Strona 2 z 3
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 18:59
autor: Ikarei
To dopiero początek jego wędrówki. Wolne Tereny kryją więcej tajemnic, niż się spodziewał, a włóczykij… włóczykij lubi pojawiać się tam, gdzie nikt nie patrzy. Ale Ikarei był cierpliwy – a marzenie o skarbie było zbyt kuszące, by zrezygnować, z niego w zupełności... Musiał coś mieć. Na start, ot...
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 18:59
autor: Ikarei
Między kolejnymi krzakami jagód, wśród wysokiej trawy i cienistych zakątków, Ikarei stąpał ostrożnie, niemal bezszelestnie. Jego łapy zanurzały się w miękkim mchu, a złote oczy nieustannie omiatały teren. W nozdrza wdzierał się słodkawy zapach dojrzałych owoców, wilgotnej ziemi i… czegoś jeszcze. Niepokojąco żywego...
Zatrzymał się przy jednym z krzaków rosnących tuż obok omszałego kamienia. Jego uwagę przykuła roślina o cienkich, łukowatych łodyżkach. Na pierwszy rzut oka przypominała konwalię… ale kwiaty były całkiem białe – ani śladu różu czy fioletu. Hmm.... Zamyślił się.
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:01
autor: Ikarei
Ikarei marszcząc brwi...
— Za blisko… ale nie do końca. To nie to.
Nachylił się bliżej, poruszając delikatnie liść łapą. W tym momencie z ziemi wylała się fala drobnych, brunatnych ciałek – mrówki, rozzłoszczone jego obecnością, ruszyły z impetem, próbując ocalić swój spokój.
Ikarei szepnął, odsuwając się z niesmakiem...
— Oczywiście… strażniczki nieistniejącego skarbu.
Przeskoczył kilka kroków dalej, podchodząc do rosnącego samotnie drzewa. Tuż przy jego korzeniach, zauważył kolejną kępę roślin – wąskie listki, jakiś wyblakły pączek....
Oparł się łapą o pień i spojrzał w dół. Tym razem to nie mrówki – z ziemi wysunął się żuk, połyskujący metalicznie granatem i zielenią, tocząc coś między źdźbłami trawy.
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:02
autor: Ikarei
Z lekkim rozbawieniem, szepnął zaś...
— Przynajmniej ktoś tu coś znajduje.
Usiadł pod drzewem, przeciągnął się z cichym westchnieniem i rozejrzał. Żaden włóczykij nie chciał dziś się pokazać. Tylko słońce igrające na liściach, śmiech wilków daleko w tle i odgłosy życia, które nie miały nic wspólnego z tajemniczą cebulką.
Minuty zamieniały się w godziny. Znalazł jedynie kilka rozdeptanych much, motyla z naderwanym skrzydłem i pająka z uporem budującego sieć między dwoma gałęziami. Skarb Włóczykija nadal pozostawał legendą. Ale Ikarei nie wyglądał na zniechęconego.
Mruknął półgłosem, z błyskiem w oku...
— Dobrze się bawicie, maluchy… Ale i tak znajdę to, po co przyszedłem. Jeśli nie dziś… to jutro.
Powoli podniósł się z miejsca i ruszył głębiej w las – między cieniste polany i jagodowe krzaki, z nadzieją, że gdzieś tam, poza zasięgiem spojrzenia, włóczykij czeka właśnie na niego.
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:03
autor: Ikarei
Słońce zaczęło zniżać się ku zachodowi, malując niebo pomarańczowo-różowymi smugami. Jagodowe krzaczki zdawały się teraz bardziej gęste, bardziej ciche. Nawet ptaki zamilkły, jakby uważnie śledziły samotnego wędrowca.
Ikarei przeszedł przez zarośniętą ścieżkę, jego złociste futro połyskiwało niczym ogień wśród cieni. Poruszał się z gracją, ale coraz wolniej – zmęczenie dawało się we znaki, choć nie dawał tego po sobie poznać...
