Strona 6 z 6

Zacisze nad rzeką

: 15 lip 2025, 14:44
autor: Yvarrah
Skłonił Qamarowi głową. Cóż, nie tylko on wolałby mieć całe oczy. Ba, Yvarrah był niemal przekonany, że nie zna wilka, który sądziłby inaczej. Bądź, co bądź, wzrok w tym świecie wciąż był jednym z istotniejszych zmysłów. Poza tym wydłubanie oka musiało wiązać się z paskudnym bólem.
No, tak. Powinien się spodziewać, że syn będzie chciał nadrobić braki — nawet, jeśli obecnie amulety nie były bezpośrednio tematem lekcji. Uśmiechnął się łagodnie do wilka.
W dużym skrócie: są składniki, które są cenniejsze od innych. Na ogół bowiem można z nich złożyć rzadkie amulety — przedmioty magiczne, umożliwiające na przykład zmianę wyglądu czy sprawiające, że wilk, który taki amulet nosi, jest silniejszy albo zwinniejszy. Więcej na ten temat na pewno wiedzą rzemieślnicy. Wujek Sulfur jest jednym z nich — wyjaśnił pokrótce. — Chętnie opowiem ci o nich więcej. Proponuję po polowaniu lekcję wydobycia naszego składnika klanowego — Srebrnego Złota, którego znalezienie jest możliwe jedynie przez Księżycowych — zakończył.
Propozycja, aby potomkowie nie krępowali się pytać, szybko obróciła się przeciwko złotookiemu. Nie miał im tego za złe, w końcu sam też był młody... Chociaż z nim było nieco inaczej, bo młode lata spędził w książce. Znaczy... Też nie do końca, bo go odmłodziło, ale to opowieść na inną okazję. Od tamtej pory na wszelki wypadek po książki sięgał jedynie wtedy, kiedy potrzebował.
Zgadza się, Suí — skierował się najpierw do córki, zanim rozwiał pozostałe niewiadome: — Dlatego teraz prosiłem was o pytania, bo kiedy już natrafimy na jego ślad, obowiązywać będzie absolutne milczenie. Nawet poruszać się będziemy najciszej, krocząc miękko na łapach. Pochylimy się, aby jak najbardziej ukryć się w roślinach. Jeśli to będzie możliwe — będziemy próbowali podejść do zwierzyny jak najbliżej, do tego w taki sposób, by wiatr wiał nam w pysk, nie odwrotnie, coby nasz zapach nie zaalarmował nazbyt szybko pancernika. A kiedy nadejdzie odpowiedni moment, ruszymy do ataku. Występuje kilka gatunków pancerników. Rzadko jednak spotyka się takie, które ważyłyby więcej niż półtoramiesięczne szczenię. Chodzą na czterech łapkach, skończonych ostrymi pazurami, którymi kopią w ziemi w poszukiwaniu robactwa. Mają długie pyszczki pełne ostrych ząbków, małe oczy i spore uszy. Zgodnie z budową, wzrok nie najlepszy, za to doskonały słuch. I tak, mają pancerz. Kiedy są zagrożone, potrafią zwinąć się w kłębek, chroniąc delikatny brzuch i łeb przed zagrożeniem. Pancerz porasta głównie górną część stworzenia. Raczej samotniki, więc jak już jakiegoś znajdziemy — nie będzie problemu z wyborem celu. Długi ogon. Jak już zobaczycie pancernika, nie będziecie mieć wątpliwości, że to to. — Chyba, że pomylą z łuskowcem, ale raczej nie spodziewał się żadnego spotkać. — Mimo niepozornego rozmiaru, są w stanie naprawdę dobrze się rozpędzić. Dlatego najlepiej brać je z zaskoczenia, zanim jeszcze zdążą się schować w skorupie. Są na tyle silne, że dostanie się do wnętrza tak zwiniętego zwierzęcia, nie jest wcale proste.

