Strona 10 z 13
Prastara Dzicz
: 05 mar 2025, 8:03
autor: Myre
Zamrugała zdziwiona, kiedy usłyszała głos Żylety, Była pewna, że ta zniknęła w cieniu. Wychyliła się trochę i faktycznie zobaczyła samicę za zadkiem bizona. Może też była już całkiem zmęczona? To było naprawdę dobre polowanie. Słuchała przez chwilę o sposobie leczenia, którego nauczyła się Neffendrel. Było to dosyć imponujące, chociaż jeżeli chodziło przepływ energii, to Myre wolała trochę inne zastosowanie.
Przeniosła wzrok na Beliara, gdy ten zwrócił uwagę na jej ucho. Zanim odpowiedziała, nachyliła się nad cielskiem martwego byka, oderwałam kolejną porcję mięsa, którą pospiesznie przeżuła i połknęła, po czym wyszeptała krótkie podziękowania do Chaosa.
— Niech odpocznie. Polowanie było udane, ale wyczerpujące. Poradzę sobie — powiedziała, powoli się podnosząc. Pewnie miała połowę futra we krwi, więc musiała się trochę oczyścić, pozszywać, a potem może uda się do Twierdzy Chaosu.
—Veda.
Otrzepała się i ruszyła w stronę terenów klanu cienia. /zt
Prastara Dzicz
: 05 mar 2025, 14:23
autor: Żyleta
Posilała się wsparta o powoli stygnące cielsko bizona. Na słowa uznania ze strony Beliara uśmiechnęła się ledwo widocznie. Jego pochwała była jej miła, ale zielonooka wiedziała, że ledwo liznęła tej magii. Miała ona dużo większy potencjał niż to, co udało się jej opanować do tej pory, tylko że wciąż miała silne wrażenie, że nie do końca potrafi objąć umysłem zasady którymi się rządziła. Była kapryśna i nieprzewidywalna jak sam Chaos. Zerknęła w stronę różowowłosej, lecz zanim zdążyła zaproponować swoją pomoc tamta zbyła ich i odeszła.
— Nie wygląda to dobrze. — Odparła w stronę samca rzucając ku odchodzącej Myre przeciągłe spojrzenie. Powoli dźwignęła się na łapy klepiąc martwego bizona po boku w niemal czułym geście.
— Będę w uzdrowisku, część z nich ciągle jest ranna, mogą potrzebować pomocy, a nie mam pojęcia gdzie ostatnio podziewa się Fella. — Zawiesiła jedno dłuższe spojrzenie na brunatnym wilku. — Myre, tak? — Zapytała o to Beliara, bo wydawało się jej, że znają się dość dobrze. A choć długowłosa wadera kiedyś się już przedstawiła, to obecny wówczas harmider rozmył to wspomnienie pozostawiając je nieostrym i niezbyt czytelnym w jej pamięci.
— Jeśli ją spotkasz to daj jej znać, że czekam. Veda. — Skinęła mu pyskiem na pożegnanie i zwiewnie zniknęła między cieniami.
/zt
Prastara Dzicz
: 05 mar 2025, 17:36
autor: Beliar
Popatrzył na Myre spod delikatnie przymrużonej powieki, kiedy ta postanowiła zrezygnować z pomocy medyka. Jego zdaniem nie powinna bagatelizować tego problemu, uszy wbrew pozorom były bardzo silnie ukrwione, a sądząc po jej futrze — już na tym etapie straciła tej krwi całkiem sporo. Mogła też skończyć z na stałe klapniętym uchem i o ile była to już czysta kosmetyka — uważał, że średnio byłoby jej z nim do twarzy. Nie zamierzał jej pouczać, wychodząc z założenia, że Myre doskonale wiedziała jak o siebie zadbać. Jeśli czuła, że mogła odłożyć to na potem — najpewniej tak właśnie było. Kiwnął jej więc tylko pyskiem na odchodne, a następnie przeniósł swe spojrzenie na Żyletę.