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:05
autor: Ikarei
Zatrzymał się przy starym, omszałym pniaku. Pod jego korzeniami, na pierwszy rzut oka, coś się błyszczało – wilgotna ziemia, odrobinę naruszona, wyglądała podejrzanie. Z nadzieją, że to wreszcie trop, Ikarei przyklęknął i zaczął delikatnie rozgrzebywać ziemię.
Ale nie – tylko spleśniały orzech i larwa chrząszcza, wijąca się w gniewnym proteście.
Westchnął cicho, niby strudzony długa podróżą obierzyświat...
— W porządku. Nie ty. Ani ty. Ani ty.
Spojrzał na larwę, potem na orzech...
— Przynajmniej nie próbujesz mnie ugryźć.
Wstał i przeciągnął się, jego ozdobne warkocze lekko zakołysały się na wietrze. Nieco dalej, tuż nad drobnym strumieniem, zauważył kolejną grupę roślin. Kwiaty! Smukłe łodyżki, białe płatki… ale znów – brak różu, brak fioletu. Tylko konwalie, zwykłe i piękne, ale zupełnie bez znaczenia w tej chwili.
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:06
autor: Ikarei
Podszedł bliżej do wody. Strumień szemrał łagodnie, chłodząc powietrze. Ikarei zamoczył łapę i spojrzał w swoje odbicie. Złote oczy patrzyły mu prosto w oczy – uparte, niezmęczone.
Półszeptem mruknął on...
— Może to właśnie część tej gry. Może włóczykij pojawia się tylko wtedy, gdy przestajesz go szukać…
Cisza odpowiedziała milczeniem, a strumień tylko szeptał coś do kamieni.
Słońce zniknęło całkiem, a w lesie zrobiło się chłodniej. Cienie rozciągnęły się dłużej, a wiatr przyniósł ze sobą zapach żywicy i dzikiej mięty. Wokół znowu pojawiły się mrówki, żuki, komary – cała armia drobnych istot, które zdawały się ignorować jego obecność.
Nie było skarbu. Nie dziś.
Ale Ikarei nie zawracał.....
Z cichym uśmiechem, ruszając przed siebie...
— Włóczykij… masz mnie. Ale nie na długo.
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:07
autor: Ikarei
Minęły godziny. A może dni? Czas w Wolnych Terenach płynął inaczej – spokojnie, niemal leniwie, w rytmie oddechów lasu i cichych szeptów wiatru. Jagody dojrzały jeszcze bardziej, ich zapach otulał powietrze słodyczą. Ale to już nie one były celem Ikarei’a.
Szlak prowadził go głębiej niż dotąd – ku miejscu, gdzie drzewa stawały się starsze, ich korony rozpościerały się wysoko niczym baldachimy, a światło tańczyło na mchu w delikatnych plamach złota....
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:11
autor: Ikarei
Nagle... coś przykuło jego uwagę. Nie dźwięk. Nie zapach. Kolor...
Tuż między korzeniami starej sosny, gdzie cieniste paprocie i mech tworzyły naturalną ramę, wyrastała roślina. Smukła. Delikatna. Inna.
Włóczykij.
Kwiaty były idealne – jak z legend. Trzy na jednej łodyżce – jeden śnieżnobiały, drugi różowy, trzeci lśniący fioletem. Zadrżały lekko na wietrze, jakby wyczuły jego obecność. A pod nimi...
Cebulka.
Mała, okrągła, lśniąca od wilgoci. Wielkości mirabelki, o cienkiej łusce w kolorze kości słoniowej. Skarb.
Ikarei podszedł powoli, ostrożnie, niemal z namaszczeniem. Przykucnął, dotknął palcami miękkiej ziemi i zaczął delikatnie odsłaniać korzenie. Roślina nie protestowała – jakby sama chciała zostać odnaleziona....
Jagodowe Pole
: 27 cze 2025, 19:19
autor: Ikarei
Z największą starannością wyjął cebulkę z gleby, oddzielając ją od łodyżki. Trzymał ją przez chwilę w łapach, obserwując, jak błyszczy w świetle, jakby nosiła w sobie coś więcej niż wartość użytkową – jakby miała pamięć miejsc, przez które wiatr niósł jej nasiona.