Przez cały czas starał się kontrolować sytuację. W pewnym momencie, mniej więcej pod koniec opowieści, do nozdrzy Yvarraha dotarł znajomy zapach. Względnie intensywny, obstawiał, że pancernik był tutaj jakiś kwadrans temu — musieli zatem znajdować się całkiem blisko tegoż. Syknął cicho, gestem głowy przywołując potomstwo bliżej.
Tutaj, na tym kamieniu. Zdaje się, że musiał się wylegiwać jakieś kilkanaście, może kilkadziesiąt, minut temu. Zapoznajcie się, proszę, z jego wonią, a potem spróbujcie go znaleźć — polecił.




MECHANIKA:
Obrażenia Yvarrah:
3d5

obrażenia Sui:
3d5


Rzut na to, kto odnajdzie pancernika {1 — Qamar, 2 — Sui}
1d2



Zacisze nad rzeką

: 15 lip 2025, 18:48
autor: Qamar
No więc słuchał z uwagą i skinął głową
— oczywiście że chce ! — machnął ogonem ale potem uspokoił się nadwyraz. Jak na niego teraz był nieco powściągliwy emocjonalnie. W każdym razie sluchał opisu pancernika zachłannie niczym dziecko jedzący loda. Kiedy ojciec ich przywołał delikatnie cicho potuptał w jego stronę . Był zadowolony z tego. W końcu spojrzał na kamień i podszedł blizej. Zaczął chłonąć zapach a potem ruszył tropić i szukać zwierzyny. Starał się być cicho, nie szeleścić, stawiać łapy ostrożnie

Zacisze nad rzeką

: 16 lip 2025, 12:47
autor: Suí
Nie wtrącała się, gdy ojciec zaczął opowiadać Qamarowi o amuletach. Jej wyjaśnił już tę kwestię całkiem niedawno, gdy wyruszyli razem wydobywać Srebrne Złoto, więc raczej nie dostarczył więcej nowych informacji. Skupiła się więc na próbach tropienia, zgodnie z uprzednimi instrukcjami wypatrując czegokolwiek, co mogłoby wskazywać na bliskość ich celu.
Nastawiła uważniej uszu, gdy granatowy odpowiedział na jej pytanie. Skinęła krótko głową, po czym postanowiła przećwiczyć sobie skradanie — zniżyła się na łapach próbując jak najbardziej ukryć swoją sylwetkę wśród kępek traw, idąc próbowała stawiać łapy jak najciszej. Przy okazji nagle zdała sobie sprawę z tego, że wtopienie się w krajobraz wcale nie było takie łatwe. Głównie ze względu na granatową sierść, która, jak dopiero teraz zauważyła, trochę wyróżniała się na tle wszechobecnych traw. A ona przecież była jeszcze niezbyt duża. Pewnie chociażby dla ojca było to o wiele trudniejsze.
Słuchała w ciszy, jak Wilkołak opisuje poszukiwane przez nich zwierzę, starając się jak najlepiej je sobie wyobrazić. Odnotowała w głowie jak najwięcej szczegółów, skupiając się nie tylko na wyglądzie, lecz także i fakcie posiadania przez pancernika ostrych pazurów (na które powinni uważać) i na twardym pancerzu, który trudno jest przebić (czyli nie tracić czasu na gryzienie po grzbiecie i nie pozwolić mu zwinąć się w kłębek). Pokiwała kilkukrotnie głową na znak, że przyjęła te informacje do wiadomości.