— Mhm. — kiwnął twierdząco pyskiem na zadane przez nią pytanie. — Ucho zacznie jej gnić to sama przyjdzie. — skwitował krótko, niby całkiem serio, a jednak z pewną dozą koleżeńskiej uszczypliwości w głosie. Względem samej Myre, ma się rozumieć. Krótkim "Veda" pożegnał również Żyletę, a następnie zbliżył się do masywnego łba bizona i z zaskakującą lekkością wyłamał jeden z jego rogów. Ten, który podczas pogoni i walki nie został uszkodzony. Zdematerializował go w łapie, wrzucając na przetrzymanie do swojego magicznego kufra w postaci innego wymiaru, a potem uszczknął ze zwierza jeszcze jeden, solidniejszy kawał mięsa i wraz z nim w zębach — spalił się w czarnym ogniu. /zt
[ pozyskano: róg bizona x1 ]
Prastara Dzicz
: 09 mar 2025, 10:36
autor: Ivaroth
Kiedy tylko trochę ochłonął i emocje wreszcie opadły, ból poobijanego przy upadku ciała zaczął mu coraz bardziej dokuczać. Może i miał sporo szczęścia, w końcu oberwał dużo mniej poważnie, niż na przykład jego własny brat, nie oznaczało to jednak, że należało to do przyjemnych doświadczeń.
Zbliżył się wreszcie do bizona i po prostu wgryzł się w mięsiwo. Jadł przez jakąś chwilę, we względnej ciszy, jednym uchem przysłuchując się prowadzonym przez innych rozmowom. A kiedy reszta zaczęła się rozchodzić, także się ruszył, żegnając się uprzednio z pozostałymi.
/zt.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:26
autor: Vaelcarth
Polowanie na zajęczak (dorosły — 5, II).
Zajęczak: s: 8 / zr: 20 / cz: 20
Vaelcarth: s: 20 / zr: 35 / cz: 30
Samiec poruszał się powoli, czujnie badając otoczenie. Prastara Dzicz, choć tchnąca spokojem, była również siedliskiem licznych stworzeń – niektóre były łatwą zdobyczą, inne mogły stanowić wyzwanie. Wysokie paprocie i gęste krzewy zapewniały świetne kryjówki zarówno dla myśliwego, jak i dla potencjalnych ofiar. Tutaj liczyły się nie tylko szybkość i siła, ale także cierpliwość. Warunki do polowania były niemal idealne – wilgotna ziemia dobrze tłumiła kroki, wiatr był łagodny, a naturalne ukształtowanie terenu zapewniało wiele możliwości do ukrycia się. Jednak jednocześnie gęsta roślinność mogła utrudniać widoczność, a liczne zapachy unoszące się w powietrzu łatwo mogły zmylić trop. Vaelcarth wiedział, że w tym miejscu polowanie będzie wymagało czegoś więcej niż tylko siły – musiał wykorzystać teren na swoją korzyść i wtopić się w rytm tej tętniącej życiem krainy, wszak wiosnę można było wyczuć w powietrzu. Złote oczy wilka rozbłysły, gdy wychwycił pierwszy ślad – delikatny zapach, świeży ślad odbity w miękkiej glebie. Zajęczak. Szybki i zwinny, ale jeśli dobrze rozegra to polowanie, jego zdobycz nie będzie miała szans. Czas rozpocząć łowy.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:32
autor: Vaelcarth
W chwili, gdy Vael poderwał się do ataku, coś poszło nie tak. Gałązka, której nie zauważył, pękła pod jego ciężarem, ostrzegając ofiarę. Charakterystyczny trzask rozdarł cichy spokój Prastarej Dziczy, a Zajęczak zerwał się w popłochu, niczym strzała wypuszczona z cięciwy. Wilk nie miał czasu na wahanie – rzucił się za nim, czując, jak krew pulsuje mu w uszach. Pędzili przez las, przemykając między drzewami i przeskakując zwalone pnie. Gałęzie smagały futro Vaelcartha, zostawiając delikatne zadrapania, ale nie zwracał