— W końcu się spotykamy, maleńka.
Nie było fanfar, niebo nie rozbłysło światłem. Ale w duszy samotnika rozlało się ciepło – uczucie spełnienia, jakiego nie da się zdobyć inaczej, niż przez cierpliwe poszukiwanie tego, co rzadkie. Cenne. Ukryte.
Schował cebulkę do płóciennego woreczka przewieszonego przez grzbiet. Potem spojrzał raz jeszcze na miejsce, które obdarowało go tym darem. Przez chwilę wydawało się, że nawet drzewa pochyliły się z uznaniem.
Ikarei uśmiechając się lekko...
— Warto było się zgubić, żeby cię znaleźć.
I ruszył w drogę powrotną – z wolnym krokiem, ale lżejszym sercem. Ze Skarbem Włóczykija przy sobie. I z poczuciem, że oto oto stał się częścią czegoś większego – opowieści, która będzie krążyć wśród wilków jeszcze przez długie lata.
/zt
Koniec wydobycia surowca.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 10:53
autor: Mekonops
Málvarg pisze:
Takiej reakcji oczekiwał. Widział, że jego nowy towarzysz był trochę zakłopotany, ale jednocześnie nigdzie mu nie uciekał, a to dobry znak.
— Nie wiedzą co tracą. Skomentował tą wzmiankę o braku zainteresowania ze strony samic. On był nim bardzo zainteresowany, co z resztą jasno pokazywał. Wsunął nos w sierść na jego szyi, po czym otarł się o niego pyskiem w tym samym miejscu. Wszystko co robił robił w sposób łagodny, ale jednocześnie pewny. Wiedział co robi.
— Ale to dobrze. Więcej ciebie dla mnie. Wyszczerzył kły w uśmiechu.
Mekonops
/ ok, staremu skończył się urlop więc pewnie będę już częściej. Raz jeszcze przepraszam.
Mekonops sam nie był pewien, dlaczego nie ucieka. Czy to ze względu na nieco niezdrową ciekawość, którą rozbudził basior? A może z czystego strachu, że Málvarg rzuci się za nim w pogoń — jak to drapieżca w przypadku umykającej ofiary. Cokolwiek jednak było powodem — trwał w miejscu, nieco niczym sparaliżowany, niezdolny do żadnego większego ruchu.
Na pierwsze słowa biało-czarnego zaśmiał się nerwowo. Nawet się dla lepszego efektu podrapał łapą po głowie.
— Oj tam, pewnie nie aż tak wie-e-eee... — urwał, czując ciepło oddechu na szyi, kiedy nos samotnika zwiedzał wrażliwą w tamtym miejscu skórę, dzielnie przedzierając się przez błękitne kosmyki. Aż coś w niebieskim drgnęło. W środku, ale i też na zewnątrz. Chociaż... To przecież niewłaściwe! Przecież... to był samiec... I o ile Mekonops był naprawdę bardzo tolerancyjnym wilkiem, o tyle sytuacja to zwyczajnie go zaskoczyła. Przecież on lubi samice! Prawda?
— O... Ochh... — wyrwało się cicho spomiędzy zaciśniętych w nerwowym odruchu szczęk. Jakoś tak przednia łapa, ta samą którą drapał się chwilę temu po czole, powędrowała w okolice ucha Malvarga, delikatnie zaczepiając pazurem skórę gdzieś za nim.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 11:59
autor: Málvarg
Nie myślał za bardzo o tym, czy drugi basior go odepchnie, czy jednak nie. Nawet jeśli Mekonops by się wycofał to on nie byłby jakoś szczególnie obrażony. Ale za to jak poczuł, że ten dotyka jego skóry za uchem to nawet był miło zaskoczony.