Wreszcie ojciec przywołał ich w okolice jakiegoś kamienia. Skierowała się więc w tę stronę, spoglądając wyczekująco na samca. Po czym, zgodnie z poleceniem, schyliła łeb i uważnie obwąchała najbliższą okolicę, wciągając w nozdrza nieznaną jej dotychczas woń. Och. A więc tego szukali. Węszyła jeszcze przez chwilę, by jak najdokładniej się z tym zapachem zapoznać. Następnie, widząc, że Qamar ruszył, także i ona to zrobiła. Odeszła nieco na bok, uznając, że podążanie bezpośrednio za bratem bądź obok niego nie ma najmniejszego sensu. Lepiej poszukać na niego większym obszarze. W ostatniej chwili przypomniała sobie wskazówkę o wietrze, więc szybko ustawiła się pod niego, przechodząc do powolnego skradania. Wciąż robiła to, co wcześniej — rozglądała się, nasłuchiwała i węszyła, tym razem jednak wiedziała o wiele lepiej, czego szukają. Nie śpieszyła się, uważnie badając okolicę.

Aż wreszcie podmuch wiatru przyniósł ze sobą nutkę znajomego już zapachu. Zatrzymała się więc i uniosła pysk, badając jego kierunek, by następnie ruszyć w tamtą stronę. Woń zaprowadziła ją do jakiejś połaci rzadko porośniętej trawą ziemi, na której widocznie dało się dostrzec ślady czego niedużego. Obwąchała je uważnie, by upewnić się, iż się nie myli. I się nie myliła. Poczuła, że serce zabiło jej odrobinę mocniej.
Trop prowadził dalej, między wyższe kępy trawy. Powiodła za nim spojrzeniem i wówczas zauważyła, że te nieco się poruszały. Nie tylko pod wpływem wiatru. Coś ewidentnie się przez nie przedzierało.
Spojrzała szybko na ojca i brata.
Tędy! — syknęła, wskazując gestem głowy w tamtym kierunku, po czym nie czekając dłużej sama ruszyła.

Zacisze nad rzeką

: 16 lip 2025, 21:30
autor: Yvarrah
Pozwolił młodym działać. Był czujny, na wypadek, jakby cokolwiek miało im zagrażać. Na szczęście wszystko zdawało się być w porządku, a on nie wyłapać żadnych niebezpieczeństw. Sam pancernik również nie był przeciwnikiem, przez którego powinni nabawić się poważnych szkód, przeciwnie — miał nadzieję, że wszystko pójdzie gładko, a samoocena Suí oraz Qamara poszybuje, zamiast runąć na łeb i szyję. Poniekąd o to chodziło; reszta była jedynie tłem.
Właśnie dlatego sam robił za dalszy plan wydarzeń, czuwając nad wszystkim, ale nie ingerując bardziej, niż czuł, że musi. Skinął głową córce, zawierzając jej instynktowi. Ruszył więc za samicą, pozwalając jej prowadzić. To była jej chwila chwały. Kiedy już namierzyła pancernika, Yvo upewnił się, że i Qamar go dostrzegł. Nie ruszył jednak do ataku; jeszcze nie. Gestem głowy wskazał, by to szczenięta przejęły pałeczkę. On zamierzał wkroczyć dopiero w momencie, gdy będzie potrzebny.

Pancernik jednak był bestią dość sprytną. Zorientował się w sytuacji na tyle szybko, by zwinąć się w kulkę na krótko przed tym, jak dopadli do niego potomkowie Sulfura. Sam Yvarrah wyłonił się z traw dopiero po chwili. Nic nie mówił, nie oceniał, dopingował jedynie w duszy. Oto był ten moment, kiedy młode pokolenie musiało ruszyć łebkami i dostać się do wnętrza pancernikowej konserwy.

/ Wedle regulaminu pozostało nam po jednym poście; jeśli jednak chcecie się dłużej bawić pancernikiem — nie krępujcie się, byle zakończyć do niedzieli.