na to uwagi. Liczyło się tylko to, by dogonić swoją zdobycz. Wiatr szarpał jego sierść, liście unosiły się pod naporem jego łap, a adrenalina dodawała mu sił. Serce dudniło mu w piersi, przyspieszając w miarę jak skracał dystans. Zajęczak był szybki – może nawet za szybki. Jego smukłe ciało zgrabnie przeciskało się przez gęste krzewy, wykonywało gwałtowne zwroty i nagłe skoki, których Vaelcarth nie mógł przewidzieć. Mimo to nie odpuszczał. Jego wzrok wbił się w cel, każdy mięsień napięty do granic możliwości. Już prawie… niemal go miał! Ostre pazury musnęły futro ofiary, gdy ta w ostatniej chwili wykonała zaskakujący zwrot. Wilk nie zdążył wyhamować – zamiast złapać zdobycz, przejechał po szorstkim pniu drzewa. Tępy ból przeszył jego bark, a przednie łapy rozjechały się na wilgotnej ziemi. Świat wokół niego zawirował, a on sam stracił równowagę i upadł na bok, lądując ciężko pośród poszycia. Ostre gałęzie zdarły skórę na barku, pozostawiając piekącą, płytką ranę. Vaelcarth wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby, a jego uszy spłaszczyły się lekko, gdy usłyszał cichnący tupot uciekającego Zajęczaka.
— Cholera. — Syknął, wściekły na siebie. Nie powinien był popełnić takiego błędu. Pozwolił, by instynkt wziął górę nad strategią, a teraz jego zdobycz umykała.
Ale to nie był koniec. Wciąż czuł jego zapach. Jeszcze nie przegrał.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:37
autor: Vaelcarth
Czarnofutry powoli podniósł się z ziemi, czując pieczenie w miejscu zadrapania. Przejechał po nim językiem, rozprowadzając ślinę po uszkodzonej skórze. To była jedynie powierzchowna rana, ledwie godna uwagi. Bardziej bolała go porażka. Oddychał głęboko, starając się opanować rozczarowanie i wsłuchać w las, który wydawał się zupełnie obojętny na jego niepowodzenie. Szum liści, świergot ptaków, plusk wody w oddali – wszystko trwało w harmonii, jakby to krótkie polowanie wcale nie zakłóciło naturalnego rytmu Prastarej Dziczy. Jego serce uspokajało się po szaleńczym biegu, ale umysł wciąż pracował na najwyższych obrotach. Jeśli chciał mieć jakiekolwiek szanse na sukces, musiał zmienić taktykę. Zamiast rzucać się na zwierzynę jak rozszalały młokos, musiał myśleć. A to wymagało nie lada skupienia. Wyczuć jej ruchy, przewidzieć reakcję. Być cierpliwym. Zajęczaki rzadko uciekały daleko, szczególnie jeśli czuły się na swoim terenie. To było ich przekleństwo – ufały znajomym ścieżkom, często wracając w pobliże miejsca, z którego zostały spłoszone. Wilk zajął pozycję w cieniu, pozwalając, by ciemne futro stapiało się z otoczeniem. Jego złote oczy śledziły miejsce, w które pobiegła ofiara, czujnie rejestrując każdy ruch w gęstwinie. Czas mijał powoli, ale Vaelcarth się nie spieszył. Teraz to on miał przewagę. Cierpliwość była jego najlepszą bronią. I rzeczywiście – po kilku minutach cichego czuwania, wśród krzewów coś się poruszyło. Najpierw ledwie dostrzegalny cień przemknął między liśćmi, potem rozległ się cichy szelest, jakby ktoś ostrożnie poruszał się w gęstwinie. Wilk ledwo oddychał. Wiedział, że jeśli choćby drgnie za szybko, zniweczy swoją szansę. Czekał.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:50
autor: Vaelcarth