— Ładnie pachniesz. Skomplementował go, dalej się od niego nigdzie nie odsuwając. Jeszcze był taki cieplutki i mięciutki. Ech, chyba brakowało mu towarzystwa w tym całym byciu samotnikiem. Cofnął się za to trochę, ale tylko po to, by otrzeć się kufą o jego szczękę. Z Malvarga może nie była ponętna samica, ale uważał, że był wcale nie najgorszym samcem, dlatego tak pewnie się zachowywał, ale jednocześnie starał się nie być aż za pewny, żeby mu towarzystwo nie uciekło.
Mekonops
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 12:38
autor: Mekonops
Nigdy, przenigdy nie dostawał komplementów. Poza Walentynkami — lecz wtedy nie do końca był sobą na skutek dziwnej magii, której do dzisiaj nie rozumiał. Nie miał pojęcia, jak się na nie reaguje! Zaczerwienił się pewnie jak jakiś rak, i to długo gotowany, a poczucie ciepła rozlała się po całym ciele. Nie tylko po policzkach. Zaraz, zaraz... Znał to specyficzne uczucie ciepła. Zazwyczaj nie czuł go przy samcach...
— Dzię... kuję... — odpowiedział więc jedynie, a czując, jak pysk wilka wędruje wzdłuż jego szczęki jakoś machinalnie odrzucił nieco łeb — całkiem tak, jakby chciał ułatwić Málvargowi dostęp do którejkolwiek części ciała, której dotknąć tamten zapragnął. Czuł się wyjątkowo dziwnie, nienaturalnie... Ale, z drugej strony, z jakiegoś niezrozumiałego dla niebieskiego powodu stan ten mu nie przeszkadzał, a przynajmniej nie w stopniu, jakiego powinien się spodziewać. Nie był aż tak bardzo głupi, by nie rozumieć, w jakiej sytuacji się znalazł i do czego to wszystko dąży. Dotąd nigdy w życiu nawet nie pomyślałby o sobie w środku takich okoliczności. Cała jego tożsamość seksualna zachwiała się niebezpiecznie.
Odetchnął nieco ciężej, sam nie był pewien, czy z żalu, czy tęsknoty za ciepłem białego, kiedy ten odrobinę się cofnął. Rozchylił powieki (nawet nie miał pojęcia, że je przymykał i nie wiedział, kiedy do tego doszło), szukając nimi ciała basiora. W jego ślepiach zaiskrzyła dziwna żądza.
— Chcesz mnie? Tylko... Ja nigdy... — urwał. I nie skończył, bo złapał w łapy pysk samca i zamknął mu usta w namiętnym pocałunku.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 13:17
autor: Málvarg
Zamruczał cicho z aprobatą, gdy drugi samiec tak odchylał głowę, ułatwiając mu dostęp do swojej szyi. On z tego oczywiście jak najbardziej korzystał, przy okazji zostawiając na nim swój zapach. Wyczuwał jak jego ciało się spina i rozluźnia, jakby w tym momencie toczył jakąś wewnętrzną walkę ze samym sobą. On czuł jedynie ciepło i narastające napięcie, nad którym nie był w stanie w żaden sposób zapanować. Z resztą, nawet nie chciał. Już miał mu odpowiedzieć w kwestii doświaczenia z samcami, ale ten szybko zamknął mu usta namiętnym pocałunkiem. Zamknął oczy, odwzajemniając go z taką samą żarliwością, z jaką całował go Meko. Cholera, dobry był. Dopiero jak zaczynało mu brakować powietrza to się odsunął.
— Jak na kogoś mało doświadczonego, bardzo dobrze całujesz. Skomplementował go, przesuwając jeszcze językiem po jego pysku. Teraz to dopiero był rozpalony. Pchnął go na trawę i zawisnął szybko nad jego ciałem, przyszpilając go trochę do podłoża.
— Ja coś tam wiem, ale nigdy nie dominowałem nad nikim. Wysapał, patrząc na niego, z takim samym pożądaniem jakie widział w jego oczach.