Zacisze nad rzeką

: 16 lip 2025, 23:38
autor: Qamar
Słuchał o amuletach i fuknął cicho. Tak po prostu bo czuł że siostra wie więcej od niego! A tak być przecie nie mogło. Spoglądał jak ćwiczyła skradanie, to nie mogło być aż takie trudne. On miał nieco ciemniejsze futro ale i tak niezbyt komponował się w otoczenie. Podrapał się za uchem. Odnotował jak wygląda pancernik, jaki jest, co powinni zrobić.
Szedł szybszym nieco krokiem, również stosował się do wskazówek wiatru czy poruszania się. W końcu jednak trzymał dystans żeby nie było, że szukają dwa wilki w jednym obszarze.
Nagle usłyszał syknięcie siostry i ruszył w tamtym kierunku nie czekając ani chwili dłużej. Przebierał długimi łapami. W końcu do jego nozdrzy doszedł nieznajomy zapach a potem zobaczył właśnie ofiarę — pancernika.
Spojrzał jak szybko zwinął się w kulkę. Normalnie jak konserwa.
— dobra plan jest prosty. Ja go rozchylam a ty go zabijasz — odparł do siostry. rozejrzał się po otoczeniu i wziął jakiś gruby kij ale taki nie za gruby żeby wetknąć do środka i podważyć, robiąc sobie dźwignię. Na pewno było nieco łatwiej ale skurczybyk też był całkiem silny

Zacisze nad rzeką

: 17 lip 2025, 20:33
autor: Suí
Skradała się wśród traw, podążając za śladem pancernika. Jednocześnie czuła, jak serce zaczyna bić jej szybciej, a po jej wnętrzu rozlewa się fala ekscytacji. Oprócz tego zbudziło się w niej także coś nowego, czego tak do końca nie potrafiła opisać. Chyba nie była jeszcze świadoma tego, iż właśnie odezwał się w niej instynkt łowcy, każący po prostu iść do przodu, byleby dopaść upatrzoną zwierzynę. Nie mogła jej zgubić. Musiała znaleźć.
Wreszcie jej oczom ukazało się nie za duże zwierzę. Jednakże szybko zdało ono sobie sprawę z niebezpieczeństwa i zareagowało na nie, zwijając się w kłębek. No pięknie. Pewnie zaklęłaby teraz w duchu, ale jeszcze nie zdążyła zapewne poznać odpowiednio dobitnych wyrażeń. Zamiast tego więc cicho fuknęła, zbliżając się do opancerzonej kulki.
Spojrzała na brata, gdy ten się odezwał, przedstawiając swój całkiem prosty plan. Przynajmniej brzmiał na niezbyt skomplikowany, zobaczy się jak poradzą sobie z jego realizacją. Kiwnęła głową, zgadzając się na taki podział ról. Qamar od zawsze był z ich trójki najsilniejszy, więc pewnie sprawniej sobie poradzi ze zmuszaniem pancernika do odsłonięcia wrażliwego podbrzusza, niż ona.
Spróbuj go może obrócić na grzbiet, powinno być łatwiej — powiedziała tylko, samej przyczajając się tuż obok, spinając się i przygotowując do szybkiego ataku na gardziel. Albo chociażby brzuch. Zależy co łatwiej będzie jej dosięgnąć.
Czuła, że gdzieś z tyłu Yvarrah obserwował uważnie poczynania swoich dzieci. Wiedziała, że w razie czego przyjdzie z pomocą, lecz wolałaby, żeby dali radę poradzić sobie sami.

Zacisze nad rzeką

: 17 lip 2025, 20:58
autor: Yvarrah
Nie interweniował. Nie widział potrzeby. Jego potomkowie nie dość, że mieli okazję się wykazać, to jeszcze nauczą się współpracy. Wilki, jako stworzenia stadne, powinny być w stanie się zgrać — czy to podczas łowów, czy dowolnego zadania, wymagającego, aby większa liczba wilków dała od siebie to, co najlepsze, w imię wspólnego celu.

Pancernik zadrżał, może Qamar go połaskotał? A może usłyszał słowa Suí, odbierając je jako złą wróżbę? Jedno było pewne: nie zamierzał się rozwinąć po dobroci.