Wiedział, że nie może popełnić tego samego błędu. Poruszał się powoli, bezszelestnie, niczym cień przemykający między drzewami. Każdy krok stawiał ostrożnie, pilnując, by nie nadepnąć na suchy liść czy kolejną zdradziecką gałązkę. Oddychał płytko, nie chcąc, by nawet najmniejszy dźwięk zdradził jego obecność. Zajęczak był tuż przed nim – czujny, ale zmęczony ucieczką. Jego drobne boki unosiły się szybko, a długie uszy poruszały się nerwowo, wyłapując każdy szmer. Instynkt kazał mu pozostać w bezruchu, lecz widać było, że wciąż się waha – jego schronienie mogło okazać się złudne. Vael przywarł do ziemi, czując napięcie we wszystkich mięśniach. Czekał na idealny moment, a gdy ten nadszedł – skoczył. Cały świat skurczył się do jednego celu. Ofiara znów próbowała uskoczyć w ostatniej chwili, ale wilk był gotów. Jego szczęki zatrzasnęły się na puszystym ogonie, a mocne łapy wbiły się w ziemię, zatrzymując zwierzę w miejscu. Zajęczak szarpał się, próbując wyrwać się z uścisku, jego tylne nogi wierzgały w desperackiej próbie obrony. Jednak Zajęczaki nie były łatwą zdobyczą. Zwierzę kopnęło go mocno tylnymi łapami, trafiając go prosto w bolący bark. Uderzenie było silne – wystarczające, by na chwilę zamroczyć Vaelcartha. Syknął, czując, jak krew znów cieknie po jego futrze, piekąca i lepka, ale nie miało to już znaczenia. Nie odpuści. Zacieśnił szczęki, a jego łapy unieruchomiły zdobycz. Szarpanie stopniowo słabło. Zajęczak walczył do końca, lecz przewaga była po stronie drapieżnika. Jeszcze chwila i polowanie dobiegnie końca

.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:52
autor: Vaelcarth
Zajęczak walczył jak szalony, próbując wydostać się z pułapki, ale Vaelcarth wiedział, że to koniec. Jego szczęki zacisnęły się mocniej, a pazury wbiły w ziemię, utrzymując zwierzę w miejscu. Czuł, jak ciepło ofiary powoli słabnie, jak ostatnie siły uchodzą z jej ciała. Gdy w końcu się uspokoiło, wypuścił powietrze, pozwalając sobie na chwilę odpoczynku. Bolał go bark, czuł pieczenie w miejscu zadrapania, ale to była cena, jaką musiał zapłacić, skoro zdecydował zdobyć nieco pożywienia. Najważniejsze w tym wszystkim, było to, że zwyciężył. Ofiara najpierw mu uciekła, ale ten mimo wszystko się nie poddał. Wbił kły w ciało zdobyczy i podniósł je lekko, czując satysfakcję. To była dobra walka – nieidealna, ale skuteczna.
Prastara Dzicz
: 11 mar 2025, 12:58
autor: Vaelcarth
Siedząc w cieniu starego drzewa, Vaelcarth czuł, jak adrenalina powoli opuszcza jego ciało. Zajęczak leżał u jego łap, a ciepły zapach krwi unosił się w powietrzu. Oblizał pysk, czując satysfakcję. To polowanie było trudniejsze, niż się spodziewał, ale właśnie to nadawało mu wartość. Przygryzł miękkie ucho ofiary i spojrzał na ranę na swoim barku. Nic poważnego – otarcie, które przypominało mu o popełnionych błędach. Podczas kolejnego polowania nie pozwoli sobie na taką nieuwagę. Nachylił się nad truchłem i wprawnym ruchem zębów oraz pazurów oderwał długi pas rzemienia z jego skóry. Przyda się później – może do wzmocnienia uprzęży, może do czegoś innego. Wsunął go między kły, po czym podniósł głowę, wciągając powietrze. Gdzieś w oddali las żył swoim rytmem. Ale na dziś wystarczy. Dziś miał szczęście, kolejnym razem tyle szczęścia może nie mieć. Więc czas opuścić teren, co by nie kusić losu. Bardziej niż powinien.