Mekonops
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 13:26
autor: Mekonops
+18
Och, nie to miał na myśli! Nie chciał, żeby Málvarg wziął go za prawiczka! Chwilę mu zajęło, nim zebrał się na odwagę, aby mu to wyjaśnić... kiedy świat mu zawirował. Całkiem dosłownie. Zakręciło mu się lekko w głowie i już prawie uznał, że to z powodu tego — będącego przecież nie na miejscu — podniecenia, gdy tył głowy dotknął trawy. Ba, cały grzbiet się na niej znalazł. Zrozumiał, że to nie w jego głowie zawirowało, lecz to jego ciało w odniesieniu do świata zmieniło położenie. A on się tego nie spodziewał. Aż się uśmiechnął do własnych myśli.
— Jak na kogoś, kto dotąd nie dominował, jesteś całkiem władczy — odpowiedział w podobnym tonie, próbując zapanować nad oddechem. Czuł dotyk jego ciała, wiedział, że nie ucieknie. Ale, litości!, przecież wcale uciekać nie chciał. Coraz lepiej oswajał się z nową sytuacją i chociaż dalej kompletnie nie rozumiał, dlaczego — podobało mu się, kiedy wilk tak nad nim zawisł. Z tej perspektywy mógł mu się całkiem nieźle przyjrzeć. Mekonops czuł doskonale pulsowanie w podbrzuszu, kiedy niespokojny i niecierpliwy organizm dopominał się o swoje.
Uniósł biodra, próbując nabrzmiewającą męskością natrafić na opór genitaliów basiora. Nie miał doświadczenia w relacjach jednopłciowych; miał za to instynkty, które same kierowały podatnym na ich działanie ciałem. Próbował się o niego nieco poocierać.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 15:20
autor: Málvarg
Właśnie najlepsze było to, że on rzadko bywał taki władczy. Zwykle to on znajdował się po tej bardziej uległej stronie, ale nie chciał takiego niedoświadczonego Mekonopsa od razu rzucać na głęboką wodę. Jak nie tym, to następnym razem, jeśli jakiś będzie. Bo on nigdy nikogo nie trzymał przy sobie na siłę. Jego partner zrobił się niecierpliwy, ale to tylko jeszcze bardziej go cieszyło. Sam zniżył nieco biodra, aby móc się o niego poocierać. Długi czas nikogo nie miał, też robił się niecierpliwy.
— Aż taki jesteś stęskniony? Zaśmiał się cicho, puszczając go na chwilę, ale tylko po to, aby zsunąć się niżej. Nie mógł go wziąć tak od razu. Jakby był samicą to co innego, ale tutaj potrzebne były nieco inne metody. Zniżył pysk na wysokość jego sterczącego penisa i przesunął po nim językiem, a następnie szybko wziął go do pyska.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 15:42
autor: Mekonops
Oj, zdecydowanie gdyby Mekonopsowi przypadła czynna strona tego równania — wszystko przebiegłoby znacznie inaczej. Kto wie, czy niebieski by się nie przestraszył i nie uciekł. W każdym razie z pewnością był bardzo wdzięczny Málvargowi, że ten przejął pałeczkę. Zarówno metaforycznie, jak i wkrótce bardziej dosłownie. Niebieski delektował się jego dotykiem, rozkoszował się ciepłem bijącym od jego ciała i otulającym przytulnie poszczególne członki ciała. Oddech Mekonopsa przyspieszył, stał się nieregularny i dziwnie przerywany, zupełnie, jakby chwytanie każdego kolejnego haustu tlenu robiło się trudniejsze i trudniejsze.
— Ciekawy nowego — odpowiedział cicho. Nie był w stanie mówić głośniej, całkiem tak, jakby obawiał się, że drżenie głosu zdradzi podniecenie targające jego ciałem coraz bardziej w każdej kolejnej sekundzie. A jakby już samo to było mało, to biały zaraz zsunął się niżej, gorącym językiem drażniąc przyrodzenie orkana.
Zadrżał na całym ciele, kiedy pieszczota okazała się nie jednorazową, a stanowiła wstęp do dalszej przygody. Odrzucił niebieski łeb w tył, jakby miało mu to pomóc sprawniej oddychać. Jego klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać w mniej regularnych zrywach.