Zacisze nad rzeką

: 17 lip 2025, 21:30
autor: Qamar
Jak nie po dobroci to po złości. Wilk widząc aprobatę siostry przystąpił do planu bez ociągania. Włożył mocniej gruby patyk i nacisnął całym swoim ciężarem tak że ten już musiał się rozwinąć. Co prawda musiał użyć całej swojej siły, a nawet przekroczyć swój limit ale cóż... W końcu udało się nieco uchylić skubańca.

Zacisze nad rzeką

: 17 lip 2025, 23:12
autor: Suí
Ojciec miał zdecydowanie rację, ten pancernik był wyjątkowo uparty. A jednocześnie całkiem sprytny, skoro tak skutecznie był w stanie się bronić przed trójką wilków. Zapewne doceniłaby ów spryt, gdyby nie to, że teraz po prostu była skupiona na obserwacji poczynań Qamara. Brat siłował się z tym upartym zwierzem przez dłuższą chwilę, póki nie uwiesił się całym ciężarem ciała na swoim patyku. Chyba zadziałało. No, trochę. Sui nie zamierzała jednak dłużej tracić czasu, zamiast tego korzystając z okazji. Rzuciła się do przodu, doskakując do pancernika. Łapami naparła na obie strony cielska upartego zwierza, starając się go zmusić do odsłonięcia brzucha. Gdy tylko wspólnymi siłami udało się im skłonić zwierzynę do rozwinięcia ciasnego kłębka na tyle, by mogła pyskiem dosięgnąć miękkiego podbrzusza, szybko to zrobiła, kąsając zawziętego drania.

Zacisze nad rzeką

: 17 lip 2025, 23:18
autor: Qamar
Pancernik pisnął, zaczął się wiercić przez co Qamarowi ciężko było już go utrzymać. Nagle wyskoczył z jego łap chyba chcąc próbować uciekać z poranionym podbrzuszem. Wilk szybko go capnął i choć ten nie miał juz wystarczająco sił by się zwinąć próbował go ugryźć.
(-12 obr)

Zacisze nad rzeką

: 18 lip 2025, 0:27
autor: Yvarrah
Pancernik, chociażby nie wiadomo jak się starał, nie miał dość wiele siły, aby utrzymać swoje schronienie w stanie, w jakim by chciał. W końcu, pod naporem ciężaru Qamara, rozluźnił nieco cielsko, tym samym dając Suí dość wiele przestrzeni, by wadera była w stanie go sięgnąć. Pisnął przeraźliwie, być może wierząc, iż błaganiem o litość zdziała więcej. Nie zdziałał. Nie minęła chwila, a ostre zęby wbiły się w brzuch zwierzyny. Był mały, a podbrzusze miał delikatne oraz miękkie, więc bardzo łatwo było wyrządzić mu tutaj krzywdę — co się zresztą stało. Zakwilił jeszcze raz, wymachując zawzięcie łapkami. Pazurki przesunęły wilczycy po policzku, raniąc ją niedaleko oka, znacząc lico niezbyt na szczęście głęboką zakrwawioną pręgą (-12PŻ).
Qamar, którego rolą było rozwinięcie zawziętego zwierza, napierając całą siłą na kij nie zauważył momentu, gdy ten się poddał i złamał na dwie części, z czego jedna podskoczyła do góry i kilkukrotnie obracając się w powietrzu zdzieliła wreszcie Yvarraha w sam czubek łba (-9PŻ). Sam adept natomiast osunął się, kiedy utracił oparcie w kiju, asekurując się w ostatniej chwili przed upadkiem. Niestety, źle stanął na przednią lewą łapę, na skutek czego ta się wykręciła, sprawiając, iż przez najbliższe kilka dni stawanie na niej będzie nieprzyjemne (-12PŻ) — przepraszam, przeoczyłam, że już opisałeś obrażenia.