/zt
Prastara Dzicz
: 14 mar 2025, 15:53
autor: Ammat
[ zbieranie żywica x1]
Wszedł sobie tutaj, do prastarej dziczy, niestety nie miał doświadczenia w szukaniu żywicy ale teraz jej potrzebował i to na potegę. Westchnał cicho i zaczął oglądać drzewa gdyż to z nich powinna się wydobywać. Ten płynny składnik był dla niego szalką śmierci i życia. No musiał gdzieś tu być. Czujność miał słabą ale cierpliwość ogromną. Po trochu coś tam znajdował więc wyciągnął mały słoik. Był przygotowany na to że będzie musiał przemierzyć spory kawał terenu
Prastara Dzicz
: 14 mar 2025, 17:46
autor: Ammat
chodził ze słoikiem i zbierał żywice, najpierw jeden potem drugi. Zadanie bylo nudne i czasochłonne, wymagało od niego dużo tuptania. Zbierał i zbierał. Pogoda całkiem fajna mu dopisywała, świeciło słoneczko i napawało dobrym humorem.
Prastara Dzicz
: 14 mar 2025, 17:47
autor: Ammat
Jak już wyzbierał tyle ile potrzebował to szybciutko ruszył do ostatniego zadania. Musiał dostarczyć wszytko do pewnego miejsca./zt
Prastara Dzicz
: 09 kwie 2025, 13:05
autor: Hürrem
[ zdarzenie: Nowy dom]
Wilczyca postanowiła zbudować własne wygodne legowisko. Co z tego że była tylko niewolnicą? Miała przecież prawo polepszyć trochę swoje żyćko nie? Miała dość już spania na zimnej chłodnej posadzce w pomieszczeniach dla niewolników. Postanowiła wziąć swój los w swoje łapy. Przede wszystkim potrzebowała najważniejszych rzeczy — surowca i narzędzi. Tym pierwszym będzie drewno bo wilczyca kochała robić i pracować w drewnie. Nauczył ją jej ojciec. Był bednarzem, stolarzem i cieślą w jednym. Zaraził młodą waderę swoją pasją dość mocno, choć jej marzyło się nauczyć jeszcze jednego -snycerstwa. Kiedyś w starej krainie widziała pracę dobrego snycerza. Zakochała się w tym niemal na zabój.
Prastara Dzicz
: 09 kwie 2025, 13:20
autor: Hürrem
najpierw zrobiła sobie koszyk by móc nosić drewno. Trochę czasu nad tym spędziła. Zbierała grube duże drwa. Niestety nie miała siekiery ale niektóre drzewa były już przez wichury i wiatry powalone więc z nich korzystała. Ciągnęła powoli do groty na terenie klanu cienia. Na jej nieszczęście musiało być tego dość sporo więc nie był to jeden kurs a kilkadziesiąt. Noszenie i ciąganie było strasznie męczące ale w głowie miała tylko " dam radę"
Prastara Dzicz
: 09 kwie 2025, 13:52
autor: Hürrem
Ciągnęła kolejne i kolejne drewno. Kiedy zadecydowała że już wystarczająco się na nosiła przetarła pot z czoła i poszła już z ostatnim ładunkiem, tym razem nie zamierzała już tutaj wracać. Musiała iść zdobyć inne rzeczy które jej były potrzebne by uzyskać cel. /zt
Prastara Dzicz
: 21 kwie 2025, 0:36
autor: Ammat
[ zbieranie : kora dębu]
Biały wilk spojrzał na swoje zapiski jakie zrobił gdy Neffrea mówiła o surowcach na amulety. Następną rzeczą była kora dębu. Takie coś to już chyba w dziczy, w lesie, powinien szukać. Toteż dziarskim nie zmęczonym krokiem przytuptał tutaj.
