze zbyt słaby, zbyt nieokreślony. Zrobił pół kroku naprzód i wydał niski, gardłowy dźwięk — niegroźny, ale stanowczy. Znak. Bez słowa opuścił głowę. Nos dotknął wilgotnej ziemi. Zaczął węszyć. Trop był gdzieś tu. Pytanie brzmiało: czy to oni znajdą ofiarę… czy ofiara wybierze ich.
[ kostucha wybrał, że zwierzynę wytropi — ja ]
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 22:16
autor: Sikhanir
[ jak coś na mnie nie czekajcie, uciekam do łóżka, odpiszę jutro ]
Znak popielatego był dość czytelny, nawet jeśli był względnie subtelny. Skinął krótko pyskiem, że zrozumiał, chociaż nie miał pewności czy Vaelcarth na jakikolwiek odzew czekał oraz czy był w stanie to dojrzeć, bo skupił się na poszukiwaniu tropu. Przynajmniej tak podejrzewał. Zrobił więc dokładnie to samo, zniżył łeb i zaczął węszyć.
Odbił troszkę w bok, co zwiększało przeczesywany teren. W końcu nie uważał, żeby sensowne było dreptanie sobie po własnych śladach. Musieli sobie zaufać i wierzyć, że żadne z nich nie przeoczy potencjalnego tropu. Unosił co jakiś czas łeb, rozglądając się za oznakami bytności czegokolwiek. Co prawda nie był pewien, czego dokładnie szukają, ale podejrzewał, że raczej nie były to zające albo jakieś drobiazgi. Odrzucał więc małe bobki i odciski niedużych łapek. Szukał raczej czegoś, co miałoby kopyta lub racice. Wąchał podłoże, ale też co jakiś czas powietrze w wyższych partiach. Uszy analizowały dzielnie powietrze pod kątem dźwięków, jednak na razie kompletnie nic nie przykuło uwagi Sikhanira.
[mogę drugie ucho?]
Prastara Dzicz
: 16 cze 2025, 22:31
autor: Arithra
Zarumieniła się na liczkach, kiedy dotarło do niej, że... się nie przedstawiła. Odchrząknęła cicho, po czym postanowiła po prostu poprawić swoje niedociągnięcie. Zresztą zawsze może zwalić winę na to, że czekała, aż się skompletują, coby nie przedstawiać się każdemu z osobna!
—
Salve. Jestem Arithra — powiedziała więc, skinąwszy głową. Omiotła spojrzeniem dwójkę nieznanych jej wilków, zapamiętując ich imiona... A przynajmniej Vaelcartha, bo drugi się nie przedstawił. Trudno, jak będzie okazja — dopyta później. Zmrużyła lekko oczy. Tamci najwyraźniej się znali, podobnie, jak ona poznała się wcześniej z Sikhanirem. Zakładała też, że skoro jej kolega się przedstawił — on również nie poznał wcześniej tej dwójki, lub przynajmniej jednego z nich. Poczuła się dzięki temu nieco mniej obco. Uśmiechnęła się łagodnie, kiedy koledzy zaczęli tropić.
Lubiła ten element polowania. Pogoń także. Najmniej chyba lubiła sam akt odbierania zwierzynie życia. Tak stworzono świat, że drapieżnicy zabijają i pożerają — nigdy nie miała nic przeciwko takiemu układowi. Mimo to jednak nie przepadała za widokiem gasnącego w oczach ofiary życia. Kątem oka co jakiś cza sprawdzała, gdzie znajdują się i co robią inni. Najwięcej uwagi jednak poświęcała Sikhanirowi. Nie dlatego, że był jej kumplem; przynajmniej nie bezpośrednio dlatego. Nie mogła się oprzeć wrażeni, iż zielonookiego Terramorfa coś trapi. Nie znali się jakoś szczególnie intensywnie, ale otwartość basiora sprawiała, że nie było wcale tak trudno go czytać, zwłaszcza, kiedy miało okazję spotkać go chociaż te kilka razy. Nie był to jednak najlepszy czas ani na pogaduszki, ani na rozpraszanie się, zatem dawała z siebie wszystko, by nie na nim skupiać całość uwagi.
Nozdrza Arithry poruszały się rytmicznie, raz po raz wychwytując uważnie subtelne nuty zapachowe, zawieszone w powietrzu. Póki co jednak żadna z woni nie ściągnęła na siebie zbytniej uwagi popielatej. Uważne spojrzenie lustrowało każdy fragment otoczenia, próbując znaleźć cenne wskazówki, które pozostawić dla nich mogła potencjalna ofiara. Czujnie nadstawione uszy drgały każdorazowo, ilekroć dotarł do nich jakiś dźwięk. Żaden z nich jednak nie zwiastował, że w pobliżu znajduje się zwierzyna godna ich grupy. Kątem oka dojrzała poruszenie pośród niskich partii lasu, kiedy po krzewie przebiegła wiewiórka; spięła odruchowo mięśnie, gotowa albo do natychmiastowej ucieczki, albo do podjęcia walki. Na szczęście — przynajmniej tym razem — strach miał wielkie oczy, ale niewielką siłę uderzenia.