Yvo podszedł bliżej, masując się leniwie po łbie. Cóż, guza się nie spodziewał — choć przewidział naprawdę całkiem sporo scenariuszy.
Gratulacje, świetna robota — powiedział, upewniając się, iż pancernik wyzionął ducha. — Jestem z was dumny. Jesteście silni, sprytni oraz dobrze ze sobą współpracowaliście — przyznał z pewną miękkością w głosie, posyłając adeptom delikatny zarys serdecznego uśmiechu. — Jesteście cali?

Zacisze nad rzeką

: 18 lip 2025, 20:26
autor: Yvarrah
/ sorry za posta pod postem, ale bała się, że mi uciekniecie!

Następnie zaczął zdejmować z pancernika łuski. Nie robił tego często (a w zasadzie robił to po raz pierwszy), więc szło nieco mozolniej, niżby chciał. Trochę wstyd przed dzieciakami, co nie? Finalnie jednak zdjął dwie porcje łusek pancernika.

/ zdjęto z ofiary: łuski pancernika x2


Nie trzeba jednak być mistrzem matematyki, aby zrozumieć, że ktoś z tego spotkania wyjdzie poszkodowanym. Na szczęście Yvarrah miał na to pewien pomysł.
Słyszeliście o profesjach? — spytał, omiótłszy spojrzeniem potomków. — Można w czymś być lepszym od innych. Zarówno w kwestiach ogólnych, jak i tych ściśle powiązanych z klanem. Są wilki parające się uzdrawianiem, doskonali myśliwi i tropiciele, albo mentorzy, którzy mają naturalny dar nauczania. Są rzemieślnicy, zamieniający niepozorne przedmioty w przedmioty o magicznych właściwościach albo zbieracze, którzy są wybitni w poszukiwaniu tych pierwszych. Nasz klan, podobnie jak każdy inny, posiada też wilki wprawione w czymś, do czego nie ma dostępu nikt spoza klanu, a czasami i nikt wewnątrz niego. Ja jestem alchemikiem, średniozaawansowanym — powiedział spokojnie, poruszając lekko uchem. Szary kamień, który trwał zawsze na jego szyi, zdawał się lekko poruszyć i jakby na moment zabłysnąć. — To Kamień Księżycowy. Dzięki niemu potrafię to i owo — wyjaśnił, kładąc na nim łapę. Odsunął nieco wisior od szyi, ujmując go ostrożnie w łapę. Skoncentrował całą energię, jaką dysponował, a kamień zaświecił srebrnym blaskiem, przypominając nieco Księżyc. Cóż, co jakiś czas musiał być ładowany jego mocą, więc pewnie właśnie oddawał coś na kształt odbitego światła Pana. Skąpał łuski w jego blasku, a te... po prostu się rozmnożyły. Przed wilkami nie było już dwóch, ale trzy porcje surowca!
Gdybyście kiedyś potrzebowali powiększyć kolekcję składników pojedynczych, ale tych nie-klanowych, dajcie znać — zaproponował, uśmiechając się nieco słabo. Moc, potężna i czasami nieobliczalna, wyciągnęła z niego nieco sił.
Jeden komplet zabrał dla siebie, pozostałe pozostawił dla dzieci.


/ Alchemik poziom 2:
Mechanika – umożliwia rozmnożenie dowolnego składnika prostego z wyłączeniem składników klanowych.
Koszt – 40 energii