— Motyla noga.... — zaklął cicho. Podniósł się nieco, by oprzeć się na łokciach. Zaraz też jedną z łap zaczął drażnić basiora, pazurami przejeżdżając z wyczuciem po skórze na jego policzkach i w okolicy uszu, na tyle, na ile był w stanie sięgnąć. Samo patrzenie na to, jak kochanek zajmuje się jego męskością, rozpalało Mekonopsa do granic.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 15:54
autor: Málvarg
Podobało mu się to jak bardzo Mekonops był wrażliwy na jego pieszczoty. Sam już był mocno podniecony, ale jeszcze dawał mu czas. Jeszcze chwila. Przesuwał po jego przyrodzeniu językiem, zasysając się na nim co jakiś czas. Robił to co wiedział, że sprawia największą przyjemność. Przygotował go najlepiej jak umiał, aby dalsze zbliżenie nie było dla niego czymś nieprzyjemnym.
— Rozluźnij się. Sapnął, gdy już wypuścił go ze swojego pyska. Podsunął się na nowo do góry, biodrami już bardziej zdecydowanie się o niego ocierając. Chciał go tu i teraz. W jednej chwili naparł na jego wejście, a w następnej już się w niego powoli wsuwał. Zacisnął pazury na sierści kochanka, a z gardła uciekło mu jedno krótkie warknięcie.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 16:27
autor: Mekonops
Odrobinę przerażało go, jak wygląda zbliżenie dwóch samców. I chociaż obecnie naprawdę niemal o niczym nie myślał, to słysząc polecenie "rozluźnij się" spiął się na krótki moment. Zupełnie odwrotnie, niż oczekiwał Málvarg. Wziął głębszy wdech, co zdecydowanie kosztowało go stanowczo za wiele energii i wysiłku, po czym powoli wypuścił nagromadzone powietrze. Stęknął krótko w niekontrolowanym odruchu, gdy wilk się o niego otarł. Czując, że napiera na jego wnętrze zamarł, nie mając odwagi wziąć oddechu. Czuł się dziwnie w tej nowej sytuacji. I chociaż gdzieś tam na dnie duszy obawiał się, że zad będzie go bolał przez długie dni, oddał się kochankowi w całości. Nawet podciągnął nieco biodra, by jak najbardziej ułatwić partnerowi dostęp do wiadomych partii swojego ciała.
— Jasna wiewiórka, chędożona pod spalonym konarem — zaklął cicho, dając upust tym wszystkim kotłującym się w nim emocjom. Tak, było to prawdopodobnie infantylne, niemniej Mekonop nie przeklinał w bardziej wulgarny sposób nigdy. Złapał go przednimi łapami gdzieś przy żebrach, zaciskając palce na kosmykach aksamitnej sierści.
Bał się nowej sytuacji, niemniej z nim jako przewodnikiem poszedł w to na całość.
Jagodowe Pole
: 28 cze 2025, 20:30
autor: Málvarg
Swoją pewnością siebie chciał podbudować poczucie bezpieczeństwa u niego, żeby nie bał się tego co robili. Zachowywał jednocześnie spokój, choć kusiło go aby od razu wziąć go szybko to panował nad własnymi pobudkami. Chociażby dlatego, żeby Mekonops nie narzekał później na zbyt mocny ból tyłka. Na przekleństwa w jego wykonaniu tylko cicho się zaśmiał. Nie spotkał jeszcze nikogo kto przeklinałby w taki oryginalny sposób. Urocze. Zaparł się mocniej tylnymi łapami, wsuwając się w niego mocniej, a gdy wyczuł, że przestał się tak mocno spinać to zaczął wykonywać powolne ruchy biodrami. Przynajmniej na początku były powolne, bo w miarę upływu czasu instynkty brały nad nim górę, a potrzeba rozładowania budującego się w nim miesiącami napięcia była silniejsza. Jęknął podniecony, chowając na moment pysk w jego szyi.