Myśliwy p.1:
Mechanika – obniża najniższą spomiędzy wymaganych siły lub zręczności statystykę potrzebną do upolowania zwierzyny o ¼. Myśliwy otrzymuje dodatkowo 1 PD za ukończone polowanie.
Koszt – 30 energii
[Placwholder]
Żeby was nie blokować xd
Tutaj się Arithra ładnie przedstawi, potem trochę przemyśleć o stanie Sikhanira.
Początek tropienia.
Aktywacja myśliwego p 1
Prastara Dzicz
: 17 cze 2025, 10:42
autor: Vaelcarth
Vael poruszał się w ciszy, miękko jak cień między drzewami, z nosem blisko ziemi. Prastara Dzicz pachniała wilgocią, ziołami i kurzem starych liści – ale w tym gąszczu zapachów był jeden, który wyróżniał się wyraźnie. Mieszanka dzikiego strachu i delikatnego ciepła. Zatrzymał się przy śladzie na miękkiej ściółce – dwa lekkie wgłębienia, zbyt drobne na jelenia, zbyt głębokie na zająca. Przesunął łapą po ziemi, delikatnie rozgarniając liście. Sarna. I niedawno tu była. Uniósł łeb i rozejrzał się w stronę reszty. Spojrzał na Averill, Arithirę, Sikhanira, po czym lekko uniósł ogon — znak do skupienia.
— Trop — powiedział cicho. — Sarny. Ruszyła w tamtym kierunku, świeży. — Skierował pysk w stronę zagajnika, gdzie zieleń przyciemniała się od gęstych paproci i niskich gałęzi. Zamilkł na moment, nasłuchując. Słychać było tylko liście poruszane lekkim podmuchem i szum strumienia gdzieś dalej.
— Jeśli się rozdzielimy, możemy ją otoczyć — dodał, spuszczając głos niemal do szeptu. — Ja pójdę tropem, od frontu. Sikhanir, weź lewe skrzydło, Arithira — prawe. Averill, możesz zamknąć drogę odwrotu. Jeśli dobrze pójdzie, złapiemy ją w półksiężyc
Spojrzał po nich krótko, ale uważnie — wilcze oczy wąskie i skupione.
— Ruszajmy. Bez dźwięku. Ona jest blisko.
Prastara Dzicz
: 17 cze 2025, 10:48
autor: Averill
Ruszył z nosem przy ziemi tropiąc, ale chwilę później usłyszał że to jego towarzysz wytopił sarnę. Nie dyskutował z demonem toteż bez słowa ruszył cicho by zamknąć drogę odwrotu. Nie miała gdzie spitalać. Bedą z każdej strony. Czekał cierpliwie kiedy wybiegnie sarna.W całkowitej gotowości
Prastara Dzicz
: 17 cze 2025, 11:15
autor: Arithra
Łapy stawiała cicho, ostrożnie, starając się nie spłoszyć zwierzyny żadnym nieostrożnym ruchem czy gestem. O ile z Sikhanirem polowała wcześniej, o tyle nie znała kompletnie sposobu łowów pozostałych samców. Mogło to być przeszkodą, ale przecież wcale nie musiało. Wystarczyło odpowiednie zgrabnie oraz odpowiednio szybko się zgrać, a na pewno nikt nie poczuje, że nie są stałą ekipą.
Podobnie jak Sikhanir odrzucała ślady mniejszej zwierzyny, próbując spośród dostarczanych przez puszczę podpowiedzi wyłuskiwać jedynie te, które miały dla nich jakąś większą wartość. Co jakiś czas kontrolowała położenie pozostałych wilków, na wypadek sytuacji, gdyby któryś z nich odnalazł coś interesującego. I właśnie podczas jednej z takich "kontroli" pochwyciła spojrzenie Vaelcartha. Poruszyła uchem, zapraszając do świadomości cichy szept basiora. Podeszła bliżej, by pozostałe wskazówki usłyszeć jak najlepiej. Odruchem skierowała spojrzenie oliwkowych oczu w stronę wskazanego przez dowódcę zagajnika. Zakołysała delikatnie końcówką ogona, zdradzając w ten sposób pewną ekscytację, która przetoczyła się po grzbiecie basiory.
Bez słowa skinęła głową, w milczeniu akceptując plan samca. Odbiła zatem w prawo, a kiedy każdy przyjął wyznaczoną pozycję — ruszyła. Niespiesznie, na pościg wymagający zużycia większej porcji energii jeszcze przyjdzie czas. Podobnie jak wcześniej dbała o to, by nie nastąpić na żaden suchy patyk czy inny "element wystroju", który mógłby wydać jakiś dźwięk, zdradzający ich obecność nieco przedwcześnie. Sarna. Nie było źle; zawsze mogli ruszyć na bizona czy inne ogromne bydle.