/ zebrano: łuski pancernika x1




Zacisze nad rzeką

: 18 lip 2025, 21:11
autor: Suí
Zęby bez większych problemów przebiły skórę ofiary, a wnętrze pyska wilczycy zalała krew. Smak może i niekoniecznie był nowością — w końcu dane jej już było skosztować całkiem świeżej zwierzyny, jednakże chyba nigdy wcześniej nie miała tyle juchy w pysku. Zwłaszcza takiej wciąż ciepłej. Nie przejęła się tym jednak, instynktownie starając się wbić zęby jak najgłębiej i szarpnąć pyskiem, by rozerwać delikatne tkanki. Pancernik miotał się i piszczał z bólu, nie mógł już jednak wyślizgnąć się z łap rodzeństwa. Machał łapkami na oślep i w pewnym momencie najwyraźniej udało mu się ją podrapać — Sui odczuła bowiem ostry ból na policzku, który zmusił ją do odruchowego rozwarcia szczęk. Puściła ofiarę, odruchowo unosząc łapę do policzka i wydając z siebie przeciągłe syknięcie. To chyba pierwszy raz w życiu, gdy naprawdę się zraniła. Owszem, zdarzyło jej się nabić sobie sińca, w końcu żaden szczeniak raczej tego nie uniknie. Cofnęła łapę, spoglądając krótko na czarną poduszkę, teraz umorusaną jej własną krwią.
Chwila szoku szybko minęła i wilczyca prędko przeniosła wzrok w stronę pancernika, trochę obawiając się, że być może w międzyczasie zdążył już im uciec. Jednakże zwierzyna leżała bez ruchu, z wielką, broczącą krwią raną na brzuchu. Przez chwilę na nią patrzyło, jakby trudno jej było uwierzyć, że dała radę poczynić takie szkody. W końcu do tej pory największym, co udało jej się "upolować" była spora ważka. A i przy tym musiała się natrudzić, zanim ją dorwała.
Odwróciła wzrok od truchła, przenosząc go na ojca, gdy ów zwrócił się do rodzeństwa. Mimowolnie się uśmiechnęła, słysząc jego pochwałę. Co zapewne wyglądało teraz dość upiornie, bowiem pysk miała wciąż zakrwawiony.
Podrapał mnie, a oprócz tego to nic mi nie jest — powiedziała po chwili, po raz kolejny odruchowo dotykając rozcięcia. Na szczęście nie wydawało się szczególnie głębokie.
Przeniosła wzrok na Qamara, obrzucając brata krótkim spojrzeniem, szukając widocznych obrażeń.
Dobry pomysł z tym kijem — powiedziała po chwili, posyłając mu uśmiech.

Zacisze nad rzeką

: 20 lip 2025, 21:50
autor: Yvarrah
Słysząc, iż podły pancernik ośmielił się podnieść pazury na jego córkę podszedł powoli do samicy, przyglądając się ranie.
Nie jest źle. Przepłuczemy to wodą z rzeki i powinno się samo zagoić. Chyba, że chcesz odwiedzić uzdrowicieli? Może mają coś przyspieszającego gojenie? — zapytał niegłośno. Potem podszedł do syna, niemniej nie chcę pod nieobecność userki oceniać, czy Yvo mógł dojrzeć ugryzienie. Jeśli więc je dojrzał — po prostu taktycznie przemilczał, by nie wpędzać samca w zakłopotanie.
Zgadzam się — potwierdził, gdy wilczyca pochwaliła pomysł brata. Cóż, Yvarrah doskonale wiedział, jak ważnym są nawet te niewielkie słowa uznania. Trącił lekko córkę, odsuwając się od niej, coby nie kłopotać jej jakoś szczególnie. Przysiadł przy łuskach, oczekując na reakcję ze strony wadery. Będzie chciała iść do lecznicy?
Teraz, kiedy już skończyłem z łuskami, możecie się spokojnie posilić. Z pewnością spaliliście nieco kalorii — rzucił luźno.