Prastara Dzicz
: 21 kwie 2025, 0:42
autor: Ammat
Wilk szedł wolno rozglądając się krok za krokiem. Musiał znaleźć drzewo, duże drzewo. Liściaste drzewo. Nazywało się ono DĄB. Nie był najlepszy w botanikę ale to drzewo w miarę kojarzył, ostatnio z niego zbierał liście, a teraz musi uzbierać korę, jakby wiedział to zrobiłby to wcześniej ale jak to mówią — głupi po szkodzie. Ma nauczkę że najlepiej zbierać wszystko od razu, z drugiej strony? Gdzie tyle targać? Na plechach? O ni ni. Nie ma takiej opcji. Niby był wypoczęty ale jakoś mimowolnie ziewnęło mu się. Kiedy tak szedł szedł i rozglądał się za zdobycznym drzewem postanowił sobie odpocząć i przysiąść. Tutejsza flora i fauna sprawiły że miał teraz w tym momencie ochotę na błogi wypoczynek. Miał być krótki, jednak wyszedł trochę dłuższy niż zakładał. Ponadto nieco się zdrzemnął — ale jak to mówią, głupi ma zawsze szczęście. Przysnął właśnie pod .....zgadnijcie jakim drzewem? Dąb ? Nie, pod lipą ale dąb był nieco kawałek od tej lipy! Przytuptał więc bliżej. Pazurami zaczął ściągać korę. Chciał to zrobić szybko i nie zetrzeć wszystkich pazurów choć miał już je trochę przydługie.
Prastara Dzicz
: 21 kwie 2025, 1:12
autor: Ammat
Kiedy tak skrobał i skrobał w końcu wyskrobał odpowiedni kawałek kory. Trochę się z tym namęczył ale w końcu się udało. Białas poprzeklinał pod nosem bo zadanie choć z pozoru wyglądało prosto to proste nie było. Twarda kora na początku ani drgnęła. Mimo że samiec był tęgi i szeroki w barach, nie należał do wymoczków to było to trudne zadanie. W końcu jednak się udało z sukcesem, szybko schował do torby, nie chciał już tracić ani minuty dłużej. Musiał tuptać dalej. Składniki same się nie wyzbierają nie? W sumie jak tak spojrzał na listę nie było tak źle. Na jeden amulet już uzbierał wszyściusio. Teraz drugi i będzie mógł ruszać do rzemieślniczki. /zt
Prastara Dzicz
: 24 kwie 2025, 13:43
autor: Vaelcarth
Polowanie na wydra(dorosły — 3, II).
Wydra: s: 14/ zr: 16/ cz: 10
Vaelcarth: s: 20 / zr: 35 / cz: 30
Vaelcarth przemknął między drzewami, nie spiesząc się. Gęsty cień gałęzi tańczył na jego futrze, a szum wody gdzieś w oddali przyciągał uwagę. Przystanął przy zakolu rzeki, gdzie korzenie drzew tworzyły nieregularną sieć nad ziemią. Odetchnął głęboko, pozwalając chłodnemu powietrzu oczyścić umysł. Zamrugał, unosząc łeb. Był głodny — nie po prostu głodny, lecz w sposób, który podszeptywał, że coś konkretnego chodzi mu po głowie. I wtedy to poczuł. Wilgotny zapach, zmieszany z błotem i rybą. Wydra. Jego ogon zadrżał, a łapy przylgnęły mocniej do ziemi. Nie był to posiłek dla każdego — zwinna, szybka, trudna do złapania. Ale dziś miał ochotę na wyzwanie. I mięso, które samo w sobie było rzadkim kąskiem. Zdecydowane spojrzenie padło w stronę kępy trzcin.