/ Jakby co wcześniej rzuciłam dwoma postami, w drugim zdjęłam łuski i je rozmnożyłam, więc możecie się częstować

Zacisze nad rzeką

: 23 lip 2025, 22:23
autor: Suí
Obserwowała uważnie poczynania ojca, gdy ten zajął się zdejmowaniem łusek z truchła. Śledziła wzrokiem ruchy jego łap, starając się podpatrzeć dokładnie, jak sobie z tym radził. Im więcej zapamięta teraz, tym mniej w przyszłości będzie musiała nauczyć się metodą prób i błędów. A w końcu dobrze jest czasem zaoszczędzić w ten sposób nieco czasu i energii.
Milczała również, gdy granatowofutry wygłosił swój krótki wykład, zakończony krótką demonstracją, w wyniku której dwie kupki łusek nagle stały się trzema. Do tej pory skupiona była na jego słowach, lecz na ten widok w jej oczach dało się dostrzec błysk wyraźnego zaciekawienia. Zbliżyła się po chwili do jednej z kupek i dotknęła jej łapą, jakby chciała sprawdzić, czy dodatkowe łuski nie są aby jakąś bardzo przekonywującą iluzją. Jednakże oczywiście tak nie było. Interesujące.
Dobrze wiedzieć — skwitowała krótko. Po czym zgarnęła łuski, których przed chwilą dotknęła i schowała ją sobie do niedużej sakiewki.
Nie poruszyła się, gdy ojciec oglądał ranę na jej policzku, starając się jak tylko mogła, by zbytnio się przy tym nie skrzywić. Poczuła pewną ulgę, słysząc, że nie była ona zbyt poważna. Dlatego też ostatecznie wzruszyła barkami.
Skoro wystarczy przemyć i zagoi się samo, to nie trzeba raczej zabierać uzdrowicielom czasu — stwierdziła po chwili. Może i pieczenie nie było szczególnie komfortowe, lecz dało się wytrzymać. A medycy być może właśnie mieli pacjentów, którzy bardziej potrzebowali ich pomocy oraz cennych lekarstw.
Uśmiechnęła się krótko do brata, po czym zbliżyła się do truchła. Przyjrzała się pancernikowi po raz kolejny, jakby chcąc ów widok dokładnie zapamiętać. Jej pierwsza poważna zdobycz.
Nachyliła się nad bokiem pancernika i zaczęła jeść.

/ zebrano: łuski pancernika x1

Zacisze nad rzeką

: 28 lip 2025, 16:30
autor: Yvarrah
Jak powiedział, tak zrobił — nabrał nieco wody na mech, który oczywiście wpierw oczyścił. I taką własnie naturalną gąbeczką delikatnie przemył ranę córki. Pozwolił się dzieciom posilić w spokoju, sam niewiele zrobił, nie był głodny. Zresztą pancernik na trójkę to raczej niezbyt sycąca przekąska, a on obecnie listę priorytetów ustawił tak, że na jej czele znajdowali się Suí oraz Qamar.
Będę powoli wracać — oznajmił i faktycznie ruszył. Oczywiście jeśli potomkowie chcieli wrócić z nim — było mu bardzo miło. Niemniej... nie byli już szczeniętami, więc nie zamierzał ich do niczego przymuszać.

/zt.

Zacisze nad rzeką

: 02 sie 2025, 11:56
autor: Suí
Pozwoliła ojcu obmyć jej zraniony policzek bez żadnych protestów. Gdy skończył, podziękowała mu krótkim uśmiechem i skinieniem łba, po czym skierowała we kroki w stronę zwierzyny. Przysiadła przy pancerniku i przez dłuższą chwilę skupiła się na jedzeniu. W spokoju przeżuwała kolejne kęsy mięsa, nieco zmęczona po polowaniu, lecz wyraźnie zadowolona.
Pożegnała ojca, gdy ów ruszył w drogę powrotną. Ona została jeszcze chwilę przy truchle, kończąc swój posiłek. Najadłszy się do syta, odeszła może o dwa kroki, pozostawiając resztę Qamarowi. Oblizała pysk, jeszcze raz przyglądając się zakrwawionemu ciału z lekkim błyskiem satysfakcji. W końcu oto przed sobą miała dowód, że pierwsze jej pierwsze polowanie zakończyło się sukcesem.
Gdy już nieco oczyściła pysk, pożegnała także brata i ruszyła w stronę klanowych terenów.

/zt.